- Jeden z warunków, które były najważniejsze, jest to, żebym miał stałe miejsce w drużynie, choć taka rywalizacja zawsze dobrze wpływa na rozwój zawodnika. Zawsze byłem brany pod uwagę do zmiany tylko ja, pomimo że inni zawodnicy zdobywali czasami mniej punktów. Wtedy nikt tego tematu nie poruszał. Ale jak tylko mi powinęła się noga to wtedy wracał temat zmian. Nie mogę się zgodzić na taką sytuację - powiedział na antenie Radia Zielona Góra Zengota.
- Muszę dużo jeździć i się rozwijać. Gdyby było powiedziane wprost, że najsłabszy zawodnik w meczu w następnym nie jedzie to ok. Każdy wie o co jedzie, nikt nie ma do nikogo żalu. Ale jeżeli są zawodnicy lepiej traktowani w zespole to zabija to zdrową rywalizację. Dostałem w tym sezonie nauczkę i nie chcę tego powtórzyć.
- W tym roku byłem pierwszy raz seniorem. Wywieranie na mnie takiego ciśnienia nie do końca wychodziło na plus. Oczekuję od klubu troszkę wsparcia jako zawodnik stąd. Nie chcę czekać aż komuś powinie się noga, bo nie oto chodzi. Nie chcę też ustalać składu drużyny na sezon 2011. Ja chcę mieć jasno powiedziane, że będę jednym z pięciu zawodników w drużynie, którzy walczyć będą o najwyższe cele.
- Nie wychodzę z założenia, że będę miał słabszy sezon. Chcę zbudować dobry klimat do robienia punktów. A stanie się tak kiedy w drużynie będzie atmosfera i będę miał delikatny spokój. Ale nikt nie jest mi w stanie tego zapewnić. Rozmowy, które miałem w zeszłym sezonie, o kontrakcie, trwały długo i w żaden sposób mi nie pomogły. Teraz chcę to załatwić szybko.
- Chciałbym zostać w Zielonej Górze i zdobywać punkty dla Falubazu. Ale jeśli klub nie stworzy dla mnie warunków do rozwoju, do zdobywania większego doświadczenia i większych punktów to niestety nie mogę na to przystać. Postanowiłem, że zaczynam rozmawiać z innymi klubami, aczkolwiek nie powiedziałem, że odchodzę z Falubazu. Muszę mieć jakieś zabezpieczenie, aby nie obudzić się z ręką w nocniku - zakończył wychowanek zielonogórskiego klubu.