W jednym z ostatnich wywiadów właściciel The Lakeside Hammers - Stuart Douglas - powiedział, że Elite League w obecnej formie jest nie do utrzymania i muszą być dokonane zmiany. Scott Nicholls zgadza się z tą opinią, ale obawia się on, że po raz kolejny obniżony zostanie limit CMA. - Dlaczego nie pomóc produktowi i go wypromować. Lepiej promować rozgrywki niż obniżać koszty. Jeśli daje się fanom lepszy produkt to na mecze przyjdzie więcej osób. Wtedy angażuje się więcej sponsorów. Wypromowanie rozgrywek może wprowadzić efekt domina - ocenił Scott Nicholls.
Przez ostatnie kilka lat promotorzy starają się obniżać koszty, zainteresowanie brytyjskim żużlem maleje zarówno ze strony kibiców jak i zawodników. W sezonie 2010 tylko sześciu uczestników cyklu Grand Prix startowało w rozgrywkach Elite League. Na stadiony ludzi mogą przyciągnąć tylko znane nazwiska, a tych z roku na rok na Wyspach Brytyjskich jest coraz mniej. - Dokonujemy negatywnych zmian. Promotorzy chcą obniżać koszty ponieważ ludzie nie przychodzą na stadiony. Dlaczego? Ponieważ nie mogą oglądać dobrego produktu, płacą zbyt dużo za to co mogą oglądać. Można przecież obniżyć ceny biletów, a przyjdzie więcej osób - zaproponował były uczestnik cyklu Grand Prix.
- Wrócmy do lat dziewięćdziesiątych. Zespoły miały bardzo dobrych liderów. W Poole pod numerami 1 i 5 startowali Tony Rickardsson i Leigh Adams, a mimo to miały w swoim składzie głośne nazwisko. Owszem oni wzięli duże pieniądze, ale wymagania finansowe pozostałych zawodników były wtedy mniejsze. Teraz słabsi jeźdźcy pasują do składu ze względu na średnią i żądają większych pieniędzy niż było to kilka lat temu - podsumował problemy brytyjskiego żużla Nicholls.