- Po decyzji prezesa Falubazu dostałem propozycję pracy z innego klubu ekstraligowego, ale ja nie chciałbym nigdzie wyjeżdżać, chcę zostać w Zielonej Górze, i tu pracować. Na razie jednak, żeby nie zapeszać, nie chcę mówić, co to miałaby być za praca. Chcę tu zostać, bo pokochałem to miasto, bardzo zżyłem się z kibicami, niemal na każdym kroku dostaję od nich wsparcie. To bardzo miłe, jestem im wdzięczny za to, że oceniają mnie przez pryzmat pracy z drużyną i to, jakim jestem człowiekiem. Kandydując do rady miasta, nie robiłem tego na pokaz, czy dla sławy. Dostałem od zielonogórzan duże poparcie, w wyborach osiągnąłem czternasty wynik w mieście. Utożsamiam się z Zieloną Górą, dlatego nadal chcę tu mieszkać i dla tego miasta pracować - powiedział Żyto na łamach Gazety Wyborczej.
Przypomnijmy, że afera z Piotrem Żyto wynikła po tym, jak poinformował on, iż pracował w SB. Za pozostaniem Żyto w Zielonej Górze przemawiały jego sukcesy wywalczone z Falubazem - do takich zaliczyć trzeba złoty i srebrny medal DMP. Trener zielonogórskiej drużyny bardzo szybko stał się ulubieńcem miejscowych fanów. Po informacji o kandydowaniu do RM fani Falubazu podzielili się na dwa obozy - "za" i "przeciwko" Żyto.
Więcej w Gazecie Wyborczej.