Stefan Smołka: Torunianin Jan Ząbik

Wśród książek o żużlu, które ostatnio pojawiły się na księgarskich półkach znalazła się też bardzo interesująca pozycja z dynamicznego cyklu "Asy żużlowych torów", dotycząca tym razem nietuzinkowej postaci Jana Ząbika z Torunia.

Osoba bohatera co prawda w sportowym wymiarze nie powala z nóg ilością zdobytych medali mistrzostw Polski na żużlu, a tym bardziej podczas finałów rangi światowej, a mimo to wgłębiając się w treść tej biografii nie sposób nie zgodzić się z tezą, że nazywanie Jana Ząbika "Asem" w żużlowej talii jest w pełni uprawnione. Tu słowa uznania dla Wydawnictwa "Danuta", że swoim cyklem nie preferuje wyłącznie posągowych postaci oślepiających blaskiem złotych triumfów na owalnym torze, lecz także tytanów mrówczej pracy z drugiego szeregu zwycięzców. Tych cichych z dalszych stron gazet, gdyż to oni stanowią nieodłączną a dominującą część obrazu całości tej dyscypliny, w Polsce nazywanej "czarnym sportem".

Na dorobek Mistrza składa się zarówno długa, ponad dwadzieścia lat trwająca, kariera wyczynowego sportowca, ale również imponujący dorobek trenerski, w której to dziedzinie praktycznie nie ma w Polsce równych sobie. Trwały ślad swojej pracy na tym polu (niezliczone grono wychowanków) Pan Jan zostawił w różnych miejscach, a przecież bynajmniej wcale nie powiedział jeszcze w tym względzie ostatniego słowa.

Młody Jan Ząbik na czele konduktu pogrzebowego

swojego idola oraz trenera Mariana Rose

Jan Ząbik był "drugim po Bogu" w żużlowym Toruniu, gdy to wszystko w tym miejscu się zaczynało. Jego nauczycielem, rzec by można - osobistym, był wielki Marian Rose (1933-1970) - człowiek, który jako drugoligowiec w pojedynkę walczył jak równy z równym z najlepszymi o najwyższe indywidualne zaszczyty w kraju, ale też i na arenie międzynarodowej. Owocem tych bojów były m.in. medale IMP (srebro w 1966), a szczytem absolutnym był złoty medal MŚ, wywalczony przez Rosego wraz z kolegami z polskiej reprezentacji w tym samym roku 1966. Po tragicznej śmierci "Marysia" na rzeszowskim torze Ząbik stał się naturalnym jego następcą - niemal przewodnikiem stada. Podnosił swoje umiejętności i z wiekiem stawał się coraz lepszy, solidniejszy i pewniejszy. Liderując swojej drużynie Stali Toruń jednocześnie szkolił sobie partnerów z drużyny, dzięki czemu młode Anioły pięły się w górę ligowych tabel. Ukoronowaniem był awans do najwyższej ligi, o tyle interesujący, że nie wywalczony na torze, lecz związany z powiększeniem I ligi po sezonie 1975, ale zarazem jedyny w historii polskiego speedway’a, który trwa bez choćby jednej degradacji do niższej dywizji. Aż do dziś! Jaką w tym wszystkim rolę odegrał bohater książki "Asy żużlowych torów - Jan Ząbik" dowiadujemy się strona po stronie podczas tej wciągającej lektury. Jest tam również opis występów Ząbika w angielskim zespole Sheffield Tigers. Odbyło się to w ramach zmasowanego desantu polskich żużlowców na Wyspy w roku 1980 zorganizowanego na mocy porozumienia krajowych Związków Motorowych obu państw. Nie da się ukryć, że ten wyjazd zaprocentował zwłaszcza w jakości pracy trenerskiej Jana Ząbika.

Wybitny wychowawca i trener żużlowców - Jan Ząbik

Dwa największe sukcesy Jana miały miejsce w tym samym roku 1986. Wtedy to pod wodzą Ząbika Toruń po raz pierwszy został żużlową stolicą Polski. Przede wszystkim jednak na świat przyszedł (13 lat po Robercie) młodszy syn Karol - przyszły mistrz świata na żużlu w kategorii juniorów.

Jeśli jako zawodnik nasz bohater pozostawał wierny tylko jednemu klubowi z Torunia, to uderzać musi jego niespotykana ruchliwość jako człowieka w życiu, poczynając od odległej Oławy, gdzie stawiał pierwsze zawodowe jak i sportowe kroki (a ściślej kółka) na rowerze, poprzez Gdańsk, Bydgoszcz, Grudziądz, Ostrów, Wrocław. Taka swoista otwartość na świat, na nowe miejsca, nowych ludzi i wciąż nowe wyzwania, to najbardziej uderzająca cecha Ząbika seniora.

Życie Pana Jana niepozbawione jest wątków wręcz sensacyjnych, których zdradzanie w tym miejscu byłoby grubym nietaktem. Dużo lepiej zrobił to zresztą autor książki i często cytowany sam bohater w swoich osobistych, konkretnych i bardzo szczerych wypowiedziach. Nawet tuż po urodzeniu małego Jasia stała się rzecz niebywała, przez co w wątpliwość poddawać można nawet oficjalną datę jego urodzenia (nie tylko dzień czy miesiąc, ale również rok). Potem było już tylko ciekawiej, co nie znaczy wesoło. Walka na torze - o chleb, o przetrwanie, obcowanie ze śmiercią żużlowców, a nawet pożar i heroiczny czyn sportowca ratujący zagrożone śmiercią dzieci.

Jan Ząbik w dotychczasowym życiu był przede wszystkim sportowcem, trenerem i wychowawcą oraz biznesmenem. Na wszystkich polach notował sukcesy. Ostatnie tygodnie tego starego 2010 roku postawiły Jana w obliczu nowego wyzwania. Ogromną ilością głosów został radnym pięknego miasta Torunia. O speedway w tym mieście wobec powyższego możemy być spokojni.

Książkę o Ząbiku czyta się tak zwanym jednym tchem. Napisana jest zgrabnie i z polotem. Poza wartością historyczną stanowić może doskonały podręcznik szkoleniowca, gdyż nasz bohater chętnie dzieli się tajnikami sztuki trenerskiej. Dodatkowym walorem książki są wyśmienite rysunki pani Małgorzaty Iwanowskiej-Ludwińskiej, prywatnie matki zdolnego autora, która dysponując subtelną kreską z powodzeniem podjęła się trudnej sztuki narysowania żużlowego fenomenu, w mieście Kopernika objawionego w sposób szczególny.

Utalentowany młody autor - red. Daniel Ludwiński z Torunia - zadał sobie niemało trudu, żeby przelać na papier całą wiedzę o nieprzeciętnym sportowcu, znakomitym trenerze, ale przede wszystkim o człowieku, który talentem, uporem i konsekwencją w działaniu zdobywał kolejne szczeble drabiny unoszącej go do panteonu postaci w polskim speedway’u najznamienitszych. Owocem jest książka godna ze wszech miar polecenia, co niniejszym czynimy, zarówno redakcja SportowychFaktów.pl, obejmująca tę pozycję swoim patronatem medialnym, jak i osobiście…

Stefan Smołka

PS. Książka jest już w sprzedaży w księgarni "Centrum" w Toruniu oraz na www.ksiazkizuzlowe.pl

Komentarze (0)