Sporą niespodzianką było przejście Aleksieja Charczenki do Ostrowa Wlkp. Z tego faktu szczególnie niepocieszeni byli kibice pilskiej Polonii, którzy liczyli na to, że Alosza zostanie w Pile na kolejny sezon. - Aleksiej spędził w Pile dwa fantastyczne sezony. Pomimo kłopotów finansowych, które nękały klub, atmosfera była bardzo dobra. Pracują tam naprawdę porządni ludzie i mam nadzieje, że ich ciężka praca zaowocuje tym, iż żużel w Pile wyjdzie na prostą - mówi Maciej Simionkowski. Niestety jak się okazuje dobra atmosfera to nie wszystko i już na inauguracje sezonu w Pile Charczenkę kibice zobaczą w plastronie Ostrovii. - Nie była to dla nas łatwa decyzja. Działacze z Piły przedstawili niezłą propozycję, jednak Aleksiej wolał przejść do klubu bardziej stabilnego, którego głównym celem jest awans do I ligi, gdyż nie ukrywam, że chciałbym aby był to ostatni sezon Aleksa w rozgrywkach II ligi. Stać go na pewno na więcej, co już nieraz potwierdził - dodaje menadżer zawodnika.
Kolejnym ciekawym transferem ostatnich dni jest kontrakt Kenni Larsena z Wandą Kraków. Ten wzbudzający ogromne zainteresowanie na Wyspach Brytyjskich Duńczyk związał się z Wandą jednorocznym kontraktem. - Kenni debiutuje w Polsce. Szukałem dla niego klubu, gdzie przede wszystkim będzie regularnie startował. To było dla niego bardzo istotne. Działacze Wandy zdobyli nasze zaufanie i mam nadzieję, że nie stracą go do końca tegorocznych rozgrywek. Skład, który jest tam budowany bardzo mi się podoba. Jeśli organizacyjnie wszystko będzie dobrze przebiegać, to Wanda naprawdę może pokrzyżować plany papierowym faworytom - tłumaczy Simionkowski, zwracając jednocześnie uwagę na IMŚJ z roku 2009 z udziałem Larsena. - Bez problemu przeszedł eliminacje skandynawskie, w półfinale w Kumli pozbawił awansu kilku faworytów. Choć w finale za wiele nie osiągnął to pozostawił po sobie dobre wrażenie. O Duńczyku zrobiło się głośno po zeszłorocznym sezonie gdzie był jednym z najlepszych zawodników Premier League oraz rozgrywek duńskiej Super Ligi.
Simionkowski wciąż prowadzi rozmowy w imieniu kilku innych zawodników. Kiedy należy spodziewać się kolejnych podpisów pod kontraktami? - Jest jeszcze kilka nazwisk. Trwają rozmowy z klubami. Przypomnijmy, iż Maciej Simionkowski jest także menadżerem Artura Mroczki oraz Duńczyka Nicolai Klindta, który do dzisiaj nie podpisał kontraktu w Polsce, dlaczego? - Jego KSM jest trochę problematyczny. Miał już kontrakt pod nosem od jednego z klubów I ligi, niestety sam jest sobie winien, że do finalizacji nie doszło. Wciąż szukamy dla niego odpowiedniego klubu - kończy Simionkowski.