Krzysztof Kaczmarczyk: Ronnie trzeci sezon z rzędu będziesz reprezentował rybnickie Rekiny. Co zadecydowało o tym fakcie?
Ronnie Jamroży: Na moje pozostanie w Rybniku złożyło się kilka rzeczy. Przede wszystkim ubiegły sezon ze względu na kontuzję nie był zbyt udany dla mnie, dlatego chciałbym się zrehabilitować i jeździć na poziomie jak w 2009 roku. Znam środowisko i mam na Śląsku pomoc ze strony sponsorów, na których zawsze mogę liczyć. Po za tym dobrze czuje się w klubie, więc nie było powodów by cokolwiek zmieniać.
W poprzednim sezonie długo zmagałeś się z kontuzją ręki, której praktycznie do samego końca nie udało się wyleczyć. Jak wygląda obecnie sprawa z dłonią? Nowy sezon rozpoczniesz już bez złych wspomnień?
- Wspomnienia zostaną w postaci dość sporej blizny na dłoni. Nie przeszkadza jednak ona w trzymaniu kierownicy. Jeździłem już na motocrossie i nie miałem żadnych problemów. Mam nadzieję, że kolejny sezon odjadę bez kontuzji.
Jak sam mówiłeś w trakcie sezonu 2010, kontuzjowana dłoń przeszkodziła ci w zaprezentowaniu pełni swoich możliwości. Sezon 2011 będzie dla ciebie zdecydowanie lepszy?
- Jak już wspomniałem chcę się zrehabilitować za ubiegły rok. Wiem, że moja słabsza dyspozycja wynikała tylko i wyłącznie z faktu kontuzji. Za szybko wróciłem do ścigania przez co ręka nie goiła się tak jak powinna. Stać mnie na jazdę na dobrym poziomie i to będzie mój cel na nadchodzący sezon.
Do rozpoczęcia nowego sezonu pozostaje już coraz mniej czasu. Jak przebiegają twoje przygotowania do nowego sezonu?
- Od połowy listopada trenuje systematycznie. Zajęcia odbywają się pięć razy w tygodniu na sali, siłowni i w terenie. W miarę możliwości pogodowych staram się jeździć na motocrossie. Sprzętowo również praca wre, czekam jeszcze na niektóre części do podwozi, natomiast z silnikami jeszcze trochę się wstrzymuje, gdyż nie wiadomo z jakiego rodzaju tłumika będziemy korzystać.
Ronnie Jamroży liczy nie tylko na dobry start w nowy sezon, ale i cały rok dobrej jazdy
W poprzednim sezonie rybnicki klub spisał się poniżej oczekiwań sterników klubu. Jakie cele na ten sezon postawiono wam w klubie?
- Celem jaki nam postawiono jest awans do pierwszej czwórki. Potencjał w drużynie jest duży i jeśli wszystko pod względem sportowo-finansowym będzie funkcjonowało prawidłowo, to jesteśmy w stanie ten cel osiągnąć.
Kadra Rekinów uległa zdecydowanej przemianie, a w klubie pojawiło się wiele nowych zawodników. Jak myślisz zmiany wyjdą drużynie na lepsze? Kto będzie liderem zespołu w sezonie 2011?
- Każdy z zakontraktowanych zawodników już nieraz pokazywał, że potrafi się ścigać na żużlu. Jednak czas pokaże jak drużyna wypadnie w rozgrywkach. Wszyscy muszą dobrze punktować. Myślę, że na lidera kreowany jest Antonio i fakt, że jest uczestnikiem Grand Prix zobowiązuje go do tego, żeby w trudnych momentach pociągnąć wynik drużyny.
Do drużyny powrócił również trener Adam Pawliczek. Jak oceniasz to posunięcie? Miałeś okazję współpracować z "Pawłem" podczas pierwszego roku startów w Rybniku. To dobry ruch?
- Adam jest bardzo fajnym człowiekiem, znamy się już kilka lat i zawsze dobrze nam się współpracowało zarówno na torze, jak i po za nim. W 2009 roku wprowadzał fajną atmosferę do drużyny. Ma bardzo duże doświadczenie w żużlu i nieraz na pewno będzie służył dobrą radą.
Rywalizacja na pierwszoligowych torach zapowiada się niezwykle interesująco. Faworytów do awansu jest przynajmniej kilku, a kto według ciebie ma największe szanse?
- Parę drużyn na papierze wygląda na bardzo mocne. To jest jednak sport i wszystko może się wydarzyć . Przekonamy się po kilku pierwszych kolejkach, które drużyny są najmocniejsze i w najlepszej formie.