Gdy żużlowy świat obiegła informacja o pozyskaniu przez PGE Marmę Rzeszów Jasona Crumpa, kibice znad Wisłoka zaczęli ostrzyć apetyty wobec wymagań co do nowych zawodników w zespole "Żurawi". Tym bardziej, że do stolicy Podkarpacia zawitał kolejny możny sponsor, w postaci Polskiej Grupy Energetycznej. Jednak w miarę upływu czasu, stało się jasne, że w drużynie zbyt wielu "debiutantów" nie będzie. - Poszukujemy juniora i seniora, który będzie zawodnikiem oczekującym - zgodnie mówili włodarze rzeszowian na początku nowego roku. I właściwie jedynie na poszukiwaniach się skończyło. Nie udało się sprowadzić Kacpra Gomólskiego, o którego usilnie walczono w grodzie Rzecha. Zaczęto zatem rozważać opcję postawienia na któregoś z wychowanków i taką też decyzję podjęli sternicy klubu. - Postawimy na swoich młodzieżowców - powiedział w wywiadzie udzielonym portalowi SportoweFakty.pl trener PGE Marmy - Dariusz Śledź.
Teraz wydaje się, że nawet obsada pozycji rezerwowego będzie nie lada zadaniem. Chociaż niekoniecznie, bo coraz bardziej prawdopodobne, że zajmie ją Ryan Fisher, który umowę z rzeszowskim klubem miał podpisaną już w ubiegłym roku (kontrakt 2-letni), jednak nie było mu dane wystartować w żadnym ze spotkań. Co ciekawe, Fishera łączono już z innymi klubami, do których miałby być wypożyczony, a w tej kwestii wymieniano grudziądzki GTŻ czy "Orły" z Gniezna. Do wypożyczenia jednak nie doszło, a Fisher w dalszym ciągu ma ważny kontrakt w Rzeszowie. Tej informacji nie potwierdzają klubowi włodarze, aczkolwiek staje się ona coraz bardziej prawdopodobna.
W kontekście rezerwowego wymieniano także nowych zawodników, jak Peter Ljung, Matej Ferjan czy Edward Kennett. Ten pierwszy jest jednak bardzo bliski przejścia do PSŻ-u Poznań, natomiast dwaj pozostali wciąż pozostają bez przynależności klubowej. Czemu zatem nie mieliby trafić nad Wisłok? Być może dlatego, że właśnie Fisher wciąż ma ważny kontrakt. Po drugie mało który zawodnik, zdecyduje się wejść w sezon bez gwarancji startowych, a zaznaczyć trzeba, że na taką propozycję przystał w minionym sezonie wspomniany Fisher. Po trzecie, dosyć istotne, że szefostwo "Żurawi" nie zezwoliło na wypożyczenie do innego klubu, przez co należy przypuszczać, że przygotowywano się na ewentualność pozostawienia Amerykanina w roli zawodnika oczekującego.
Tym samym, w beniaminku żużlowej ekstraligi nie było wielkich ruchów transferowych. Jedyną nową twarzą w zespole zapewne będzie Jason Crump. Można do tego dodać także Kamila Prokopa, który dopiero co zdał żużlową licencję oraz wspomnianego Fishera, którego nie było dane zobaczyć w minionym roku nad Wisłokiem. Niewykluczone, że w trakcie sezonu do zespołu dołączy ktoś nowy na zasadzie wypożyczenia, jednakże klubowi włodarze tego nie przesądzają. Tak skonstruowana drużyna może nie gwarantować sukcesów wśród najwyższej półki żużlowych rozgrywek w Polsce. Wielu ekspertów stawia PGE Marmę Rzeszów w zestawieniu drużyn, które będą walczyć o miejsca 6-8. I ciężko się temu dziwić, bowiem wymaganie ekstraligowe znacznie przewyższają te z I ligi, gdzie nie zawsze radzili sobie zawodnicy "Żurawi". Czy zatem transfer Jasona Crumpa to nie za mało? Czas pokaże, aczkolwiek kibice nad Wisłokiem obawiają się, że szumne i gromkie zapowiedzi szefostwa klubu o drużynie marzeń, zakończą się walką o utrzymanie w żużlowej elicie.