W 2006 r. Stal Rzeszów przekazała swoje obiekty pod kuratelę miasta. Stało się tak, bowiem urzędnicy informowali, że jest to jedyny warunek, by otrzymać dotację unijną na przebudowę obiektu. W ostatnich dniach pojawiły się informacje, że klub pragnie odzyskać obiekt wraz z całością gruntów, bowiem zarzucano miastu, że nie dopełniono warunków przekazania mienia. W grę wchodziło nawet oddanie sprawy do rozstrzygnięcia przez sąd. Teraz jednak wydaje się to bardzo mało prawdopodobne, gdyż przedstawiciele Stali i miejscy urzędnicy z prezydentem Tadeuszem Ferencem na czele, doszli do consensusu. Należy zatem przypuszczać, że przebudowa stadionu rozpocznie się zgodnie z planem, czyli już na początku lutego br.
- Spotkania z prezydentem Ferencem rozwiały wiele niejasności, z powodu których klub domagał się zwrotu mienia. Na 10 lutego zwołaliśmy w klubie walne zgromadzenie. Podczas niego powinna zapaść decyzja o wycofaniu wniosku o zwrot stadionu - mówi Stanisław Kluz, prezes rzeszowskiej Stali na łamach GC Nowiny. Miasto obiecało, że wybuduje nowe boiska na dotychczasowym terenie obiektu. Poza tym planuje się także inne inwestycje. - Chcemy też odremontować starą, zachodnią trybunę. Zbudujemy nowe schody, wymienimy nawierzchnię, zamontujemy nowiutkie krzesełka - zapowiada Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Tym samym, stadionowej sagi w Rzeszowie ciąg dalszy. Powoli jednak krystalizuje się punkt zaczepny, wobec którego mało jest już oponentów, za to zyskuje on coraz więcej zwolenników. I ciężko się temu dziwić, skoro rzeszowski obiekt w małym stopniu przypomina stadion sportowy na miarę XXI wieku, a czasem swym wczesnym Gierkowskim pejzażem, zadziwia licznych gości.