Andriej Korolew z całą pewnością będzie jeździł u nas - rozmowa z Piotrem Szymko, trenerem Speedway Polonii Piła

Ostatnio sporo zamieszania wywołały tzw. kontrakty warszawskie w Speedway Polonii Piła. Jak się okazuje sporo informacji nie było do końca prawdziwych, a niektóre po części się potwierdzają. O tym, a także wielu innych przedsezonowych sprawach, opowiedział nam trener Speedway Polonii Piła, Piotr Szymko.

Robert Szłapak: Jaka wygląda sytuacja Andrieja Korolew? Ma podpisany kontrakt tzw. warszawski, czy normalny kontrakt z aneksem finansowym?

Piotr Szymko: Andrzej ma podpisany kontrakt, warunki finansowe są wstępnie ustalone, a czekamy, ponieważ ma się około dziesiątego lutego pojawić w klubie, bo planujemy zgrupowanie. W zasadzie wszystko jest dograne, a jedynie kwestią do wyjaśnienia jest, czy pomożemy mu w zakupie sprzętu, czy zrekompensujemy mu te wydatki finansowo. Nie wiemy w tej chwili jakie będziemy mieli możliwość, bo wszyscy czekamy na przyszłą niedzielę (wybory uzupełniające do Senatu, w których kandydatem jest Henryk Stokłosa, mający po zwycięstwie zostać sponsorem Polonii - dop. red.). Oczywiście nadal pracujemy i rozmawiamy z firmami. Widać, że zainteresowanie jest większe, ale też firmy, które wstępnie deklarują pomoc, czekają na niedzielę.

Wracając do Korolewa - istnieje możliwość, że w sezonie 2011 wystąpi on w innym klubie niż Speedway Polonia Piła?

- Nie. Andrzej wystartuje w naszym klubie. Jeszcze nie spotkałem ze wszystkimi zawodnikami, ale będą jak zwykle "demokratyczne" wybory. Korolew będzie kapitanem, bo ja tak wskażę.

Kolejnym z liderów ma być Paweł Staszek. Pojawiła się informacja, jakoby miał podpisany również tylko tzw. kontrakt warszawski. Może pan to potwierdzić?

- Nie. Paweł Staszek ma ustalone wszystkie warunki finansowe i jest zawodnikiem Speedway Polonii Piła. Oczywiście Paweł powinien być silnym punktem naszego zespołu i myślę, że piątka seniorów jest już wykrystalizowana. Myślę o takiej piątce, która będzie miała najwięcej okazji do startów i będziemy tworzyć fajny, zgrany zespół. Myślę o takim zestawieniu: Staszek-Rembas, Doyle-Stichauer i Korolew z juniorami. Andrzej potrafi poprowadzić parę, co nieraz już pokazywał i myślę, że poustawiamy sobie jeszcze te wszystkie sprawy. Będziemy przyglądać się także zachodnim młodzieżowcom, sprawdzimy ich w Pile i ewentualne występy będą też zależne od możliwości finansowych. Nie wykluczam, mimo że jestem zwolennikiem polskich juniorów i nadal będę, że któryś z mocnych młodzieżowców zagranicznych będzie potrzebny. Będzie wchodził wtedy pod nr 7 i zastępował słabszego seniora. Liczę jednak na naszych juniorów, że będą prezentowali lepszy poziom i będą dysponowali lepszym sprzętem.

W ostatni dzień okna transferowego udało się zakontraktować Jasona Doyle'a. Myśli pan, że jest on w stanie wypełnić lukę po Simonie Steadzie?

- Z takim zamiarem starałem się go wkomponować do zespołu, który już mieliśmy. Kontraktu nie podpisał Krystian Klecha, a więc było w składzie wolne miejsce. Krystian w poniedziałek mnie poinformował, że podpisał w Poznaniu kontrakt warszawski. Jeżeli uda mu się zebrać środki na przygotowanie, których my mu zapewnić nie możemy, to wyraża chęć startów w Pile. Wówczas będziemy mieli jednego pewnego seniora więcej. Ogólnie z Doyle'a jestem zadowolony i chciałbym podziękować panu Sebastianowi Jankunowi, który wspólnie z nami go budził, bo gdy podpisywaliśmy kontrakt, to w Australii panowała noc.

Regularnie spotyka się pan z Henrykiem Stokłosą. Można już powiedzieć jaką część z puli półtora miliona złotych przeznaczy on na żużel?

- Nie chcę mówić jaka to będzie kwota. Wszystkie kluby znają deklarację i wszyscy zainteresowani wiedzą ile pan Stokłosa może przeznaczyć. Mi nie wypada dzielić nie swoich pieniędzy. Będę liczył się głównie ze zdaniem Senatora, bo on rozumie potrzeby każdego sportu i dostosujemy się do tego, jak on to będzie widział. Nie będziemy starali się wywrzeć jakiejkolwiek presji, bo to, że chce przeznaczyć prywatne pieniądze, to jego dobra wola. Myślę, że wszystkie kluby podejdą do tego w sposób naturalny i wszystkie decyzję zapadną w gabinecie pana Stokłosy.

Co będzie jeżeli Henryk Stokłosa nie wygra wyborów?

- Wtedy sytuacja nieco się skomplikuje, a nawet bardzo. Myślę jednak, że wsparcie, które już mamy, będzie nadal i nie wiem w jakim wymiarze będziemy rozmawiać. Szczerze mówiąc nie dopuszczam w tej chwili myśli, żeby mógł nie wygrać. Myślę, że przynajmniej wielu kibicom wszystkich zespołów wiodących prym w Pile, będzie zależało i to poparcie będzie duże.

Po ewentualnej wygranej Henryka Stokłosy będzie pan rozważał wzmocnienia?

- Raczej nie. Jeżeli będzie taka potrzeba w trakcie sezonu, to będziemy coś robić. Ja nie jestem zwolennikiem dużej liczby zawodników. Lista może świadczyć o czymś innym, ale z góry zakładałem, że będzie pięciu seniorów i pięciu juniorów. Widać, którzy zawodnicy są ponad tym limitem. Po sprawdzeniu juniorów w sparingach, będę wiedział na kogo mogę stawiać. Doskonale pamiętam Andreasa Mellgrena. Był to mistrz świata z minitorów, kiedy startowałem z Marcelem i Cyprianem. Zobaczymy jak pojadą w sparingach i jakie będą możliwości finansowe. Oczywiście jeżeli to wsparcie nie będzie tak duże jak się spodziewany, to będziemy musieli jechać krajowym składem. Ważny jest wynik sportowy, ale istotne też, aby sytuacja klubu była stabilna.

Mówi pan o juniorach, a czy jednym z nich będzie Cyprian Szymko?

- Cyprian jest wpisany na listę naszych zawodników, ale jeszcze chwileczkę musimy poczekać. Wypożyczenie możemy podpisać w każdej chwili. Jestem po rozmowach ze Stasiem Chomskim, jakiś kształt u siebie w Gdańsku już ma, a Cyprian będzie musiał startować w Gdańsku w MDMP. Gdańsk broni tytułu wicemistrza, a być może będzie chciał sięgnąć wyżej, a Cyprian z pewnością jest tam postacią kluczową. W każdym razie w lidze chce startować w Pile. Kontrakt ma od kilku lat cały czas podpisany w Gdańsku, a u nas tylko podpisuje aneks i sprawa jest otwarta. Warunkiem jest posiadanie odpowiedniego sprzętu. To jest obecnie rzecz najważniejsza i w tej chwili wszystko zmierza w tym kierunku, że takim sprzętem będzie dysponował i jego wartość będzie większa. Musi jechać w meczach tak, aby przypominały ten ostatni z poprzedniego sezonu. Nie wymagam dwucyfrówek w każdym spotkaniu, ale przy odpowiednim sprzęcie i dobrze przepracowanej zimie powinny być dobre efekty.

Kontrakt warszawski podpisał Mariusz Franków. Widzi go pan w składzie, czy jest to wyłącznie pójście na rękę zawodnikowi?

- Nie rozmawiałem z Mariuszem. Nie zwracał się do mnie, a poprosił tylko o podpisanie warszawskiego kontraktu, żeby nie stracić licencji. Chciałbym przypomnieć, że w poprzednim sezonie Mariusz był pierwszym zawodnikiem, z którym rozmawiałem. Wówczas warunki, które zaproponowaliśmy, zdecydowanie mu nie odpowiadały. Przykro mi było patrzeć, że startował tylko w czterech meczach w Opolu i to ze zmiennym szczęściem. W tym roku nie rozmawialiśmy, nie wiem na ile jest przygotowany i jakie ma plany, ale myślę, że się spotkamy. Jeżeli ma już na oku jakiś inny klub, to nie będziemy robić przeszkód. Jak będzie chciał, to może trenować u nas i udowodnić przydatność do zespołu, a w jego umiejętności nie wątpię.

Źródło artykułu: