- Osobiście jeździłem na rożnych torach, ale tor w Herning to dla mnie porażka. Były wąskie, długie proste i bardzo ostre łuki. Tor się rozsypywał, chłopaki chcieli się napędzać, ale siła odśrodkowa była tak duża, że nie dawało rady skręcać. Musieli sporo szachować, żeby mijać. Walka była sporadyczna i jeden drugiemu wjeżdżał na koło. Jeżeli byłaby to impreza FIM-owska, zawody przerwaliby po dwóch biegach - powiedział były żużlowiec na antenie Radia Zachód.
W tych zawodach wystąpiła dwójka jeźdźców gorzowskiej drużyny. "Bolo" skomentował ich poczynania. - Nicki Pedersen - wiadomo, że jest to jeżdżący żywioł. Dla niego nie było tam przeszkód, chociaż spowodował upadek własny i przeciwnika. Zaprezentował się dobrze. Widać po nim, że przygotował się dobrze do sezonu. Schudł, zmienił team. Jest pełen determinacji. Natomiast Niels Kristian Iversen to technik, spokojny. Ten tor nie był dla niego - był dla zawodników żywych, mocno ambitnych - powiedział gorzowianin.
Źródło: Radio Zachód