Robert Przygódzki - żużlowy wojownik z Częstochowy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gdy drużyna zdobywa sukcesy, najczęściej dostrzegani są jej liderzy, działacze, trener. Często zapominamy o zawodnikach, bez których owy świetny rezultat byłby niemożliwy do osiągnięcia. Do takich żużlowców zalicza się Robert Przygódzki. Częstochowski wojownik z lat 90-tych.

Zadziorność, waleczność, rywalizacja o każdy skrawek toru. Ponadto sympatyczny człowiek poza owalem, otwarty na kibiców. Takimi cechami można się posłużyć w skrócie opisując postawę Roberta Przygódzkiego, wychowanka Włókniarza Częstochowa. Niesamowita ambicja i odpowiedni charakter niezbędny do jazdy na żużlu sprawiały, że Robert, ku zdziwieniu wielu fachowców, niejednokrotnie pokazał plecy ówczesnym tuzom polskiego speedway’a.

Robert Przygódzki przyszedł na świat 15 czerwca 1967 roku w Częstochowie. Licencję żużlową uzyskał dopiero w roku 1987, a więc gdy liczył 20 wiosen. Fakt, że jak na żużlowca dość późno rozpoczął swoją karierę, nie miał większego wpływu na jego przyszłość, może poza tym, że w kategorii juniorskiej nie zdołał osiągnąć zbyt wielu sukcesów. Ogólnie rzecz ujmując, indywidualnie Przygódzki nie zasłynął niczym szczególnym, jednak w pamięci kibiców został zakodowany jako żużlowy wojownik, który w każdym wyścigu zostawiał na torze litry potu. Zaciekle podążał za swym rywalem nawet w przypadku, gdy możliwość powodzenia akcji wydawała się jedynie iluzoryczna. Słowem - ligowy rzemieślnik z niesamowitym sercem do walki o zwycięstwa dla swojej drużyny.

Robert Przygódzki w barwach drużyny z Tarnowa

Lata 90-te to czasy, kiedy w żużlu poza pieniędzmi duże znaczenie odgrywało oddanie barwom klubowym, przynależność do zespołu. Co prawda Robert w latach 1993-1995 opuścił Włókniarz, ale bez wątpienia można zaliczyć go do zawodników, dla których walka o punkty dla macierzystego zespołu była czymś więcej niż jazdą o zwycięstwo, co niewiele później udowodnił. W grę wchodził honor.

Jego powrót do Częstochowy w roku 1996 na pewno okazał się kluczowy dla drużyny Włókniarza w owym sezonie. Robert w swoim charakterystycznym czerwonym kombinezonie oraz na podobnie stylizowanej kolorystycznie maszynie wyczyniał cuda. W każdym spotkaniu zdobywał dla biało-zielonej ekipy bardzo ważne punkty, a zespół Włókniarza po kolei dawał solidnego pstryczka w nos wszelkim malkontentom, którzy wróżyli tej ekipie rychły spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej. Częstochowianie okazali się czarnym koniem ligi, którą ostatecznie wygrali po zwycięskim finałowym dwumeczu z zespołem Apatora Toruń. Przygódzki w tych dwóch spotkaniach zdobył łącznie 10 punktów i dwa bonusy. Niby raptem dziesięć "oczek", ale jak się później okazało, była to zdobycz na wagę złotego medalu. Taką bowiem różnicą Włókniarz wygrał pierwsze spotkanie i dzięki temu był w bardziej komfortowej sytuacji przed rewanżem, w którym ostatecznie uległ nieznacznie 46:44.

Przygódzki (z flagą na plecach) był zawodnikiem złotej drużyny z roku 1996

O Robercie Przygódzkim dobre wspomnienia ma członek, a właściwie lider złotej drużyny Włókniarza z roku 1996, Sławomir Drabik. - "Shira", bo taką Robert miał ksywę i mam nadzieję, że się nie obrazi za upublicznienie jej, to był równy gość. Jak ja to mówię, młodzieżowiec przez całą karierę (śmiech). Wyjazdy z nim to była sama przyjemność. Spędziliśmy razem dużo fajnych chwil i było wesoło. Jako żużlowiec bardzo ambitny. Ogólnie pozytywna postać zdecydowanie (śmiech). Należy pamiętać, że to były inne czasy, żużel inaczej wyglądał niż teraz, ale zarówno tamte chwile jak i "Shirę" wspominam bardzo ciepło - skomentował obecnie 45-letni żużlowiec.

Sezon później Włókniarz także sprawił niespodziankę, tym razem zdecydowanie in minus. Drużynowi Mistrzowie Polski nie obronili tytułu, nie stanęli na podium, ba, nawet nie znaleźli dla siebie miejsca w najlepszej ósemce gwarantującej utrzymanie. Częstochowianie musieli przełknąć łyżkę dziegciu, jaką była degradacja do II ligi. W omawianym sezonie Przygódzki jeździł niewiele. Wszystko ze względu na trapiące go kontuzje. Szczególnie groźny okazał się uraz barku. Po nim Robert nigdy nie odzyskał pełnej sprawności, ponieważ pojawiły się problemy z czuciem w dłoni. Przygódzki do jazdy na żużlu wrócił dopiero w roku 2000 jako zawodnik Wandy Kraków. Następnie reprezentował jeszcze kluby z Tarnowa i Lublina. W roku 2004 zakończył karierę żużlową.

Na polskich torach w spotkaniach ligowych Robert Przygódzki w trakcie swojej kariery zdobył 694 punkty i 109 bonusów. Poniżej prezentujemy szczegółowe średnie biegowe jakie osiągał w poszczególnych latach.

1987: 1,280 - Włókniarz Częstochowa (II liga)

1988: 0,571 - Włókniarz Częstochowa (II liga)

1989: 1,650 - Włókniarz Częstochowa (II liga)

1990: 1,808 - Włókniarz Częstochowa (II liga)

1991: 0,875 - Włókniarz Częstochowa (II liga)

1992: 0,725 - Włókniarz Częstochowa (I liga)

1993: 1,525 - Victoria Rolnicki Machowa/Kolejarz Opole (II liga)

1994: 1,523 - Kolejarz Opole (II liga)

1995: 1,447 - Kolejarz Opole (II liga)

1996: 1,469 - Włókniarz Częstochowa (I liga)

1997: 1,111 - Włókniarz Częstochowa (I liga)

2000: 1,561 - Wanda Kraków (II liga)

2001: 1,618 - Unia Tarnów (II liga)

2002: 1,412 - TŻ Lublin (II liga)

2003: 1,304 - Wanda Kraków (II liga)

Popisowa jazda parą w wykonaniu Janusza Stachyry i Roberta Przygódzkiego w finałowym spotkaniu w sezonie '96

Zdjęcia: prywatne archiwum Roberta Przygódzkiego

Statystyki za: rlach.republika.pl, speedway.com.pl

Wkrótce na naszych łamach opublikujemy obszerny wywiad z Robertem Przygódzkim, zawodnikiem niezwykle cennym w czasach kiedy występował, a nieco zapomnianym przez nowe pokolenie.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)