Naszym zdaniem: Stachyra pojechał po bandzie!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Środowisko żużlowe nie wytrzymało próby czasu i podzieliło się w sprawie obowiązku korzystania z nowych tłumików. Do grona zwolenników dołączył ostatnio Emil Sajfutdinow, który otwarcie przyznał, że jemu ta idea absolutnie nie przeszkadza. Nadzieja w pozostałych zawodnikach, których do buntu i mobilizacji wezwał Dawid Stachyra!

Temat wprowadzenia nowych tłumików jest wałkowany od ubiegłego sezonu. Początkowo wydawało się, że władze żużla, które optują za tym pomysłem szybko się z niego wycofają, gdyż środowisko zawodników było jednolite i zmobilizowane, gotowe do poświęceń. Żużlowcy byli gotowi bojkotować nawet najważniejsze zawody, byleby tylko osiągnąć swój cel. Na czele nieformalnej grupy sprzeciwiającej się pomysłowi FIM stanął Krzysztof Cegielski. Przy pomocy i udziale SportoweFakty.pl zebrał blisko 16 tys. podpisów kibiców (głównie z Polski) pod petycją przeciwko wprowadzeniu nowych tłumików. Wcześniej uczynili to wszyscy zawodnicy należący do stowarzyszenia "Metanol", a ponadto m.in. Nicki Pedersen, Greg Hancock i Emil Sajfutdinow.

Nazwisko Rosjanina wymieniam nieprzypadkowo, bowiem ostatnio zmienił zdanie i otwarcie przyznał, że jemu pomysł wprowadzenia nowych tłumików absolutnie nie przeszkadza i nie zamierza z nim walczyć (wymieniam akurat jego, bo jako jedyny odniósł się do sprawy, uzasadniając swoje stanowisko). Jego zdaniem byłoby to nie w porządku wobec FIM, które przyznało mu dziką kartę na starty w Grand Prix, a poza tym nie mają one większego wpływu na zachowanie motocykla (Tak naprawdę, jak uda się dopasować motocykl, to na nowym tłumiku można jechać). Notabene Tomasz Suskiewicz, a więc menedżer i mechanik Sajfutdinowa - w opinii Cegielskiego - był jedną z osób, która najgłośniej opowiadała się przeciwko wprowadzaniu nowych rozwiązań (Nie rozumiem i nie wiem dlaczego zmienił zdanie. Wtedy mieliśmy podobną opinię, teraz jest inaczej).

Z uwagi na powiększające się grono zwolenników pomysłu firmowanego przez FIM (tym bardziej, że chodzi o nazwiska ze ścisłej światowej czołówki), dziwić nie powinny ostatnie wypowiedzi zawodników znajdujących się po drugiej strony barykady, którzy najwyraźniej pogodzili się z tym, że od najbliższego sezonu będą musieli korzystać z nowych tłumików (Piotr Protasiewicz: Teraz już nie ma o czym dyskutować. Będziemy raczej jeździli na nowych tłumikach). Bezsilny wydaje się nawet Cegielski, który jeszcze kilka miesięcy temu był pełen nadziei na pozytywne załatwienie sprawy. Wskazał, że jeśli zawodnicy nie zrobią jakiegoś ruchu (czytaj: wezmą sprawy w swoje ręce), to będą musieli pogodzić się z obowiązkiem korzystania z nowych tłumików.

Ostatnią nadzieją przeciwników tego pomysłu jest wypowiedź Dawida Stachyry, który na łamach SportoweFakty.pl otwarcie przyznał, co leży mu na sercu. Kiedy w czasie naszej rozmowy pojawiło się pytanie dotyczące nowych tłumików, wyraził zadowolenie, że nareszcie będzie mógł wyrazić swoje zdanie. Od razu podkreślił, że nie zamierza ważyć słów, gdyż sprawa jest nad wyraz poważna, a środowisko zawodników coraz bardziej podzielone, a co za tym idzie bezsilne. Stachyra mówił dużo i ciekawie. Mam wrażenie, że jako pierwszy spośród wszystkich żużlowców wyjaśnił dokładnie na czym polega problem. Skrytykował przy tym postępowanie niektórych kolegów z toru, którzy ostatnio zmienili zdanie i dziś już nie sprzeciwiają się tak bardzo (albo w ogóle) idei obowiązku korzystania z nowych tłumików. Z oczywistych względów nie chciał wymieniać ich nazwisk, co powinniśmy zrozumieć i uszanować.

Najbardziej dziwił się jednak, że władze polskiego żużla, które powinny stanąć po ich stronie, odwróciły się do nich plecami.

Pytanie tylko czy słowa Stachyry są w stanie cokolwiek w tej sprawie zmienić. Czy są odpowiednio donośne. Nie pochodzą przecież od zawodnika, z którego zdaniem wszyscy powinni się liczyć. Co innego gdyby w tym tonie wypowiedzieli się np. Tomasz Gollob, Jarosław Hampel czy Janusz Kołodziej, a najlepiej wszyscy razem. O to też zamierza walczyć Stachyra, który jeszcze raz stara się zmobilizować środowisko zawodników, a przy tym wzywa ich do buntu. Do tej sytuacji idealnie pasuje sformułowanie charakterystyczne dla meczów piłki nożnej, że drużyna zaczyna "łapać drugi oddech".

Tylko czy nie jest na to za późno?

Mateusz Klejborowski

***

Mocne słowa Stachyry w temacie tłumików: Chcą nas zniszczyć, a z żużla zrobić parodię! -> KLIKNIJ TUTAJ

Źródło artykułu:
Komentarze (0)