- Myślę, że wszystko zaczęło się od upadku w Poznaniu. Maciej chyba w dalszym ciągu odczuwa jego skutki. Śmiem twierdzić, że nie w stu procentach o obecnej sytuacji decyduje sprzęt. Przed meczem z Grudziądzem Maciej próbował motocykl, na którym później w zawodach startował Adrian Gomólski. Maćkowi on nie pasował. Wynik Adriana mówi jednak sam za siebie. Chciałbym jednak zostać dobrze zrozumiany przez kibiców. Bardzo ważną rolę odgrywa dopasowanie sprzętu do potrzeb indywidualnych zawodnika. Gomólskiemu ten motocykl akurat pasował, Piaszczyńskiemu nie. Optymistyczny jest na pewno fakt, że Maciej cały czas poszukuje przyczyn nienajlepszych wyników. Wiem, że wraz z ojcem jeździ bez przerwy do mechaników i próbuje udoskonalać swój sprzęt. Mam nadzieję, że zakończy się to pełnym sukcesem i Maciej w drugiej połowie sezonu będzie z dobrym skutkiem rywalizował z rówieśnikami - powiedział nam trener, Jan Grabowski.
Słabą dyspozycją Macieja Piaszczyńskiego zmartwiony jest także p.o. prezesa Klubu Motorowego Ostrów, Janusz Stefański. - Na pewno można mówić o kryzysie Macieja Piaszczyńskiego. Nie trzeba wielkiej filozofii, żeby to stwierdzić. Po wynikach widać, że są one diametralnie inne od tych z ubiegłego roku. Oczywiście, trzeba będzie się zastanowić, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Nie ukrywam, że z pewnością poprosimy o spotkanie zawodnika i jego opiekunów i wspólnie będziemy próbowali dojść do jakiegoś sensownego rozwiązania. Obecna sytuacja jest niekorzystna zarówno dla samego zawodnika, który powinien się rozwijać, jak i dla klubu, który przecież zainwestował pieniądze w tego żużlowca, licząc na pokaźne zdobycze punktowe - powiedział działacz ostrowskiego klubu.
W jaki sposób można pomóc Maciejowi Piaszczyńskiemu? - Nie będę oryginalny. Powiem szczerze, że ja mogę udzielać tylko pewnych wskazówek i rad, ale w dużej mierze to Maciej musi sam sobie pomóc. Nasz junior musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest to tylko wina sprzętu czy także jego. Maciej nie jest odosobniony w swoim przypadku. Wielu zawodników w kraju ma problemy i ci żużlowcy nie do końca wiedzą, z czego to wynika. Być może kryzys Macieja okaże się krótkotrwały. Na pewno musimy poczekać. Szukamy, szukamy i jeszcze raz szukamy przyczyn słabszej dyspozycji tego zawodnika - tłumaczy Grabowski.
- Nie jestem szkoleniowcem i ciężko wypowiadać mi się o kwestiach trenerskich. Jestem osobą odpowiedzialną bardziej za kwestie organizacyjne i dlatego postaram się zainicjować spotkanie, które być może rozwiąże ten problem. Bardzo chciałbym znaleźć przyczyny obecnego stanu rzeczy, aby z miesiąca na miesiąc było lepiej a nie gorzej - dodaje Stefański.
W Poznaniu Maciej Piaszczyński był podstawowym juniorem. Teraz były zawodnik Skorpionów znalazł się w nowej sytuacji. W Klubie Motorowym numerem jeden na pozycji młodzieżowca jest bez wątpienia Adrian Gomólski. Czy Piaszczyński nie radzi sobie z nowymi realiami? - Nie sądzę. Maciej nie boi się żadnej rywalizacji. Myślę, że jazda obok Adriana Gomólskiego jest dla niego dodatkową mobilizacją. Uważam, że to zachęca do jeszcze cięższej pracy na treningach. Sport polega na tym, żeby stawać się lepszym. Myślę, że zawodnik powinien uczyć się od mistrza, podpatrywać go a później okazać się od niego lepszym - uważa trener ostrowskiej ekipy.
Jakie zdanie w tej kwestii ma Janusz Stefański? - Na obecny stan rzeczy składa się pewnie wiele różnych elementów i dlatego będzie trzeba porozmawiać z Maciejem. Nie chciałbym jednoznacznie wyrokować. Sądzę, że jest to spowodowane wieloma czynnikami - wyjaśnia p.o. prezesa Klubu Motorowego.
Z pewnością wielu kibiców zastanawia się, czy w obliczu słabej dyspozycji Piaszczyńskiego w składzie ostrowskiej drużyny pojawi się Emil Idziorek. - Ciężko mi w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie. Nigdy nie mówiłem, że rezygnuję definitywnie z zawodników, którzy w ostatnim meczu pojechali słabo. Oczywiście, ten najsłabszy zawsze odpada. Życie pisze nam różne scenariusze i w obliczu kontuzji wiele może się zmienić - powiedział Jan Grabowski.
Bardziej sprecyzowane zdanie o ewentualnych startach Emila Idziorka ma Janusz Stefański. - Ostateczna decyzja należy do trenera, ale sądzę, że Emil musi dostawać szanse. Jeżeli mu jej nie damy, to nigdy nie wypłynie na szerokie wody - zakończył Stefański.