Jerzy Szczakiel: Andrzej Witkowski to bardzo mądry człowiek, ale…

Zdjęcie okładkowe artykułu: Na zdjęciu: Jerzy Szczakiel
Na zdjęciu: Jerzy Szczakiel
zdjęcie autora artykułu

Ekspert portalu SportoweFakty.pl nie rozumie idei przyświecającej wprowadzeniu nowych tłumików. Jerzy Szczakiel twierdzi, że w przeszłości żużlowcy potrafili być bardziej solidarni.

- Wprowadzenie nowych tłumików to jest jakieś nieporozumienie. Motocykle żużlowe powinny chodzić na najstarszym modelu tłumika, który powodował największy hałas. Cały urok tej dyscypliny to ryk silników i specyficzny zapach. Komu to przeszkadzało? - zastanawia się Jerzy Szczakiel.

Jerzy Szczakiel przypomina o szczególnej pozycji Polski w światowym żużlu. Jego zdaniem zbojkotowanie cyklu Grand Prix przez Tomasza Golloba i Jarosława Hampela mogłoby w efekcie doprowadzić do powrotu starych tłumików. - Oczywiście, że tak mogłoby się stać. Gdyby nie polscy kibice to BSI nie miałoby w ogóle co robić. Żużel w naszym kraju generuje dochody, które pozwalają utrzymać się całej dyscyplinie. Kiedyś taką pozycję miał angielski żużel, teraz liczy się tylko Polska.

Nasz ekspert uważa, że zawodnicy powinni szukać dialogu z żużlowymi władzami w sprawie tłumików. - Za moich czasów z żużlowymi władzami nie można było nawet dyskutować. Zawiesiliby kogoś kto się przeciwstawia i tyle. Trzeba z nimi dojść do porozumienia. Nie można stawiać sprawy na ostrzu noża. Andrzej Witkowski to bardzo mądry człowiek, ale jemu chyba sugerują ludzie na zachodzie, którzy gdzieś tam z tymi tłumikami mają do czynienia. Z tego co słyszałem problem polega na tym, że ktoś naprodukował dużo nowych tłumików i teraz na siłę chcą je wepchnąć. Ktoś chce po prostu zarobić na tej zmianie.

Sprawa nowych tłumików obnażyła brak solidarności w środowisku żużlowców. Jerzy Szczakiel jest przekonany, że w czasach, kiedy on ścigał się na żużlu zawodnicy potrafiliby poradzić sobie z podobnym problemem. - W czasach kiedy ja jeździłem młodzi zawodnicy nie mieli nic do gadania. Była jedność i solidarność. Teraz manipulują zawodnikami. Za moich czasów doświadczeni zawodnicy powiedzieliby "nie" i byłby koniec dyskusji. Tak bywało np. wtedy, gdy tor na mecze był źle przygotowany. Pamiętam jak w 1968 roku miał odbyć się memoriał Idzikowskiego w Częstochowie. Na stadionie był komplet widzów. Wszyscy czekali aż zacznie się rywalizacja na torze. Na tor wjechał Pogorzelski Oplem Record i Woryna swoim mercedesem. Przejechali okrążenie stwierdzili, że tor nie nadaje się do jazdy i był koniec dyskusji.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)