Dla kogo żużel był za głośny?! - rozmowa z Robertem Kempińskim, trenerem GTŻ-u Grudziądz

Sezon 2011 będzie trzecim, w którym drużynę GTŻ-u Grudziądz poprowadzi Robert Kempiński. "Kempes" stanowisko objął pod koniec 2008 roku, przejmując schedę po Andrzeju Maroszku. W rozmowie ze SportoweFakty.pl szkoleniowiec grudziądzkiej drużyny komentuje decyzję o wprowadzeniu nowych tłumików, opowiada o najbliższych planach zespołu, a także ocenia zimowe przygotowania i dokonane transfery.

Bartosz Pogan: 1 marca oficjalnie zatwierdzona została decyzja o wprowadzeniu nowych tłumików do polskiej ligi. Uważasz, że środowisko żużlowe będzie w stanie przyzwyczaić się do tej nowości? Jaka jest twoja ocena tej sytuacji?

Robert Kempiński: Moim zdaniem przyzwyczaić się idzie do wszystkiego, tylko zadaję sobie pytanie: Dlaczego to zostało zmienione? Dla kogo żużel był za głośny?! Formuła 1 jakoś nikomu nie przeszkadza, a jest dużo głośniejsza. Niech mi to ktoś wytłumaczy. Kompletnie tego nie rozumiem i moja ocena tego wynalazku jest zdecydowanie negatywna.

Okres przygotowawczy do sezonu powoli się kończy. Jak go podsumujesz?

- Tomek Chrzanowski i Mateusz Lampkowski przygotowują się sami w Toruniu, a w Grudziądzu na treningach do dyspozycji mam Krzysia Buczkowskiego, Kamila Brzozowskiego, Karola Szychowskiego oraz szkółkę. Prowadziłem z nimi rozmowy, oni uważają, że są przygotowani. To są zawodowcy, oni muszą wiedzieć, że muszą się dobrze przygotować, bo to później wyjdzie wszystko na torze. Jeśli oni nie będą przygotowani, to można powiedzieć, że sami się oszukają. Tak samo sytuacja przedstawia się z naszymi obcokrajowcami.

Już w przyszłym tygodniu wyjeżdżacie do Krsko, by tam odbyć pierwsze treningi i przetestować sprzęt. Z jakimi nadziejami udajecie się do Słowenii? Których z zawodników będziesz miał tam do dyspozycji?

- Jedziemy tam, aby pojeździć, rozjeździć się po zimie, przyzwyczaić się do szybkości i sprawdzić ustawienia motocykli. Z tego co wiem, to na dzień dzisiejszy jadą z nami David Ruud, Andriej Kudriaszow oraz wszyscy krajowi zawodnicy. Davey Watt ma już 12 marca zaplanowane pierwsze zawody w Anglii, a Olly Allen jedzie do Gorican. Teraz nie są takie czasy jak kiedyś, że wszyscy byli z Grudziądza i jechało się całą grupą. Teraz wszyscy są zawodowcami i sami sobie załatwiają jazdę. Nie potrzebują oni, żeby ktoś ich ustawiał i nakazywał ile mają jeździć. Krzysiu Buczkowski wcześniej załatwił wraz ze swoim menadżerem wyjazd do Krsko, zdecydowaliśmy się do tego podłączyć i jedziemy tam pojeździć, bo warunki torowe u nas nie są jeszcze najlepsze.

- Przed sezonem chcemy sprawdzić wszystkich zawodników - mówi Robert Kempiński

Jak obecnie przedstawia się stan toru w Grudziądzu? W Polsce jest coraz bardziej wiosenna pogoda, kiedy w twojej ocenie będzie realna szansa na treningi na własnym torze?

- Na tą chwilę jazda w Grudziądzu jest niemożliwa, nawet rano na zmrożonym torze, bo jeszcze na pierwszym łuku leży śnieg. Stopniowo go ściągamy, ale jest tak zamrożony, że na razie nie da się przygotować toru do jazdy. Mam nadzieję, że jeśli pogoda się utrzyma, nadal będzie w dzień tak ciepło i będzie świecić słońce, to po naszym powrocie z Krsko będzie już dobrze i będziemy mogli wyjechać na swój tor.

Jak przedstawia się sprawa występu obcokrajowców w przedsezonowych sparingach? Został ustalony harmonogram kto kiedy będzie miał okazję się zaprezentować?

- Nie wszystkim obcokrajowcom pasują wszystkie terminy, bo mają też jakieś turnieje i mecze w Anglii. Ale wiadomo, jak ktoś nie może przyjechać na pierwszy sparing, to będzie na drugim i tak to będziemy starać się ułożyć, żeby wszystko pasowało. Chcemy sprawdzić wszystkich zawodników, im też zależy, żeby pojeździć, dlatego nie powinno być problemu ze składem na mecze sparingowe.

Do kadry GTŻ-u dołączył m.in. David Ruud, jest też całkiem nowa para juniorska, a z klubu odeszli: Artur Mroczka, Rory Schlein i Edward Kennett. Jak oceniasz te zmiany? Na co w twojej ocenie będzie stać tą drużynę?

- Indywidualnie nie chcę tu wymieniać, jednak jeśli miałbym zamienić tą trójkę na tamtą trójkę, to wybiorę tą, którą mamy teraz. Na pewno nie można tego mówić przed sezonem. Dokładnie porównywać będziemy po sezonie, ale nie oszukujmy się, rok temu mieliśmy lepszą parę juniorską niż mamy na dzień dzisiejszy. Przykładowo gdyby Mroczka był jeszcze juniorem, to byśmy wybrali Mroczkę, ale jakby to podsumować z Ruudem, Kingiem i porównać do Schleina, Kennetta, to uważam, że ci, którzy są teraz, prezentują się na papierze nieco lepiej.

W ostatnich dniach okresu transferowego w miejsce Ryana Fishera zakontraktowano Daniela Kinga. Jak oceniasz tego zawodnika? Wierzysz, że może on przebić się do podstawowego składu GTŻ-u?

- King dołączył do nas w ostatniej chwili, ale nieraz tak już bywało, że rezerwowi zostawali mistrzami Polski, tak jak Wojtek Załuski kiedyś w Lesznie z tego co pamiętam. Nieraz tak już bywało, że jak brało się zawodnika na tzw. załatanie dziury, to okazywał się on najlepszym zawodnikiem spośród zagranicznych. Jeszcze raz powtarzam. Od tego jest zima, żeby dobrze się przygotować, od tego są sparingi, żeby sprawdzić kto jest w jakiej formie. Po nich każdy będzie miał prawo do powiedzenia ile zrobił punktów, na jakim torze i wtedy będziemy ustalać skład według sparingów, a nie według nazwisk, czy ładnego uśmiechu. Ja jestem tego zdania, tak powinno być w normalnym klubie i tak będzie. Po to załatwiłem sparingi z ekstraligowymi drużynami, żeby nikt nie mówił, że ktoś zrobił na jakiejś słabej drużynie z drugiej ligi 10 punktów i dlaczego go nie ma w składzie. Wszyscy mają takie same szanse.

Głównym faworytem I ligi jest Polonia Bydgoszcz. Kto twoim zdaniem może być tym drugim, który uzyska awans do Ekstraligi? GTŻ stać na to, czy jeśli pojawi się szansa, to zostanie zaciągnięty tzw. ręczny hamulec?

- No tak, uważam, że Bydgoszcz ma skład ekstraligowy. Zostali Sajfutdinow, Walasek, Kościecha, doszedł Gapiński, ale jak ja to zawsze mówię - nie zapominajmy o tym, że przykładowo w Rzeszowie też jeździły znane nazwiska, jeździli na wyjeździe i doznawali porażek, dzisiaj jest inny żużel niż kiedyś. Dzisiaj każdy ma dostęp do takiego samego sprzętu. Nie tak jak kiedyś, że ktoś był bogaty, czy jeździł w Ekstralidze, to miał lepszy sprzęt. Ja pamiętam jak kiedyś jechałem do mechanika, to kupowałem korbowód i tłok na wymianę, a Jacek Rempała mógł kupić całe silniki, bo jeździł w Ekstralidze. Teraz już czasy się zmieniły, każdy ma na początku równe szanse i nie ma takiej dużej różnicy sprzętowej. Kiedyś też przychodził jeden silnik GM na klub, a dziś każdy ma nowe na nowy sezon. Trzeba mieć tylko to szczęście i trafić w dobry sprzęt, a wtedy można wygrać z każdym.

Pierwszy mecz już 3 kwietnia w Poznaniu. Nie uważasz, że nowe tłumiki mogą przynajmniej na początku rozgrywek wypaczać wyniki? O zwycięstwach może decydować tak naprawdę szczęście, gdyż czasu na testy nie będzie zbyt dużo...

- Powiedziałbym inaczej. Pierwsze mecze to może być duża przewaga drużyn, które będą jeździć u siebie. Zawodnik, który jedzie na tych nowych tłumikach, musi się dostosować do toru, znaleźć optymalne ustawienia, całkiem inne niż poprzednio. Wiadomo, że ten kto ma okazję potrenować wcześniej na danym torze, szybciej dopasuje się niż ten, który przyjedzie na mecz jako gość. To może być sporą przewagą gospodarzy, drużyny przyjezdne mogą mieć przynajmniej na początku spore problemy. Na twardym torze ten motocykl będzie jeszcze jakoś jechał, ale na przyczepnym trzeba będzie już trochę pokombinować z ustawieniami.

Robert Kempiński (GTŻ) i Mirosław Kowalik (PSŻ) zmierzą się już na inaugurację ligi 3 kwietnia w Poznaniu

Komentarze (0)