Konferencja prasowa, na której poinformowano o tym fakcie, miała bardzo nietypowy przebieg. Zielonogórscy dziennikarze, którzy o umówionej porze pojawili się w siedzibie klubu przy ulicy Wrocławskiej, zostali zaproszeni na przejażdżkę autobusem. Jej cel pozostawał nieznany, a prezes Robert Dowhan, niczym profesjonalny pilot wycieczek, do czasu dojazdu na miejsce umilał żurnalistom czas opowieścią m.in. o historii Zielonej Góry.
Kiedy autobus przyjechał pod siedzibę jednej z najprężniej działających firm w regionie, największego producenta wyrobów ogrodowych w skali całej Europy, jasne stało się, że klub pozyskał bardzo poważnego darczyńcę. I rzeczywiście, chwilę później poinformowano, iż Stelmet został tytularnym sponsorem zielonogórskiego żużla.
- Działamy wspólnie od wielu lat. Z Przemkiem Bieńkowskim i jego ojcem, czyli szefami Stelmetu, znamy się dosyć długo. Panowie od dawna pomagają klubowi i zawodnikom w taki sposób, w jaki się dogadywaliśmy. Rozmowy z firmą Stelmet prowadziliśmy od 2008 roku. Byliśmy blisko podpisania bardzo dużej umowy. Nie doszło do tego z różnych powodów, które nie do końca miały podłoże w tej firmie. Mieliśmy sponsora strategicznego i na ten okres musieliśmy zachować ważność umowy. W tym roku bardzo mocno zaangażowaliśmy się w rozmowy, spotykaliśmy się wielokrotnie. Nie były one łatwe, bo znamy sytuację, która panuje na rynku, wiemy w jakim stanie jest gospodarka. Znamy poziom sponsorowania wszystkich dyscyplin sportowych, a szczególnie żużla. Wiemy, że niełatwo jest pozyskać ludzi, którzy chcą się zaangażować i wydać swoje pieniądze. W tym zakładzie mamy do czynienia ze stuprocentową własnością funduszy własnych, co nie zawsze się udaje nawet w większych miastach. Liczę na to, że wynik finansowy pomoże nam w utrzymaniu naszego klubu tym poziomie, na którym jest obecnie. Dzięki niemu łatwiej nam jest rozmawiać o rzeczach związanych ze sponsorowaniem i dotrzeć do takich firm. Bardzo się cieszę, że mogliśmy usiąść i wszystkie rzeczy przelać na papier. Nie było to proste, nie odbyło się to szybko. Duże ukłony dla pana Stanisława Bieńkowskiego, prezesa zarządu, który poświęcił dużo czasu i zaangażowania. Trzeba podkreślić pomoc nie tylko w wymiarze finansowym. Jeżeli będziemy mieli różnego rodzaju problemy, pytania, czy prośby np. organizacyjne, możemy na takich partnerów jak Stelmet i inne firmy możemy liczyć. Poniedziałkowa konferencja, której tematem był mój powrót na stanowisko prezesa klubu, miała związek ze sfinalizowaniem tej umowy i innych, które niebawem będziemy podpisywać - powiedział prezes ZKŻ SSA Robert Dowhan.
Umowa została parafowana na okres trzech lat. Nie zdradzono kwoty na jaką opiewa, ale zapewniono, że jest ona znacząca. Ekipa prowadzona przez Marka Cieślaka startować będzie pod nazwą Stelmet Falubaz Zielona Góra. Wiceprezes firmy Stelmet, Przemysław Bieńkowski przyznał, że gdyby nie informacja o powrocie Roberta Dowhana na fotel prezesa klubu spod znaku Myszki Miki, niewykluczone, iż nie doszłoby do porozumienia.
- Przedłużenie umowy po upływie trzech lat jest jak najbardziej możliwe. Zależy nam na wspieraniu lokalnej społeczności i sportu. Zatrudniamy blisko tysiąc osób w Zielonej Górze i wokół tego miasta. Jesteśmy największym producentem tego typu w Polsce i w Europie. Zrobiliśmy ten krok ze względu na to, że bardzo szanujemy osiągnięcia klubu i po to, aby dołożyć swoją cegiełkę do sukcesów sportowych - stwierdził Przemysław Bieńkowski.
Warto odnotować, że herb Falubazu nie ulegnie zmianie. Również na oficjalnych gadżetach klubu nie pojawi się logo Stelmetu.