Jeździłem na rowerze i udawałem żużlowca - I część rozmowy z Martinem Vaculikiem, zawodnikiem Tauronu Azoty Tarnów

Martin Vaculik jest jednym z nielicznych przedstawicieli czarnego sportu na Słowacji. W najbliższym sezonie ponownie reprezentował będzie barwy Unii Tarnów. W rozmowie z naszym portalem opowiada o odczuciach dotyczących przepisu o wprowadzeniu nowych tłumików, swojej przygodzie z czarnym sportem i planach na przyszłość.

Ewelina Bielawska: Zacznę od tematu tabu, a mianowicie temat tłumików. Czy dołączysz się do protestu zawodników?

Martin Vaculik : Tak, oczywiście dołączam się do wszystkich zawodników jeśli chodzi o protest. Uważam, że nowe tłumiki to jest po prostu głupota, która w ogóle nie powinna wejść w życie. Hałas, ten zapach - przecież to głównie kojarzy się z tym sportem. Nie wiem dlaczego ktoś chciał to zmieniać. Skąd ta decyzja, komu to przeszkadzało?

Czy startowałeś już w tym roku na nowych tłumikach? Jeśli tak, jakie są pierwsze wrażenia po jeździe?

- Tak, startowałem już. Męczy mnie ogólnie już cała ta sprawa. Cóż mogę powiedzieć, jeśli mimo protestu większości osób związanych z tym sportem, dojdzie do tego, że trzeba będzie na nich startować wówczas trzeba będzie dać sobie z tym radę. Trzeba też będzie szukać różnych innych rozwiązań. Jednak myślę, że jest szansa na to, by pozostać przy tym co było. Wierzymy, że zwycięży sport, a nie interes.

W tym roku przedłużyłeś kontrakt w Tarnowie o kolejne dwa lata. Jak jest Twoim zdaniem - czy częste zmiany przez zawodnika klubu są dla niego dobre i motywujące czy z kolei lepiej pozostać na dłuższy czas w jednej drużynie?

- Nie wiem dokładnie, gdyż wszędzie gdzie do tej pory byłem to klub po sezonie spadał do niższej ligi. I tak żartowałem sobie, że to była wina Kennetha Bjerre, który ze mną był w każdym z tych klubów. Startowaliśmy razem i w Rzeszowie i Gdańsku. Nie możemy razem jeździć w jednej drużynie, bo wtedy spadamy. Teraz jestem już sam w Tarnowie (zaśmiał się zawodnik - dop. Redakcji(. Chciałbym zostać w tym klubie na dłużej, kibice są naprawdę fajni, atmosfera równie dobra.

Niezwykle waleczny Martin Vaculik

Sezon tuż, tuż. Chyba wszelkie przygotowania do najbliższego sezonu zostały już poczynione pod kątem zakupów sprzętu?

- Wszystko zostało już dużo wcześniej zakupione. Mam wszelki sprzęt skompletowany, uważam że jest bardzo dobry. Współpracuję już trzeci rok z Ryszardem Kowalskim, który będzie mi robił silniki. Jestem bardzo zadowolony z tej współpracy.

Jak wyglądały przygotowania kondycyjne? Trenowałeś sam czy pod okiem trenera?

- Jeśli chodzi o stronę fizyczną jestem również bardzo dobrze przygotowany. Wiele czasu spędzałem na crossie. W dodatku biegałem, chodziłem na basen, jeździłem na nartach. Cały czas starałem się czynnie spędzać czas. Jestem właśnie po treningach w Gorican, gdzie bardzo dobrze czułem się na motorze jeśli chodzi i sprawę techniczną. Trenowałem cały czas sam pod swoim okiem i uważam, że wykonałem kawał niezłej roboty. Jestem też dobrze przygotowany jeśli chodzi o kwestię psychiczną. Od 4 miesięcy współpracuję z psychologiem z Czech, który zajmuje się najlepszymi sportowcami. Wyniki osób, z którymi współpracuje są rewelacyjne. Zajmuje się on zwłaszcza z takimi sportowcami, w których zawodzie największą rolę gra głowa. Zmienił wiele w moim myśleniu i myślę, że w tym sezonie jestem tak mocny, że nie będzie łatwo.

Podjąłeś współpracę z psychologiem? Skąd ten pomysł? Jak ta współpraca wygląda?

- Nie mogę wszystkiego zdradzić. To takie czary-mary, mentalne lekcje. Mam nadzieję, że zmieni to wiele i będzie dobrze.

Czy ten psycholog zmienił Twoje podejście, do tego co robisz?

- Przyznam, że ten psycholog zmieniło się zupełnie moje podejście do życia, sportu. Wiele osób pyta się mnie obecnie Martin, będziesz teraz startował jako senior. Macie 8 zawodników, więc będziecie walczyć o miejsca w składzie. To straszna presja . Ja na to odpowiadam Tak? A co to jest presja? Ja się bardzo cieszę, że będę walczył. Dziwią mi się strasznie.

Martin, niejednokrotnie udowadniałeś, że jesteś ważnym punktem w każdej z drużyn, w których startowałeś. Wielu fachowców tego sportu upatruje w Tobie niezwykle obiecujący talent żużlowy. Czujesz w związku z pokładanymi w Tobie nadziejami jakąś presję?

- Nie, absolutnie. Presja nazwałbym na przykład moment kiedy zbliżałby się koniec świata, a ja chciałbym bardzo uchronić swoją rodzinę. A jeśli ktoś mówi o Tobie, że jesteś talentem to chyba dobrze. Bardzo się z tego cieszę, choć nie uważam, bym był jakimś talentem w tym sporcie. Największy talent to dla mnie Emil. On wszędzie jeździ doskonale, nawet w Grand Prix. Jestem zawodnikiem, który z roku na rok ma coraz lepsze wyniki i będzie dążył do tego, by być kiedyś najlepszym zawodnikiem świata.

Na którym torze do tej pory startowało Ci się najlepiej? Masz taki swój ulubiony?

- Każdy tor jest inny i bardzo dobry. Tarnów, Zielona Góra, Leszno mają fajne tory. Wszędzie czuję się dobrze.

Wydaje mi się, że ten zielonogórski tor też Ci szczególnie przypasował prawda? Można było to zauważyć chociażby podczas pojedynku z Unią w zeszłym sezonie.

- To był przypadek. Wcześniej nie miałem tak dobrych wyników. Zdobyłem jedynie 16 punktów. Po prostu reszta zawodników miała słabszy dzień, ja zaś miałem dobry.

Opowiedz mi o swoim teamie - mechanikach, osobach odpowiedzialnych za przygotowanie Twoich motocykli, wspierających Cię w parku maszyn podczas żużlowych zawodów?

- Cały czas jest ze mną mój tata, jest dla mnie ważnym punktem w teamie zwłaszcza jeśli chodzi o stronę mentalną. Zawsze mi dobrze doradzi i wiem, że chce jak najlepiej dla mnie. Zatrudniłem również dwójkę nowych mechaników.

Czy od dzieciństwa wpajano Ci miłość do żużla czy też sam czułeś pociąg do tego sportu i sam zapragnąłeś spróbować swoich sił?

- Poczułem to sam. Mój ojciec jeździł kiedyś na żużlu, ale skończył tą przygodę w momencie kiedy się urodziłem. Kiedy byłem mały chodziłem na imprezy żużlowe odbywające się w Zarnovicy. Spodobało mi się. Jeździłem później często na rowerze wkoło domu i wyobrażałem sobie, że jestem żużlowcem. Kiedy skończyłem 9 lat poszedłem do taty i poprosiłem o motor żużlowy. Zapytał się mnie czy jestem pewny. Odpowiedziałem, że tak. Kupił więc tą maszynę i tak jeżdżę do teraz.

Co porabia na co dzień Martin Vaculik?

- Obecnie staram się spędzać dni jak najbardziej aktywnie. Uprawiam przeróżne sporty, w wolnej chwili wybieram się z przyjaciółmi do kina.

Martin Vaculik

Komentarze (0)