Bartłomiej Czekański - Bez hamulców: Nowe tłumiki na śmietnik, a łamistrajki pod kosiarkę!

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski

Dziś także więc kosiarką (taką, jakiej dźwięk wydala nowy żużlowy tłumik) ogólmy na pałę łby łamistrajków, tych co są za nowymi tłumikami, tych co są neutralni wobec nich, tych chwiejnych w owej kluczowej sprawie, a nawet tych, którzy niedostatecznie mocno przeciw nim stawiają! Że tak zapodam po... "staropolskiemu".

W tym artykule dowiesz się o:

Zdania nie zmieniłem. Uważam, że tam gdzie chodzi o bezpieczeństwo żużlowców i o to, by speedway nadal przyciągał nas swoim zapachem i hałasem rasowych czterosuwów oraz walką na torze, tam nie ma mowy o kompromisach i wahaniach. Tylko wspólnym, niezłomnym frontem zawodników, kibiców i dziennikarzy skruszymy granatowomarynarkowy, działaczowski beton. Nie ma więc miejsca dla wszelkiej maści łamistrajków. Dlatego będę tu radykalny. Nawet, gdybym miał przez to stracić wielu przyjaciół. Zresztą, ja nie chcę takich przyjaciół. Walka toczy się tu o zbyt wielką stawkę. O życie i zdrowie żużlowców, o ich egzystencję i o przyszłość całego speedwaya. Jutro, w czwartek, decydujące starcie, czyli tzw. okrągły stół, który jest chyba już ostatnią szansą na pozbycie się owych nowych, szkodliwych ustrojstw jeszcze przed startem do sezonu i zanim ktoś się przez nie zabije na torze!

K jak kłamstwo. K jak kasa?

Zacznijmy od tego, że wprowadzenie nowych tłumików od początku oparte było na kłamstwie (co te urządzenia dyskwalifikuje już na starcie), gdyż okazało się, że - wbrew temu co twierdzili granatowomarynarkowi z FIM, PZM i GKSŻ - dyrektywa UE wcale nie dążyła do wyciszenia żużla! Wykryli to polscy europosłowie, zdaje się z PO, a jako jeden z pierwszych poinformował o tym w swoim komentarzu na "SF" redaktor naczelny portalu Damian Gapiński.

Firma Akrapovic, która pierwsza wystartowała z nowymi tłumikami, jest oczkiem w głowie leśnych dziadków Międzynarodowej Federacji Motocyklowej FIM, bo współpracuje z nimi m.in. w wyścigach szosowych. Teraz koniecznie chciała zrobić biznes na speedwayu. W końcu, to też jest rynek.

Czy nie dziwi was ten niebywały pośpiech we wprowadzaniu nowych urządzeń? Bez koniecznych i wyczerpujących testów w warunkach bojowych? I ten upór FIM, mimo fatalnych recenzji użytkowników owych nowych ustrojstw? Zwykle, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…

Ktoś kiedyś napisał: sex, drugs and rockandroll. Ja w tym wypadku rzucę: kłamstwo, kasa i k... stwo.

Dlaczego są felerne?

Co jest złego w nowych tłumikach? Zamiast rasowego, przyjemnego pomruku czterosuwa, mamy cichsze rzężenie kosiarki. Przy wysokich temperaturach powietrza silniki się przegrzewają i albo wybuchają, co naraża zawodników na dodatkowe koszty, albo tracą moc (potrzebną zwłaszcza na tzw. kopce) i jeździec nie ma się czym bronić przed wpadnięciem na bandę! To grozi śmiercią i kalectwem.

Piszę to na podstawie opinii żużlowców, którzy już mieli do czynienia z nowymi tłumikami.

"Kilka dni temu rozmawiałem z wicemistrzem świata Jarkiem Hampelem, który był w drodze powrotnej z Gorican, gdzie miał okazję testować nowe tłumiki. Jego słowa brzmiały dramatycznie, mówię oczywiście o bezpieczeństwie zawodników, związanym z wprowadzeniem nowych tłumików i możliwości ścigania się, zwłaszcza na przyczepniejszej nawierzchni" - tak niedawno relacjonował na tych łamach Wojciech Stępniewski, prezes Unibaksu Toruń.

Oto inne cytaty:

"Mads Korneliussen: - Chyba nikt nie ma wątpliwości, że te tłumiki są niebezpieczne. O ile na torze twardym, jeszcze idzie to jako tako, to na przyczepnym już jest katastrofa. Silnik traci moc, z każdym przejechanym metrem po prostu umiera. Traci się wówczas kontrolę nad motocyklem, co jest bardzo niebezpieczne dla naszego zdrowia - powiedział nowy zawodnik Speedway Wandy Kraków w rozmowie z naszym portalem".

"Krzysztof Kasprzak wypowiedział się dla swojej strony oficjalnej: - Niestety tłumiki utrudniają nam jazdę. W sobotę w Anglii tor był bardzo twardy i nic nie szło zrobić, aby silniki miały większą moc. Przegrzewały się i traciły kompresję. (...) Na trudniejszych torach nie widzę tego. Jestem tego samego zdania, co większość żużlowców, że nowe tłumiki nie spełniają swojej roli".

"Miałem już okazję testować nowe tłumiki w Anglii i wrażenia nie są najlepsze, odbierają silnikom dużo mocy co czyni ten sport w moim mniemaniu jeszcze bardziej niebezpiecznym - krótko skwitował Oliver Allen".

"Po raz kolejny próbowałem dostosować się do nowych tłumików, niestety próba ta zakończyła się niepowodzeniem. Jestem załamany tą sytuacją, boję się o własne zdrowie, ponieważ ja jako zawodnik z doświadczeniem nie umiem pokonać nawet jednego okrążenia na torze we Wrocławiu. Nie dojeżdżam do linii mety, bo często muszę bronić się przed upadkiem. Teraz to nie ja kieruję maszyną, ale maszyna mną - powiedział na swojej stronie internetowej waleczny Piotr Świderski".

Są i dodatkowe, uboczne skutki stosowania nowych tłumików. Fredrik Lindgren: "Niemal wszyscy żużlowcy mówią o utracie wagi. Istnieje poważne ryzyko, że będziemy mieli pierwszy przypadek anoreksji. Obecnie mamy ustaloną jedynie minimalną wagę motocykla, ale takie obostrzenie powinno dotyczyć również zawodników. W skokach narciarskich pojawiły się przypadki anoreksji, ale poradzono sobie z tym wprowadzając odpowiednie zasady".

Mógłbym tu w nieskończoność epatować was głosami żużlowców niezadowolonych z nowych tłumików. "SF" całkiem niedawno pisały o tym, jak to Duhowi i Kajzerowi, trenującym w Krsko, wybuchły silniki przez owe ustrojstwa.

Herosi i tchórze

Od lat to powtarzam, że żużlowcy to herosi na torze, ale po zdjęciu kasku, to często zwykli tchórze bez grosza cywilnej odwagi. Nie umieją zewrzeć szeregów i jak kaczka łykają nawet najbardziej niedorzeczne pomysły - wymysły działaczy. Powtarzam to jak mantrę i nawet sami zawodnicy się na mnie za to nie obrażają, bo chyba są świadomi tej swojej wstydliwej słabości.

Wystarczy posłuchać Piotrka Protasiewicza. On to niejako potwierdza: "Nie potrafimy się jako zawodnicy zebrać wszyscy razem i temat obalić. Właśnie dlatego teraz w zasadzie chyba nie ma już o czym dyskutować. Wydaje mi się, że sprawa nowych tłumików jest już zakończona. Pojedziemy na tych nowych, hm, ciekawostkach. Jesteśmy od wielu lat przyzwyczajeni do tego, że podejmuje się nieracjonalne decyzje i nie pyta nas o zdanie. W 1996 roku wielu zawodników zbojkotowało finał drużynowych mistrzostw świata ze względu na obowiązek stosowania opon bez nacięć. Tamte gumy były naprawdę niebezpieczne. Zawodnicy pojeździli na nich i wtedy zrobili konkretny szum".

Szef stowarzyszenia żużlowców "Metanol", niezłomny wojownik w walce z nowymi tłumikami, Krzysiek "Cegła" Cegielski, z nadzieją przyjął niedawną, gorącą propozycję zorganizowania okrągłego stołu na temat nowych trefnych tłumików, ale jest zdegustowany dotychczasową postawą swoich kolegów zawodników: - Nigdy o tej sprawie nie rozmawiałem z samym Emilem Sajfutdinowem, ale jego menedżer Tomasz "Susi" Suskiewicz powtarzał mi, że wraz ze swoim rosyjskim zawodnikiem wchodzi w ten nasz protest przeciw nowym tłumikom. Teraz się z tego wykręca, bo rzekomo nie może stawać przeciw FIM, która przyznała dziką kartę Sajfutdinowi na starty w GP 2011. Czy więc taka jest cena Emila? Jason Crump mnie namawiał, żebyśmy walczyli z nowymi tłumikami, mówił: "róbmy to". A teraz twierdzi, że nie może podpisać naszego oficjalnego protestu w tej sprawie, bo w ubiegłym roku o coś wykłócał się z FIM i... został strasznie skrzyczany przez działacza tej federacji. Jeszcze niedawno menedżer Nickiego Pedersena wysyłał do mnie mejle, żebym walczył z nowymi tłumikami, a teraz milczy, zaś Nicki naszego protestu nie podpisał - powiedział mi rozgoryczony "Cegła".

To jakaś paranoja! Trzykrotny champion globu Crump boi się, że go skrzyczy jakiś dziadek z FIM, a były drugi wicemistrz świata Sajfutdinow jest wdzięczny FIM za dziką kartę, która należała się mu jak psu zupa. I idą pod topór. Żenada!

To jakiś horror, bo do momentu ogłoszenia jutrzejszego okrągłego stołu wśród jeźdźców krążyła opinia, że:

"Dopiero, gdy ktoś się zabije lub siądzie na wózek inwalidzki przez nowe tłumiki, to działacze pójdą po rozum do głowy i przywrócą te stare urządzenia". Tak właśnie mi powiedział na bankiecie po uroczystej gali żużlowej w Warszawie Jacek Rempała, wciąż świetny żużlowiec, a jednocześnie już topowy tuner silników (Janusz Kołodziej najlepszą jego wizytówką).

Protasiewicz: "Myślę, że dopóki sezon nie ruszy i nie zacznie coś się dziać, to raczej będziemy musieli jechać na nowych tłumikach. Dopiero w sezonie niektórzy będą mogli pójść po rozum do głowy i wtedy będzie szansa na jakąś zmianę".

"PePe", "Dobruś" i wielu innych zrezygnowali z oporu i twierdzą, że choć są przeciwni nowym tłumikom, to jednak, jeśli działacze im każą, to je założą i wystartują z tymi felernymi urządzeniami. Są i tacy, jak Seba Ułamek, którzy zapowiadają, iż dołączą do strajku, jeśli na taki zdecydują się najlepsi jeźdźcy, zwłaszcza ci z GP. "Bo oni mają największy posłuch u granatowomarynarkowych". A mają???

Owszem, są wyjątki. Bo oto znaleźli się zawodnicy z jajami i charakterem jak Karol Baran, który zapowiedział, iż nie wyjedzie do wyścigu z założonym nowym tłumikiem. Dość twardo protestują np. Dawid Stachyra czy "Sqra". Ale oni na pewno nie zostaną wysłuchani przez działaczy. Nie mają tej pozycji. Na szczęście, ostatnio zdecydowanie wsparł ich mistrz Polski (a dla mnie także przyszły mistrz świata) i "grandpriksowicz" Janusz "Koldi" Kołodziej. Mnie to nie dziwi, wszak to podopieczny "Cegły". Janusz także zapowiedział, że za cholerę nie założy tej nowej cholery (tłumika, znaczy się). Trzymamy za słowo!

Wielki Tomasz Gollob również jasno mówi, że jest przeciw nowym tłumikom, ale powiedziałem mu na balu "Tygodnika Żużlowego" podczas naszej prywatnej pogawędki, że jako mistrz świata powinien jednak z całej siły uderzyć pięścią w stół.

Tymczasem on... propaguje Grand Prix. Na nowych tłumikach? Wciąż jednak liczę na niego w tej walce. I ufam, wręcz czuję, że się nie przeliczę. Prawda, Tomaszu, że nas nie zawiedziesz?

Gdyby wszyscy najlepsi zawodnicy z GP zbuntowali się, to FIM szybciutko musiałaby skapitulować, gdyż upadłyby jej sztandarowe rozgrywki w speedwayu, czyli IMŚ, a przede wszystkim BSI wraz ze swymi amerykańskimi partnerami, podaliby ją do sądu za to, że sprzedała im wybrakowany produkt. Bubel bez światowej czołówki. Kto na takie GP przychodziłby na stadion?

Zresztą uważam, że wystarczy, by tylko polscy żużlowcy zbojkotowali Grand Prix, a (wbrew temu co twierdzi prezio PZMłotu Andrzej Witkowski) FIM i BSI będą musiały przyjść do nich na kolanach, gdyż bez naszych ten cykl pada na twarz niczym pies Pluto na pięć łap.

Inna sprawa, że uczestnicy GP sami się ugotowali, gdyż bodaj 10 grudnia podpisali glejt, że w 2011 roku w tych rozgrywkach będą używać nowych tłumików. Podpisali, bo ich ponoć zapewniono, że te nowe ustrojstwa zostaną zmodernizowane, staną się bezpieczne i bezawaryjne. Baju, baju, będziesz w raju. Indyka zapewnili, że przeżyje do niedzieli, a w sobotę łeb mu ścięli! Na gębę to się można co najwyżej umówić z lasencją na lody.

I jeszcze jedno: do mojej głowy nie mogą się przedostać - bo normalnie nie mieszczą mi się w pale - sugestie, jakoby kilku zagranamicznych żużlowców po cichu popierało nowe tłumiki, mając nadzieję, że dzięki nim dogonią swoich polskich rywali, a zwłaszcza Tomka Golloba. Kosztem życia i zdrowia???

Prawdziwi kibole i hieny

Większość polskich kibiców żużlowych w sprawie tłumików zachowała się poprawnie. Tysiące podpisało się pod protestem Cegielskiego i jego "Metanolu" przeciw tym felernym ustrojstwom. Ale na forach internetowych czytam i takie głosy: "Niech zawodnicy nie zawracają ludziom dupy tłumikami, tylko niech trenują, żebyśmy wygrywali w lidze".

"My mamy twardy tor, więc nam nowe tłumiki pasują".

"Jeśli jeźdźcy będą przez te nowe urządzenia wpadali na bandę, to speedway stanie się jeszcze ciekawszy, gdyż przecież wypadki są solą tego sportu i wielu kibiców tylko na nie przychodzi na stadion".

No cóż, hien ci u nas pod dostatkiem.

Judasz coś opi...

Większość mediów również jest nieprzychylna narzucanym przez FIM nowym tłumikom i staje za zawodnikami oraz kibicami. Niektórzy dziennikarze jednak zajęli pozycję wyczekującą. Jedni nie chcą się narazić Witkowskiemu i Szymańskiemu, gdyż wolą żyć z nimi w zgodzie, inni zaś boją się wyjść na durniów, jeśli nowe tłumiki okażą się okey. A nie okażą się!

Jeszcze inni próbują się wylansować na tym sporze. To na moich macierzystych "SF" przeczytałem wywiad, w którym red. Grzegorz Drozd koniecznie chciał zaprezentować się jako bezkompromisowy, wnikliwy dziennikarz śledczy i próbował przyszpilić Ciegielskiego, a nawet pokazać jego "ślepy upór", czy nawet momentami niekompetencję. Ten wywiad to był festiwal jednego aktora: pana Drozda. Ja zaś uważam, że gdy chodzi o bezpieczeństwo żużlowców i widowiskowość, a więc egzystencję speedwaya, to nie ma miejsca na takie popisy, na wahania i podważanie celowości walki z nowymi, groźnymi tłumikami. A już stwierdzenie Drozda do Cegielskiego, że: "Witkowski nie ma obowiązku zanosić fotek do siedziby FIM-u. To nie jego walka i nie jego sprawa, lecz wasza. Tu chodzi - jak sami twierdzicie o zdrowie i życie!" jest po prostu podłe. Twierdzę bowiem, że zarówno szef PZM Witkowski jak i my wszyscy mamy moralny obowiązek walczyć o zdrowie i życie żużlowców! To powinna być nasza wspólna walka i nasza wspólna sprawa. Kto tego nie łapie ten kiep i już!

"Cegła" powiedział mi, że wspomniany wywiad nie był przez niego autoryzowany i nie znalazło się w nim kilka ważnych, istotnych stwierdzeń, które wypowiedział.

Na moich "SF" znalazłem też inny kwiatek, a mianowicie artykuł (felieton?) młodej pani Sandry Rakiej z Gorzowa. Z jednej strony kryguje się ona, że nie jest zwolenniczką nowych tłumików, a nawet podpisała się pod internetową petycją przeciw nim, ale potem zrzuca maskę i wyprowadza wywód zmierzający wprost do konkluzji, że te nowe urządzenia wcale nie są takie złe jak to opowiadają nasi żużlowcy (czyli oszołomy według pani Rakiej?), czego dowodem ma być longtrack:

"Wiele do myślenia daje również fakt, iż wprowadzenie obowiązku stosowania nowych tłumików nie przyniósł protestów żużlowców ścigających się na długim torze. Na prosty rozum to oni przecież mieliby najwięcej do stracenia, jeżeli produkt ten faktycznie powodowałby tak wielkie straty sprzętowe. Motocykl czołowych zawodników z longtracku kosztuje bowiem około dwa razy więcej niż jego żużlowa wersja! Ponadto sprzęt taki rozwija dużo większą prędkość, a więc potrzebuje mocy. Okrążenie trwa dwa razy dłużej niż to na torze żużlowym, a mimo to, tam nikt nie załamywał rąk. Dodać należy, że na nowych tłumikach startowano tam także latem (przy temperaturze powietrza sięgającej ponad 30°C). Opinia tamtych zawodników, którzy testowali nowe tłumiki dla polskich kibiców nie ma jednak wielkiej wartości. Długi tor to przecież jakaś liga podwórkowa, Tobias Kroner (to mój ulubiony argument kibiców) to przecież Niemiec! Co Niemiec może wiedzieć o żużlu? A tym bardziej, jakie pojęcie ma Rosjanin? A Szwedzi? A Szwedzi też gówno wiedzą (niech mają, za potop szwedzki na przykład). Taka Polska mentalność - stereotypy i uprzedzenia. Dobrze, że Lindbeack siedzi cicho".

Tako rzecze pani Rakiej.

Różne mię dochodzą słuchy, więc chciałbym pani Rakiej zadać dwa pytania, bo kto pyta, ten nie błądzi.

Czy to prawda Pani Sandro, że mniej lub bardziej formalnie współpracuje Pani z czołowym długotorowym ścigantem Joonasem Kylmaekorpim?

I czy to prawda, że ów Kylmaekorpi został dilerem nowych tłumików m.in. na Polskę?

Oto co przeczytałem w komentarzach czytelników pod Pani ostatnim tekstem (felietonem?) na "SF":

"Nie liczcie na to, że autorka felietonów Sandra Rakiej będzie krytykowała i przeciwstawiała się nowym tłumikom. Przecież jej Joonas Kylmaekorpi jest jedynym oficjalnym przedstawicielem DEP Pipes na Polskę. Znaczy to mniej więcej tyle, że jeżeli ktokolwiek w Polsce chce kupić tłumik DEP, musi to zrobić przez Kylmaekorpiego, a de facto kontaktując się z Sandrą i kupując tłumik u niej. Więc dlaczego ktoś ma krytykować takie tłumiki, skoro pojawiają się $$$ (podpisano: Stal Gorzów)".

Pani Sandro, czy to prawda, co powyżej pisze ów kibic? Ja tylko pytam.

I tyle w tym temacie.

Aha i tak na brudno, czyli zupełnie na marginesie, jeszcze biblijna przypowieść w moim bardzo swobodnym przekładzie:

"Onego razu, latoś niedługo przed swoim zatrzymaniem i ukrzyżowaniem, Jezu był się wybrał na samotną przechadzkę, by gdzieś na odludziu porozmawiać ze swym Ojcem w Niebiesiech. Kiedy wrócił, ujrzał, że w grocie apostołowie urządzili sobie niezłą balangę, zaś prowizoryczne stoły z kamieni uginały się od jadła i trunków wszelakich.

- Apostole Piotrze, a skąd wzięliście kasę na taką imprę, skoro zostawiłem was bez grosza przy duszy???

- Ciiiiii, Jezu, to Judasz na boku coś opie... lił".

Komedia z akustykiem

A granatowomarynarkowi działacze? Na ostatnim zebraniu ekstraligowych preziów nawet nie zająknięto się na temat nowych tłumików, czyli je zaakceptowano. Szef PZM Andrzej Witkowski, solidaryzujący się z fimowskimi breweriami, także do niedawna upierał się przy nowych tłumikach i bezczelnie podjudzał zawodników, żeby "nie dali się podpuszczać Cegielskiemu". Sam się zresztą do tego przyznał w mediach.

Przewodniczący Głównej Komedii Sportu Żużlowego Piotr Szymański wydalił z siebie komunikat nakazujący jazdę na nowych tłumikach akurat w momencie, gdy przeciw nim zaczęli protestować nawet prezesi klubów pierwszo i drugoligowych, których ma pod swoją jurysdykcją. Generalnie, postawę Szymańskiego świetnie podsumował na "SF" Grzegorz Ślak:

"Pan Przewodniczący GKSŻ Piotr Szymański teraz zgodził się na okrągły stół, ale najchętniej nie widziałby przy nim zawodników (bo i po co), za to niezbędny okazał się dla niego specjalista od akustyki. Zawodnicy alarmują, że nowe tłumiki to "nowotwór" dla dyscypliny i ich zdrowia, a Przewodniczący Szymański uważa, że... najważniejszy jest specjalista od komfortu dla ucha".

Tyle Ślak, a ja dołożę: Piotrek, a z akustykiem, to Ty sobie możesz iść co najwyżej na koncert Dody, bo to zdaje się są Twoje klimaty! I powiem Ci jeszcze, choć wciąż tego nie łapiesz, że: Nic o żużlu bez żużlowców!!!! I bez kibiców!

Marek Cieślak to najlepszy żużlowy coach na świecie. Z nosem do speedwaya, wyczuciem, a przede wszystkim z niebywałym fartem. I jest moim waflem. Zawsze myślałem też, że jest fighterem walczącym do końca, ale teraz widzę, iż zależy mu głównie na dobrych układach z Witkowskim i Szymańskim, a tym samym na fajnej premii od centrali. Siedzi bowiem okrakiem na nowych tłumikach. Niby nie jest za tymi urządzeniami, ale jednocześnie za bardzo ich nie potępia, żeby się nie narazić centrali. A powinien twardo stanąć za swoimi zawodnikami! Dla mnie więc stracił moralną legitymację do tego, by być dalej trenerem kadry narodowej.

Zaproście ich do stołu, czyli "Komara" bzyk

Ani głosem "Cegły" ani innych zawodników, tudzież kinoli, butni granatowomarynarkowi działacze się nie przejmowali. Bo kim są dla nich kibice? Tylko dostarczycielami kasy za kupione przez siebie bilety. A żużlowcy? Mają jeździć, zdobywać punkty, wygrywać i cicho siedzieć. Nawet wtedy, gdy klub miesiącami nie płaci im za wykonaną pracę na torze. Niewolnictwo. Wkurza mnie to.

Bo nagle, całkiem niedawno, wszystko się diametralnie zmieniło. Ale nie dlatego, że „Cegła”, że kibice… Tylko dlatego, że obudził się kolorowy prezes Stali Gorzów Władysław „Komar” Komarnicki i zaproponował zwołanie 17 marca okrągłego stołu w sprawie trefnych tłumików. I od razu wszystko ruszyło lawinowo. Natychmiast tę ideę poparł wódz Unibaksu Toruń Wojciech Stępniewski. A także Marian Maślanka z Czewy. I zdaje się Maciej Polny oraz jeszcze kilku innych. Oni okazali się przeciwnikami nowych tłumików. To czemu tak długo milczeli i pozwolili, by złe sprawy zaszły aż tak daleko??? Do stołu prawdopodobnie zasiądą, choć są sceptyczni i uważają, że jest już pozamiatane, Bogdan Gurgul z Unii Tarnów, Krysia Kloc z WTS-u, zaś śliczna Marta Półtorak nie chce się wypowiadać, bo jak sama mówi: "się nie zna". To akurat wiem, lecz zapewniam Panią, Pani Martusiu, że w FIM i PZM, do których Pani nas w mediach kieruje, też się nie znają. Na Pani dziurawym i na ogół przyczepnym rzeszowskim torze nowe tłumiki, obniżające moc silnika, mogą być przyczyną wielu dramatycznych zdarzeń. Ale jak widzę, zdaje się, jest Pani miłośniczką horrorów. To niech Pani siądzie na maszynę z tym nowym ustrojstwem i zagra jedną z ról w takim horrorze! Co, strach, że będzie bolało?

Jak już wcześniej wspomniałem, przeciw nowym tłumikom w zasadzie już oficjalnie zaprotestowali również prezesi I i II ligi. Oni też jakby apelowali o okrągły stół. Rychło w czas. No cóż, lepiej jednak późno niż wcale. Co śmieszniejsze, także PZM i GKSŻ okazały zainteresowanie udziałem w obradach owego jutrzejszego antytłumikowego okrągłego stołu.

I powtarzam, to mnie wnerwia: głos stowarzyszenia żużlowców "Metanol" i jego szefa "Cegły", a także kibiców, nie był słuchany, nie był brany pod uwagę, dopiero, gdy granatowomarynarkowy prezes "Komar" bzyknął (i dobrze, że bzyknął), to natychmiast inni działacze to podchwycili i zajęli się palącym problemem. A gdzie byliście dotąd Panowie oficjele?

A skąd ten bzyk "Komara"? Tak sobie imaginuję, że to Grzegorz Ślak mógł podpuścić do działania Tomka Golloba, a ten swego prezesa Władysława.

Wieści sprzed chwili: Ślak górą, czyli bohaterowie ostatniej akcji?

Niniejszy swój materiał (jeden z moich najważniejszych) pisałem we wtorek późnym wieczorem oraz w środę do południa, a tu jak grom spadła na "Sportowe Fakty" najnowsza, wręcz sensacyjna, wiadomość: "Spotkanie Grzegorza Ślaka, który reprezentował interesy Tomasza Golloba, Jarosława Hampela i Janusza Kołodzieja spowodowało, że Polski Związek Motorowy będzie interweniował w FIM w sprawie tłumików!"

Czyli jednak chłopaki: "Gollobiasty", "Mały" i "Koldi", mając oparcie w poważanym panu Ślaku, wreszcie zawalczyli po męsku. Odważyli się! Napisali twarde oświadczenie, mniej więcej takie, iż po testach widać, że nowe tłumiki mogą pozabijać ich i innych zawodników. Ślak złożył owe dictum żużlowców u Witkowskiego strasząc, że są paragrafy w naszym prawie karnym na tych, którzy narażają innych (w tym wypadku zawodników) na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Szef PZM przyznał ponoć, że nie zostały przeprowadzone wystarczające ekspertyzy nowych urządzeń (to czemu je popierał i na jakiej zasadzie uzyskały homologację?). Nikomu nie spieszno za kraty, więc "Witja" to oświadczenie-protest polskich asów czarnego sportu, jak czytam, na ten tychmiast wysłał do FIM. Czyli rura mu wreszcie zmiękła. Ciekawe, jaka będzie teraz reakcja leśnych dziadków z FIM?

Tak czy siak, wciąż bardzo wiele zależy od jutrzejszych obrad polskiego antytłumikowego okrągłego stołu, który mam nadzieję, że mimo wszystko się odbędzie. Panowie Działacze, wyrzućcie nowe tłumiki do kosza, wypleńcie je z terenu Rzeczypospolitej, zanim kogoś będziecie mieli na sumieniu!!!

APEL CZEKAŃSKIEGO!

Jeżeli jednak nic pozytywnego się nie wydarzy, tzn. polski okrągły stół i FIM postawią jednak na nowe tłumiki, to apeluję do kibiców, byśmy zbojkotowali mecze ligowe i turnieje Grand Prix dopóki owe nowe trefne - niszczące urok speedwaya i niebezpieczne dla zawodników - urządzenia nie zostaną wycofane! Apeluję także do żużlowców, w tym do wszystkich uczestników GP, żeby i oni zastrajkowali, i dla własnego bezpieczeństwa odmówili startu na tych nowych felernych ustrojstwach!

Kto się podpisze pod tym moim apelem (a jest na to ostatni moment)? Ja pierwszy:

Bartłomiej Czekański

PS. Przepraszam, że dzisiaj było aż tak długo, ale sprawa jest bardzo poważna i rzeczy zmieniały się niemal co godzinę! Jak w kalejdoskopie. Musiałem to wszystko uwzględnić. Na pohybel nowym tłumikom!!!! Tak, czy siak, niech wygra pan Ślak! (Bartolo Cz.)

Komentarze (0)