Bartłomiej Czekański - Bez hamulców: Referendum z "szantażykiem" w tle?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Cie choroba. Sie porobiło na tłumikowym froncie - jakby zapodał sołtys Kierdziołek z Chlapkowic. Jesteśmy już po okrągłym stole, a złe, profimowskie wasalne siły (czytaj: GKSŻ z PZM w tle) wciąż dorzucają drwa pod kocioł, tak by w nim jak najbardziej wrzało.

W tym artykule dowiesz się o:

Wykorzystują fakt, że część polskich i większość zagranicznych żużlowców to egzemplarze ludzkie bez jaj i kręgosłupa. Medycyna radziecka ponoć zna takie przypadki. Na szczęście, są wśród naszych ścigantów osobniki prawidłowo zbudowane: właśnie z jajami, kręgosłupem i twardym, męskim charakterem.

Jest takie stare powiedzenie: każdy ma takiego swojego Witkowskiego, Szymańskiego, Holtę, Protasiewicza i Cieślaka na jakiego zasługuje.

Zakneblowany speedway

Obrady czwartkowego, antytłumikowego okrągłego stołu (zaproponowanego przez Władysława Komarnickiego), które odbyły się w Warszawie, to w zasadzie było zebranie GKSŻ poszerzone o prezesów klubów ligowych, PZM i szefa zawodniczego stowarzyszenia "Metanol" Krzysztofa Cegielskiego. Poranna część miała być zamknięta dla mediów i nie wiem dlaczego. Przecież nie omawiano na niej tajnych szczegółów ataku na Libię. Sprawa była powszechnie znana. Na salę nie wpuszczono nawet rzecznika prasowego GKSŻ red. Damiana Gapińskiego, co jest wręcz chore. Podejrzewam, że to zemsta na Gapińskim za to, że portal SportoweFakty.pl, któremu szefuje, tak rozdmuchał sprawę nowych tłumików, m.in. przez co PZM-otowi nie udało się jej cicho przepchnąć. Ale przecież nie tylko "SF" zwalczały te nowe, niebezpieczne "ustrojstwa". "Tygodnik Żużlowy" (gdzie ostatnio również podzieliłem się podobnymi moimi uwagami na temat "okrągłego stołu") i wiele mediów także. Rzecznik ambitnie podał się do dymisji. Także w obronie innych dziennikarzy, bo oni mieli być przecież łącznikami między "okrągłym stołem", a kibicami, których również (tzn. ich przedstawicieli) na owe obrady nie zaproszono. Teraz więc redaktor naczelny "Tygodnika Żużlowego" Adam Zając wpisał D. Gapińskiego jako pierwszego i bardzo poważnego kandydata do nagrody fair play za rok 2011, o czym mnie już poinformował.

To jeszcze nie wszystko. Jak mi opowiedziano, poza Cegielskim, na ranne obrady podobno nie zaproszono żużlowców, nawet tych sygnatariuszy ostrego pisemnego protestu przeciw nowym tłumikom, a przesłanego przez PZM do FIM. Paranoja! O bezpieczeństwie zawodników bez nich???

Przed godziną 15 miała się rozpocząć część obrad okrągłego stołu już otwarta dla mediów. Pojawili się też Gollob, Hampel i Miedziński, zaproszeni wyłącznie przez… Cegielskiego, jak mi to potem zeznał sam "Cegła". Telewizja Orange ponoć zapowiedziała na swej antenie bezpośrednią relację, był red. Rafał Darżynkiewicz z TVP. Stawili się i inni żurnaliści. Wstał prezes Komarnicki i powiedział, że decyzja została podjęta, i szef GKSŻ Piotr Szymański ogłosi ją teraz zawodnikom. A ów "Czarny Piotruś" zanim ogłosił, to... wyprosił. Media z sali! Kolejna patologia! "Telewizory" zazgrzytały zębami. Antypijar, antymarketing, antypromocja! Szymański, gdzie Ty pasujesz w dzisiejszych medialnych czasach?

Ciekawe, jak teraz Ekstraliga będzie negocjować sprawy kontraktu z TVP czy z innymi telewizjami?

Dobrze, że decyzją okrągłego stołu wyrzucono nowe niebezpieczne tłumiki. Szkoda, że razem z dziennikarzami. Za to, jak słyszę, przy stole zasiadał celebryta Karolak, którym szpanował zielonogórski prezio Dowhan.

Torsje i retorsje

Przy okrągłym stole jednogłośnie (to w naszym żużlu nowa jakość) uchwalono przeto, że w zbliżającym się sezonie 2011 w Polsce obowiązywać będą wyłącznie stare, sprawdzone tłumiki. Co więcej, nasi żużlowcy nie dostaną zgody PZM na starty w zagranicznych ligach, jeśli tam będą zmuszani do jazdy z nowymi tłumikami. I to jest pokerowe zagranie. Natomiast wolną rękę pozostawiono im w Grand Prix IMŚ i Drużynowym Pucharze Świata, gdzie jurysdykcja PZM nie sięga. Dla mnie to dziwne, bo na ów puchar naszą reprezentację do boju wysyła przecież PZM (i jego agenda, czyli GKSŻ). Przypominam mniej zorientowanym: zgodnie z fimowskimi naciskami, w GP, DPŚ oraz w ligach mają być używane nowe (cichsze) tłumiki. Polska się teraz wyłamała.

No i Szwedzi mają problem. W ich zespołach ligowych sporą część składu stanowią bowiem polscy jeźdźcy. Jeśli więc nasi nie będą mogli wystąpić w Elitserien i słabszej Alsvenskan, to może tam po prostu zabraknąć zawodników!

Okazuje się jednak, że Skandynawowie idą w zaparte (czyżby chcieli przełamać Polaków, próba sił?) i w piątek ich federacja SVEMO wydała komunikat, że w rozgrywkach w Szwecji, zgodnie z decyzją FIM, używać się będzie tylko nowych tłumików. Jak głosi ów komunikat: "hałas jest dużym problemem w Szwecji, Danii czy Wielkiej Brytanii. Ograniczenie poziomu głośności ma poprawić perspektywy rozwoju sportu żużlowego na świecie".

Przyjaciele Szwedzi, ja Was absolutnie nie lekceważę i rozumiem Wasze problemy z ekologami, ale pytam: jakim kosztem ma to się odbyć? Kosztem zdrowia i życia zawodników?

I czy Wasi kibice zaakceptują cichszy speedway, który brzmi jak kosiarka do trawy? U nas na pewno nie. Już oddawali karnety.

W Niemczech już pracują nad motorem żużlowym z napędem… elektrycznym. Tylko kto przyjdzie na takie nieme zawody? I jeszcze jedno: co na dictum Svemo powiedzą prezesi tamtejszych klubów ligowych? Z czego, a raczej z kogo, sklecą składy swoich drużyn? Być może szykuje się nawet niezła wewnętrzna skandynawska wojenka.

Również w kilku brytyjskich klubach kluczową rolę odgrywają polscy zawodnicy. Pażyjom, uwidim, co w tej sytuacji wywiną Angole - jak mawiają starzy górale z Lądka Zdroju ("nie ma takiego miasta Londyn, jest Lądek, Lądek Zdrój!"). Ponoć jutro, w środę, mają oni opowiedzieć się za nowymi tłumikami. Przypominam im, że swoimi wieloma bezsensownymi działaniami lub zaniechaniem wyprowadzili już u siebie speedway na margines, w niszę, na manowce. Ich liga, kiedyś najmocniejsza na świecie, nie może dziś konkurować nawet z naszą drugą (a de facto trzecią) dywizją.

"Silnie przestraszony" - jakby powiedział Pawlak z "Samych Swoich" - prezes Falubazu Zielona Góra Robert Dowhan ostrzega, że inne krajowe federacje w ramach retorsji mogą z kolei zabronić startu swoim żużlowcom w naszych ligach. Tere fere kuku! Jedzie mi tu czołg? Czy np. Nicki Pedersen zrezygnuje z kontraktu ze Stalą Gorzów, który ponoć opiewa na ok. dwa miliony złotych? A Szwed Andreas Jonsson obejdzie się bez dużej kasy z Falubazu? A inni? To z czego będą żyli, skoro poza Polską zarabiają ochłapy? Za co przygotują się do startów w GP, do których zwykle się dopłaca?

Bliźniacy jednozłotowi

Zaraz po okrągłostołowych wydarzeniach obnażył się Rune Holta. Oświadczył mniej więcej, że starty w lidze szwedzkiej są dla niego priorytetowe, że ma w nosie polskie zakazy i najwyżej w Szweclandii pojedzie na norweskiej licencji, bo tam ma podpisany kontrakt, a umów trzeba zawsze dotrzymywać. Przy okazji Holta nam przys...ał, że my Polacy bardzo swobodnie podchodzimy do wszelkich umów i ustaleń. Znaczy się, według Rune, niehonorowi jesteśmy. I kto to mówi? "Złotówa", który dla forsy jeździłby nawet barwach Sri Lanki, bo mu jest wszystko jedno, byle kasa się zgadzała!!! Szczyt bezczelności i obłudy! I jeszcze puszcza farmazony dla naiwnych, że jest szybszy na nowym tłumiku niż na starym! Do czego się jeszcze posunie?

Dwa lata temu Holta nie pojawił się w Rawiczu, by odebrać nominację do polskiej kadry narodowej i spotkać się z kibicami. Rzekomo koniecznie wtedy musiał pojeździć na nartach w Kanadzie. Rok temu również go nie było, gdyż oglądał zimowe igrzyska olimpijskie. Też w Kanadzie. Niedawnej gali sportu żużlowego w Warszawie norweski pseudoPolak także nie zaszczycił swoją obecnością. Nagrody za DPŚ nie odebrał. Teraz ponoć - jak plotkują - obrażony jest na wszystkie nasze speedwayowe władze oraz na cały świat za to, że nie darowano mu kary meczu i będzie musiał zobaczyć inauguracyjne spotkanie swego Unibaksu (z Falubazem w Zielonce) z trybun. Nie zarobi, a to zawsze go najbardziej boli. Więc olał niedawną uroczystość wręczania reprezentacyjnych nominacji i bal żużlowców w Lesznie. Bo on chyżo i chętnie pomyka jedynie do naszej reprezentacyjnej kasy po wypłatę za start w DPŚ. Resztę ma gdzieś! Tak nas lekceważy, że po tylu latach nie umie nawet zdania sklecić w naszym języku. A kto mu daje papu? My!

Dziś wnerwieni nasi kibice grożą w internecie, że jeżeli "Narodowy" Cieślak jeszcze raz założy temu nielojalnemu i samolubnemu Norwegowi, ksywa „Złotówa”, plastron reprezentacji Polski, to obaj na taczkach wyjadą z naszego kraju. Kochani, a czy dacie mi popchać taką taczkę?

Stary, uczciwy Leigh Adams miał rację, że DPŚ (dwa razy) zdobywał kombinowany zespół polsko-norweski i miał rację. Oszukaliśmy cały żużlowy świat!

Nawet Andrzej Grodzki z PZM przy "balowym stoliku po trzecim kielichu" wyznał mi, że dla niego prywatnie Holta nigdy nie był i nie będzie Polakiem. Andrzejek w przypływie szczerości zdradził mi, że Rune w Norwegii, zdaje się, mieszka gdzieś w pobliżu szefa CCP Roya Otto, który podobno też go za bardzo nie kocha. Zresztą, w Norwegii tego żużlowca, poza jego rodziną - jak mi mówią - mało kto darzy sympatią. Kiedy przeszedł (a czy naprawdę przeszedł?) na polską stronę, to niektóre tamtejsze gazety, według mnie jednak z grubą dozą przesady i niesmacznie, ponoć wyzywały go nawet od znienawidzonego kolaboranta z czasów wojny, Vidkuna Quislinga. Ostre przegięcie, ale prawdą jest, że dla Holty "lojalność" to dość odległe pojęcie.

A my mamy swojego egoistycznego Piotrusia Protasiewicza.

- Dzwonili już do mnie Holta i Protasiewicz. Oni też by woleli stare tłumiki, ale nie chcą, by z powodu tego pisma nie mogli wykonywać swojej pracy w lidze szwedzkiej, gdzie podpisali przecież wcześniej kontrakty - powiedział Marek Cieślak, trener Stelmetu Falubazu Zielona Góra.

Jaki zgodny telefoniczny chórek, a raczej duet: "Protaś" i Rune. Niczym bliźniacy jednojajowi, a raczej chyba... jednozłotowi.

Tacy "Sqra" i Ronnie Jamroży mówią, że dla dobra sprawy mogą olać ligę szwedzką. Mają jaja. Dobrucki też nie pęka.

A czy Ty Piotrku Protasiewiczu nigdy nie możesz czegoś (paru euro) poświęcić dla lepszej sprawy, dla innych zawodników, w imię solidarności z nimi, dla bezpieczeństwa? Przypomnij mi, gdzie to - w Bydzi, czy Toruniu - zapewniałeś, że tam jest Twoje serce? Teraz zapowiadasz, że chcesz do końca swej kariery jeździć dla Falubazu. Bo Twoje serce jest w Zielonej Górze. Ja pytałem lekarzy i oni mi wyjaśnili, że facet z tyloma sercami, co u Ciebie, jest egzemplarzem patologicznym.

To coś więcej niż typowa dla mężczyzn wada postawy, czyli, he, he, dupa na boku.

Protasiewicz teraz mąci i pyta, co z ubezpieczeniem, skoro stare tłumiki nie mają już homologacji?

"PePe", Płaczko Ty Moja, może się mylę, ale o ile pamiętam, w zeszłym roku też chyba jej już nie miały i komu to przeszkadzało? A zresztą, czy ramy i koła mają homologację? A przez ich wady także można się rozbić na torze! Piotrek pewnie się wścieka, że zakupił nowe tłumiki i wywalił forsę w błoto.

Gorzowski Paweł Zmarzlik, choć młodszy, zachował rozsądek: - Ja też zaopatrzyłem się w ten sprzęt, jednak w porównaniu do pieniędzy, jakie musiałyby pójść na remonty silników przy stosowaniu nowych tłumików, to odstawienie tych "ustrojstw" na półkę będzie dla mnie dużo korzystniejsze.

Zaszokował mnie "Narodowy" Cieślak. Czyżby on wraz z Falubazem coś knuł? No i przy okazji nie chce się narażać pryncypałom z PZM i GKSŻ. Niby więc jest przeciw nowym ustrojstwom, ale powiada, że skoro już są, to szybko trzeba się do nich dostosować, żeby nam żużlowy świat nie uciekł. Fakt, jemu płacą za sukcesy reprezentacji Polski. Bezpieczeństwo zawodników schodzi więc u niego na dalszy plan. Są kibice sukcesu, jest i trener sukcesu. A ja, naiwny, myślałem, że on powie tak: "Mam swoje zdanie na temat nowych tłumików i tego, że jest już późno na protest, ale skoro moi podopieczni, liderzy kadry Gollob, Hampel i Kołodziej walczą z tymi, jak uważają, niebezpiecznymi dla nich urządzeniami, to ja bezwarunkowo muszę stanąć po ich stronie. Stanowimy bowiem narodową drużynę: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!".

Ale Cieślak tak nie postąpił i dlatego uważam, że nie ma moralnego prawa być dalej trenerem polskiej kadry. Do dymisji z nim! Razem z jego pracodawcami Szymańskim z GKSŻ i Witkowskim z PZM, którzy oficjalnie głoszą, że w tym sporze to FIM ma rację. A oni - dwa biedne żuczki - niechętnie muszą się podporządkować woli naszego środowiska żużlowego. Przy okazji sprytnie straszą, jakie z powodu decyzji okrągłego stołu spadną na nas plagi egipskie.

O co kaman Zielonce i Rzeszówkowi?

Ostrożne, zachowawcze, takie "w rozkroku", wypowiedzi Dowhana, Cieślaka i Protasiewicza dają do myślenia. Niby są przeciw nowym tłumikom (Dowhan się nie wyłamał i przy okrągłym stole nawet zagłosował prawidłowo), ale... "nie we wszystkich aspektach". A może już zgrali swoje motory z nowymi ustrojstwami i liczą na przewagę nad rywalami? Tylko, jakim kosztem?

Rzeszów też podchodzi do tego problemu jak do jeża. Pani Martusia Półtorak krzywi się, że ona się na tym nie zna (to akurat wiemy) i nie pojawiła się przy okrągłym stole. Trener Śledź i tamtejszy, lansujący się, publicysta też w takim rozkroku...

Syndrom Falubazu, czy może wiąże się to z tym, że rzeszowski klub, jak czytałem, miał kiedyś problemy z okolicznymi mieszkańcami, którzy narzekali, że hałas płynący z tamtejszego toru żużlowego nie daje im żyć? Może Marta widzi w cichszych tłumikach rozwiązanie tego problemu? To dlaczego o tym nie mówi? Tak sobie tylko myślę, ale oczywiście nie muszę tu mieć racji.

Jestem tu głupi jak but z lewej nogi i ciemny niczym tabaka w rogu. Drodzy, Wspaniali, Gorący Kibice z Rzeszowa i Zielonej Góry, Wy jesteście bliżej swoich klubów, więc może wiecie i podzielicie się z nami tą wiedzą, o co kaman, czyli o co biega, czyli o co idzie, czyli o co chodzi Staleczce Rz. i Falubaziakowi?

Kibole sukcesu

Przejrzałem fora internetowe i zasmuciłem się, jak wielu mamy kiboli sukcesu. Już wymiękają, że FIM wyrzuci nas z międzynarodowych rozgrywek. A oni przecież żądają, aby Gollob, Hampel czy Kołodziej wygrywali dla nich Grand Prix no i koniecznie DPŚ. Wszystko jedno jakim kosztem. A że po drodze kilku chłopaków połamie kręgosłupy? Kogo to obchodzi? Po nich przecież przyjdą następni.

Owym bezwzględnym, samolubnym kibolom sukcesu proponuję założenie fan clubu Holty, "Protasia" i Cieślaka.

Liczyłem, że kibice tak miłego mi Torunia wygwiżdżą lub wyklaszczą na Unibaksowej prezentacji Holtę, coby mu pokazać, że nie są zadowoleni i nie akceptują jego nielojalnego i egoistycznego zachowania w sprawie niebezpiecznych tłumików. Tak się nie stało. Jestem jednak spokojny i pewny tego, że ostatecznie okaże się, iż Toruń nie składa się z samych obciachowych nightów.

Trzymajcie mi się ciepło Krzyżacy!

Ale to już było!

Obecna wojna na tłumiki nie jest taką pierwszą zadymą w światowym żużlu. W 1996 r. czołowi zachodni zawodnicy zbuntowali się przeciw narzuconym niebezpiecznym oponom bez nacięć na klockach. I nie wystąpili w finale DMŚ w Diedenbergen. My - na polecenie PZM GKSŻ - byliśmy wtedy łamistrajkami. Gollob, Drabik i Protasiewicz zdobyli w tym kadłubowym finale "złoto". Ale trefne gumy poszły w zapomnienie! Czemu teraz uczestnicy GP nie mogą się zebrać i powtórzyć taką akcję? Przecież po ich protestach w ubiegłym roku w ostatniej chwili FIM zmieniła swą decyzję i zezwoliła na użycie starych tłumików w DPŚ ‘2010. Inna sprawa, że kilku zawodników - mimo wszystko - nie zmieniło swego zdania i nie wystąpiło wówczas w tych rozgrywkach (a inni mieli kontuzje).

Czego nie zbudował "Komar"?

Witkowski ratuje swą twarz przed kolesiami z FIM-u i już sam nie wiem przed kim, i uprzejmie donosi w "TŻ", że m.in. dlatego w ub. roku odstąpiono od nowych tłumików w DPŚ, że rzekomo prezes Komarnicki obiecał, iż dzięki współpracy z Gollobem, Gorzów skonstruuje tłumik spełniający wymogi FIM, ale nie odbierający mocy silnikowi. Nie skonstruował do dziś. I jak twierdzi Witkowski, PZM wyszedł wtedy na głupka. Tylko wtedy?

Tak, czy siak, osobiście nie mam wątpliwości, że Witkowskiemu i Szymańskiemu bliżej do fimowskich granatowych marynarek niż do polskich zawodników i ich problemów, tyle że teraz pod naciskiem polskiego środowiska speedwayowego i opinii publicznej obaj musieli się podporządkować jego woli i ustaleniom. Niechętnie. I powiadam Wam: oni jeszcze broni nie złożyli! Walczą przecież o swoją pozycję w międzynarodowej centrali (te kongresiki w ciekawych zakątkach świata...)

Bojkot upadł

Zaapelowałem do kibiców, byśmy zbojkotowali mecze ligowe, dopóki owe nowe, trefne - niszczące urok speedwaya i niebezpieczne dla zawodników - urządzenia nie zostaną definitywnie i zewsząd wycofane! Jednak nasi prezie klubowi, o dziwo, przy okrągłym stole zachowali się przyzwoicie, wysłuchali "Cegłę" i pozostawili stare tłumiki. Teraz więc bojkot meczów ligowych nie ma sensu, bo niby za co karać kluby, skoro w zdecydowanej większości zachowały się fair i stanęły po właściwej stronie? Ale już Wy, Drodzy Kibole, na pewno coś w zamian wymyślicie! O ile pojadą niebezpieczne i bezsensowne kosiarki, a nie prawdziwy speedway!

Mącenie wody

W "TŻ" Witkowski mówi jasno: "GKSŻ w całej rozciągłości uważała, że racje w sporze ma FIM".

I to wciąż widać, mimo dynamicznie zmieniających się okoliczności. Bo oto w piątek, a więc już po ustaleniach okrągłego stołu, GKSŻ niespodziewanie wydaliła z siebie następujący komunikat:

"Zakazuje się rozgrywania wszelkich zawodów żużlowych na terenie całego kraju do dnia 23 marca 2011 r. włącznie. Decyzja ma związek z wprowadzeniem spraw regulaminowych. Do 23 marca powinniśmy poznać stanowisko FIM w sprawie tłumików. Do tej pory znane powinny być również decyzje odnośnie zmian regulaminowych".

O co tu chodzi skoro w czwartek wszystko już uzgodniono?! I jak nasze drużyny mają bez sparingów przygotować się do ligowych rozgrywek, które zaczynają się już 3 kwietnia?

Wreszcie, mimo że wszystko ustalono przy okrągłym stole, GKSŻ nagle rozpisała ankietę wśród najlepszych polskich żużlowców, czy są za nowymi, czy za starymi tłumikami. Odpowiedzi muszą być znane do jutra, czyli do środy do godz. 10 rano. Ja też uważam, że nic o żużlu bez żużlowców (i bez kibiców), ale to ciekawe, że Szymański nawet nie zaprosił do okrągłego stołu zawodników, a teraz nagle sobie o nich przypomniał i niezbędna jest mu ich opinia. I to tak powszechna!

"Poinformowano również, że w przypadku wyboru starych tłumików, Główna Komisja Sportu Żużlowego i Polski Związek Motorowy uszanuje decyzję zawodników i wycofa się z wszelkiej rywalizacji międzynarodowej, co dotyczy również zagranicznych lig" - jak czytamy w komunikacie.

Czyż to nie śmierdzi naciskiem, a nawet pewnym szantażem w stylu: Jeśli nie wybierzecie nowych "ustrojstw", to zobaczcie ile (forsy) stracicie, skoro was wycofamy z zagranicznych lig, GP, DPŚ, IMŚJ, DMŚJ itd.!

Cyniczna gra obliczona na rozbicie jedności polskich żużlowców? Szymański, nie mam do Ciebie już słów!

Gra jest w miarę udana, bo oto, jak czytam, powoli miękną już np. „Miedziak” czy „Jeleń”. A pewnie i inni. Zobaczymy więc, co się wydarzy jutro o 10 rano! Ślak, Cegielski, Czekański, D. Gapiński, Gacek i naprawdę wielu, wielu innych (w tym rzesze kibiców) wyjdą na durniów, jeśli w zawodniczym głosowaniu wygrają nowe tłumiki? Nie, bo ktoś kto walczy o bezpieczeństwo innych, nigdy na durnia wyjść nie może i już!

A jednak stare tu, nowe tam?

UWAGA!!!! Jaki jest możliwy scenariusz, jeśli polscy zawodnicy jednak uprą się przy starych tłumikach? Witkowski mówi w "TŻ": - Jeżeli nasi młodzieżowcy zechcą 17 kwietnia wystartować w eliminacji IMŚJ w Niemczech, a nasi żużlowcy niczego nie ugrają z FIM, to GKSŻ powinna podjąć decyzję, że ten kto chce, może korzystać z nowych tłumików poza Polską!

Wielokrotny mistrz świata na żużlu Guy Maitre

Jak wiecie, FIM swoją bezczelnością przebiła nawet naszą GKSŻ. Buta i arogancja tej międzynarodowej federacji nie ma granic. Jej dyrektor generalny, niejaki Guy Maitre pisze, że: "według wszystkich producentów i tunerów, motocykle żużlowe nie tracą mocy i mają taką samą prędkość jak wcześniej. Jest to dobrze pokazane i dowiedzione przez testy i obecnie dzięki wiedzy ogólnej, pod warunkiem właściwie wykonanego ustawienia i tuningu silnika".

Jakie testy? Kto je widział? Czy przeprowadzono np. test "na okoliczność", jak ten nowy tłumik wpływa na sterowność motocykla na przyczepnej i dziurawej nawierzchni? Dlaczego FIM powołuje się na opinie producentów i tunerów, którzy nie są tu bezinteresowni, gdyż mają złote żniwa w związku z wprowadzeniem nowych ustrojstw.

Na koniec Maitre po chamsku daje do zrozumienia mistrzowi świata Tomkowi Gollobowi, wicemistrzowi Jarkowi Hampelowi i Januszowi Kołodziejowi, że jak nie chcą ryzykować swego zdrowia i życia na nowych niebezpiecznych tłumikach, to… niech zakończą kariery!!! A ileż ten pajacujący koleś przejechał w życiu okrążeń po torze żużlowym? - ja się pytam.

I jeszcze się zapytam, czy pogrzeby żużlowców, którzy zginą przez te cholerne, trefne nowe ustrojstwa odbędą się na koszt FIM?

Może zabrzmi to niestosownie i zbyt górnolotnie, lecz przypomnę, że gdy nikt nie wierzył, że komunę w Europie można obalić, to my Polacy ją właśnie obalaliśmy!

Tak więc trzymajmy się razem i nie dajmy się złamać złamasom z FIM. Lance do boku, szable w dłoń leśnych dziadków z FIM goń, goń, goń! Niech Ślak trafi te nowe tłumiki!

Bartłomiej Czekański

PS Ktoś zarzucił mi, że zbyt późno rzuciłem się z piórem na nowe tłumiki. Uśmiałem się. Walczę przecież z nimi odkąd tylko się pojawiły. Dobrzy Ludzie, ja przecież nie publikuję wyłącznie na tak miłych mi "Sportowych Faktach"!

Źródło artykułu:
Komentarze (0)