Scott Nicholls do Polski przyleciał w sobotę rano i tego dnia miał wziąć udział w treningu punktowanym swojego nowego zespołu z Kolejarzem Rawicz. Niekorzystne warunki atmosferyczne sprawiły jednak, że pierwszy występ w plastronie Startu po jedenastu latach przerwy przypadł na zawody w Gnieźnie z Unią Leszno. - Przez pogodę tor był dzisiaj dość wymagający, dlatego najważniejsze, że wszyscy cało zakończyli zawody - mówił Brytyjczyk, który w pierwszym swoim starcie przez koleiny przy krawężniku omal nie wylądował w bandzie! - Dlatego nie było sensu szarżować. Sezon jest długi, a nikt nie chciałby go zacząć od kontuzji. Najważniejsze, że wszyscy cało zakończyliśmy zawody.
Scott Nicholls
Poza wspomnianym pierwszym biegiem, w którym Nicholls nie zdobył żadnego punktu, w pozostałych spisywał się więcej niż dobrze. Kibicom szczególnie przypadły do gustu jego pojedynki z Januszem Kołodziejem, w których obaj zawodnicy nie kalkulowali. W szóstym wyścigu, "Hot Scott" wyprzedził swojego młodszego kolegę odważnym atakiem przy bandzie, potwierdzając, że na Polskę przygotował bardzo szybkie motocykle. - Widać, że Nicholls jest bardzo szybki - chwalił swojego podopiecznego, Dariusz Imbierowicz. - Trudny tor w ogóle nie sprawiał mu problemów. Uważam, że Nicholls może być liderem naszego zespołu i do tego takim z prawdziwego zdarzenia! - mówił Kacper Gomólski, który podczas treningu z Unią został ustawiony do pary właśnie z Brytyjczykiem.
Nicholls podkreślał, że najważniejsza była dla niego możliwość przypomnienia sobie gnieźnieńskiego owalu: - To był tylko trening, w którym sprawdzaliśmy różne ustawienia. Z tego też względu nie było nad nami żadnej presji, która będzie towarzyszyła nam w lidze. Rywala mieliśmy z najwyższej półki, gdyż Unia Leszno to wciąż aktualni mistrzowie Polski. Dlatego cieszę się, że mieliśmy możliwość sprawdzić się na tle tak mocnego rywala.
Brytyjczyk, który ostatni raz ścigał się w plastronie Startu w 1999 roku był zadowolony z frekwencji, która towarzyszyła treningowi z Unią Leszno. Na trybunach zasiadło ponad 2 tys. gnieźnieńskich kibiców, którzy tego dnia nie mieli prawa się nudzić. Dość powiedzieć, że aż dziesięć wyścigów zakończyło się podziałem punktów! - To był tylko trening, a na trybunach stawiło się tak dużo osób! Widać, że Gniezno żyje żużlem. Mam nadzieję, że w trakcie sezonu dostarczymy im wielu radości. Interesują nas najwyższe cele, jednakże najpierw musimy dostać się do najlepszej czwórki, która następni stoczy bój o awans do ekstraligi. Jestem dobrej myśli.
"Hot Scott". W tle Kacper Gomólski
Nicholls bardzo wysoko ocenia siłę swojego nowego zespołu: - Pokazaliśmy, że drzemie w nas duży potencjał. Mimo, że w składzie Unii występuje wielu bardzo znanych zawodników, to jednak potrafiliśmy z nimi wygrywać. Wspomniał także o gnieźnieńskich młodzieżowcach, którzy uważani są za jedną z najsilniejszych formacji w całej I lidze. - Gomólski z Fajferem pokazali, że mogą wygrywać z najlepszymi. To ważne, że mamy tak dobrych juniorów, bowiem często to oni decydują o losach spotkania. Jestem pod wrażeniem występu tych młodych chłopaków. Oby tak dalej!
Na koniec Brytyjczyk przyznał, że pomału myśli o następnym spotkaniu Startu w Gdańsku, które rozpocznie tegoroczny sezon. - Cóż, coraz więcej myślę o tym meczu. Wiem, że gospodarze mają w swoim składzie bardzo dobrych zawodników, a do tego doskonale czują się na swoim torze. Ale to nie oznacza, że pojedziemy tam z myślą, żeby jak najmniej przegrać. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale uważam, że stać nas na zwycięstwo. Gdyby nam się to udało, to byłbym bardzo szczęśliwy. Wtedy sezon zaczęlibyśmy perfekcyjnie!
Przypominamy, że Scott Nicholls gościł niedawno w programie Teraz STARTer, emitowanym w klubowej telewizji - Start TV, w którym rozmawiano na temat nadchodzącego sezonu. Brytyjczyk przyznał, że chciałby zakończyć rozgrywki na czele klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników w I lidze!