Przypomnijmy, że PGE Marma Rzeszów będzie na pewno osłabiona brakiem Lee Richardsona, który musi odpokutować nałożoną na niego karę, za udział w bójce podczas ostatniego meczu minionego sezonu. Wówczas popularny "Rico" starł się na torze ówczesnym zawodnikiem Lokomotivu Daugavpils - Pawłem Miesiącem. Jak się okazuje, to wcale nie musi być jedyne osłabienie rzeszowian. Ryan Fisher, rezerwowy zawodnik "Żurawi" nie wyraża zbytniej chęci na przyjazd do stolicy Podkarpacia. - Zobaczymy jak będzie wyglądał nasz skład. Czas na podanie składu mam do środy, więc jeszcze poczekajmy - zapowiada Dariusz Śledź, trener PGE Marmy. Coach rzeszowian nie potwierdził, ani nie zaprzeczył naszym doniesieniom. - Wszystko może się jeszcze zmienić. Na razie zatrzymałbym się z wszelkimi opiniami, przynajmniej na tą chwilę - dodaje. Takie asekuracyjne podejście, może wskazywać, że kłopoty z Fisherem są, i to nie małe.
Jeśli Amerykanin wystartuje w choćby jednym spotkaniu, wówczas może zapomnieć o jakimkolwiek wypożyczeniu do innego klubu. Już przed sezonem Fisher bardzo chciał przenieść się na front I ligi, gdzie miałby szanse na regularne występy. Zawodnik dogadał się z grudziądzkim GTŻ-tem, jednak ostatecznie pozostał w Rzeszowie, bo... nie był świadomy, że podpisał 2-letni kontrakt. Tym samym, startując w meczu ze Stalą Gorzów Wlkp. zablokowałby sobie możność wypożyczenia do innego klubu, a szanse na regularne jazdy w Speedway Ekstralidze ma znikome. Wielce prawdopodobne, że miejsce Fishera zajmie junior Kamil Prokop, który wystartuje w jednym biegu, zaś w pozostałych będzie zastępowany przez Dawida Lamparta lub Łukasza Kreta.
- Przed nami bardzo trudny mecz, tym bardziej, że będziemy osłabieni brakiem Lee (Richardsona dop.red.). Anglik pokazał podczas ostatniego sparingu, że jest w formie, więc zastąpić go nie będzie łatwo. Po przeciwnej stronie barykady staną znakomici zawodnicy, z którymi wygrać będzie niezmiernie ciężko - wyjaśnia popularny "Rybka". Czy zatem rzeszowianie są skazani na pożarcie? - Mam nadzieję, że nie. Jesteśmy świadomi, że o wygraną będzie bardzo ciężko, aczkolwiek chcemy stworzyć emocjonujące widowisko i pokazać kawałek dobre żużla - stwierdza Śledź.
W szeregach przyjezdnych znajduje się dwójka zawodników, którzy w przeszłości startowali w Rzeszowie, a mianowicie Nicki Pedersen oraz Matej Zagar. Czy zatem będą oni dysponować handicapem w postaci znajomości toru? - Na pewno w jakimś stopniu. Trzeba jednak pamiętać, że chwilę już tutaj nie jeździli, więc nie musi być wcale przewaga po ich stronie - mówi Dariusz Śledź w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Już jutro dowiemy się jakie będą awizowane składy na to spotkanie. Zapewne znajdzie się w nich osoba Ryana Fishera, jednak wielce prawdopodobne, że wyłącznie jako zasłona dymna. Wygląda zatem na to, że rzeszowscy żużlowcy będą skazani na pożarcie przez jednego z kandydatów do mistrzowskiego tronu.