- W Gdańsku powinniśmy byli wygrać już jesienią, bowiem nasz zespół było na to stać - uważa Arkadiusz Rusiecki, prezes Startu Gniezno. - Nie ukrywam, że tamta porażka bardzo nas bolała. Czuliśmy się mocni, a nagrodą za wygraną w Gdańsku było przedłużenie marzeń o ekstralidze. Stało się inaczej. Przyznam szczerze, że w drodze do Gdańska miałem nadzieję, że tym razem wynik będzie dla nas korzystny. Wzmocniliśmy nasz zespół. Ściągnęliśmy zawodników gotowych do rywalizacji na różnych torach. Od twardych, po przyczepne i dziurawe. Mam tutaj na myśli przede wszystkim Scotta Nichollsa i Lewisa Bridgera, którzy dzisiaj pokazali się z bardzo dobrej strony. Muszę przyznać, że zwycięstwo w Gdańsku smakuje wybornie.
Rusiecki przekonuje, że na zwycięstwo Startu w Gdańsku złożyło się wiele różnych czynników: - Świętujemy zwycięstwo, bo nie mieliśmy żadnego słabego ogniwa. Jednakże trzeba ponadto pamiętać o innych czynnikach. Nasz zespół miał za sobą więcej treningów punktowanych i treningów w Gnieźnie. Jeździliśmy na różnych nawierzchniach, dlatego dzisiaj byliśmy przygotowani na każdy wariant. Nie należy zapominać także o tym, że gospodarze startowali bez swojego podstawowego młodzieżowca - Darcy Warda. Wszystkie te czynniki złożyły się na nasze zwycięstwo. Uważam, że pomimo porażki na swoim torze Wybrzeże pozostaje w gronie faworytów I-ligowych rozgrywek.
Start Gniezno po meczu w Gdańsku
Prezes Startu Gniezno podkreśla, że w czasie meczu dmuchał na zimne i z sukcesu cieszył się dopiero po trzynastym biegu. - W trakcie spotkania otrzymywałem telefony i smsy z gratulacjami, ale ja wolałem dmuchać na zimne. Prosiłem wszystkich, żeby z okazywaniem radości wstrzymali się do momentu, w którym nasz sukces stał się faktem. W mojej ocenie trener Chomski (Stanisław), to taktyk najwyższego kalibru. Wiedziałem, że jego podopiecznych stać na dużo więcej, a on będzie próbował to z nich wyciągnąć. Ostatecznie to my okazaliśmy się lepsi, z czego jestem bardzo zadowolony. Byliśmy lepsi w każdym elemencie żużlowego rzemiosła. Od spokoju w parku maszyn, po ambitną i drużynową jazdę na torze.
W najbliższą niedzielę gnieźnianie podejmą na swoim torze Orła Łódź, który na inaugurację ligi wygrał u siebie z KS ROW-em Rybnik. Rusiecki ma nadzieję, że akurat na to spotkanie kibiców nie trzeba specjalnie zachęcać. - Lepszej inauguracji sezonu nie mogliśmy sobie wymarzyć. Wygraliśmy bardzo ważny mecz, a do tego na torze jednego z faworytów do awansu. Ci co nie widzieli tego na żywo będą mieli okazję cieszyć się wspólnie z nami za tydzień w Gnieźnie. Wtedy będzie najlepszy moment, żeby podziękować naszym zawodnikom za świetną postawę w Gdańsku, a ponadto pomóc im w odniesieniu kolejnego zwycięstwa, co pozostaje naszym głównym celem. Przy okazji sam chciałbym podziękować kilkusetosobowej grupie najwierniejszych naszych kibiców, którzy byli z nami w Gdańsku.