Damian Gapiński: Hansio lansio

Stal Gorzów ma niemały ból głowy. Hans Andersen miał być jednym z liderów drużyny. Tymczasem w dwóch dotychczasowych spotkaniach Speedway Ekstraligi uzbierał 6 punktów i 3 bonusy...

Hans Andersen miał być obok Tomasza Golloba i Nicki Pedersena jednym z liderów Stali Gorzów. Prezes Władysław Komarnicki przez trzy lata starał się o pozyskanie tego zawodnika. - Można powiedzieć, że z Gorzowem rozmawiałem już od trzech sezonów. Przed początkiem tegorocznych rozgrywek znowu pojawił się temat mojej jazdy w tym klubie. Gorzów wygląda na dobrze prowadzony klub. Poza tym, ważnym czynnikiem był skład, który udało się zbudować w Gorzowie. Dla mnie istotne jest, żeby drużyna, w której jeżdżę, była w stanie wygrywać. Kiedy drużyna odnosi zwycięstwo za zwycięstwem, to przekłada się to na zawodnika, który staje się lepszy. Cieszę się, że jestem w drużynie, która ma szansę na zdobycie mistrzostwa - mówił w rozmowie ze SportoweFakty.pl Andersen. Również w prasie pojawiły się wypowiedzi Duńczyka, w których zapowiadał, że wspólnie z Gollobem i Pedersenem stworzą drużynę, która zdobędzie Drużynowe Mistrzostwo Polski.

Czy "Ugly Duck" spełni oczekiwania prezesa i kibiców Stali Gorzów?

Duże nadzieje z Andersenem wiązał także prezes Stali Gorzów. - To zawodnik, którego zawsze chciałem mieć u siebie, ale nie zawsze mnie było stać. Namawiał mnie na niego Tomasz Gollob i trener Czesław Czernicki. Hans Andersen będzie trzecim prowadzącym parę - mówił Władysław Komarnicki. Jednak postawa Hansa Andersena u progu sezonu 2011 wywołuje sporo kontrowersji i niezadowolenia ze strony działaczy i kibiców Stali Gorzów. Choć mamy dopiero początek sezonu i nie można wysuwać daleko idący wniosków, to można mieć obawy o to, czy Duńczyk spełni pokładane w nim nadzieje. Powstaje również pytanie, czy słusznie oczekiwano od Duńczyka, że będzie trzecim prowadzącym parę i jednym z liderów drużyny. Jeżeli bowiem uważnie przeanalizujemy jego wyniki w ostatnich sezonach, to możemy dojść do wniosku, że Duńczyk jedzie po "równi pochyłej".

Początki Andersena w lidze polskiej nie należały do udanych. Zadebiutował w 1999 roku w barwach Startu Gniezno. W 22 biegach zdobył 29 punktów, co dało mu średnią biegopunktową 1,318. Jeszcze gorzej było dwa sezony później w… Stali Gorzów. Duńczyk w 29 biegach uzyskał 30 punktów, co dało mu średnią 1,034. Pod uwagę nie brano występów Duńczyka w I lidze, gdzie startując w barwach TŻ Noban Opole i TŻ Sipma Lublin uzyskał średnią odpowiednio 2,095 i 1,630.

Najlepsze lata w Polsce Andersen miał w latach 2005 - 2007 startując w barwach Atlasa Wrocław. W pierwszym sezonie startów uzyskał średnią 2,037, jednak już rok później należał do najlepszych zawodników ligi uzyskując średnią 2,412. Od tego momentu średnia biegopunktowa Duńczyka ulegała systematycznemu obniżeniu. W 2008 roku osiągnął jeszcze średnią 2,010, jednak w kolejnych dwóch sezonach "spadł" poniżej dwóch punktów. Nieudany był dla niego sezon 2009, w którym nie spełnił pokładanych w nim nadziei i nie uchronił Wybrzeża Gdańsk przed spadkiem z Ekstraligi. Jeszcze gorzej było rok później, kiedy powrócił do Unibaxu Toruń (W Toruniu startował również w 2008 roku). Uzyskał średnią 1,694.


Wyniki Hansa Andersena w żużlowej Ekstralidze :

SezonKlubŚrednia
1999 Start Gniezno 1,318
2001 Stal Gorzów 1,034
2005 Atlas Wrocław 2,037
2006 Atlas Wrocław 2,412
2007 Atlas Wrocław 2,194
2008 Unibax Toruń 2,010
2009 Wybrzeże Gdańsk 1,753
2010 Unibax Toruń 1,694

Dla właściwej oceny postawy Andersena pod uwagę wzięto wszystkie jego występy w danym sezonie. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę fakt, że poziom polskiej Ekstraligi z roku na rok się podnosił i coraz ciężej było o utrzymanie wysokiej średniej. Różnica na przestrzeni ostatnich czterech lat jest jednak znacząca.

Spadek średniej w polskiej lidze miał również przełożenie na wyniki Duńczyka uzyskiwane w cyklu Grand Prix. Zadebiutował w cyklu w 2002 roku podczas Grand Prix Danii w Vojens. Debiut nie wypadł okazale, bo z jednego biegu został wykluczony za upadek, a w drugim przyjechał na końcu stawki. Po raz pierwszy stałym uczestnikiem cyklu był rok później. 41 punktów pozwoliło mu na zajęcie odległej 17 pozycji w klasyfikacji końcowej. Rok później wystąpił w cyklu dzięki stałej dzikiej karcie. Zdobył 80 punktów i zajął 9 miejsce w klasyfikacji. Odniósł również pierwszy poważny sukces, zwyciężając w Grand Prix Skandynawii w Goeteborgu. Rok 2005 w cyklu GP nie należał do najlepszych w wykonaniu Duńczyka. Zdobył tylko 64 punkty i został sklasyfikowany na 12 pozycji. O wiele lepiej wypadł rok później. W 2006 roku zdobył 101 punktów i zajął szóste miejsce w klasyfikacji. Mogło być ono jeszcze lepsze, jednak Andersen wystąpił w sześciu z dziesięciu rund Grand Prix. Generalny wniosek występów Andersena w cyklu Grand Prix jest podobny, do występów w polskiej lidze. W ostatnich sezonach jego pozycja w hierarchii zawodników obniżała się. Efektem słabszych występów było odpadnięcie z cyklu Grand Prix w sezonie 2010. W sezonie 2011 Duńczyka nie zobaczymy już w stawce najlepszych zawodników globu.


Wyniki Hansa Andersena w cyklu Grand Prix:

SezonPunktymiejsce
2002 1 41
2003 41 17
2004 80 9
2005 64 12
2006 101 6
2007 107 5
2008 140 5
2009 91 10
2010 86 12

Między innymi słabsze występy Andersena pozwoliły Stali Gorzów na zakontraktowanie tego zawodnika. Już wcześniej w Gorzowie jeździli bowiem Gollob i Pedersen, którzy wykorzystywali limit zawodników z cyklu Grand Prix, którzy mogą startować w jednej drużynie. Czy jednak spadek średniej w polskiej lidze oraz słabsze występy w Grand Prix nie powinny dawać działaczom Stali wiele do myślenia? Czy nie postawiono przed nim zadania, którego z racji słabszej formy nie będzie w stanie zrealizować?

Na te pytania odpowie sam Hans Andersen swoimi występami w sezonie 2011. Tylko jego dobra postawa może zamknąć usta niedowiarkom. Tych nie brakuje, bowiem w ostatnim czasie o Duńczyku głośno zrobiło się głównie z powodu filmu, po którym nazwano go "Hansio lansio". W ostatnich sezonach "Hansio lansio" potrafił wykorzystać swoją popularność. Miało to przełożenie na zainteresowanie klubów, które nie szczędziły pieniędzy na kontrakty Duńczyka. Również przed tym sezonem krążyły plotki o "dużej kasie", którą Andersen otrzymał za podpis pod kontraktem ze Stalą. Jednak hojność i cierpliwość prezesów polskich klubów jest już na wyczerpaniu. W poprzednich sezonach nie brakowało negatywnych opinii prezesów na temat startów Andersena w polskiej lidze. Zwłaszcza Maciej Polny, prezes Wybrzeża mógł mieć do Duńczyka sporo uwag. Cierpliwość prezesa gorzowskiego skończyła się znacznie prędzej. Już po pierwszym, nieudanym występie na torze w Rzeszowie, zarówno Komarnicki, jak również trener Stali Czesław Czernicki zapowiedzieli, że Andersena czeka poważna rozmowa. Do rozmowy doszło, jednak mecz z Włókniarzem pokazał, iż nie miała ona dużego przełożenia na postawę Duńczyka na torze. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy dopiero u progu sezonu 2011 i pytanie, czy Andersen będzie jednym z liderów Stali, pozostaje nadal otwarte.

Andersen za plecami rywala. Czy będzie to stały widok na polskich torach w tym sezonie?

Komentarze (0)