Zarząd Stowarzyszenia Sędziów Żużlowych wystosował pismo na ręce prezesów klubów Speedway Ekstraligi, prezesa Polskiego Związku Motorowego Andrzeja Witkowskiego i przewodniczącego Głównej Komisji Sportu Żużlowego Piotra Szymańskiego, w którym "poskarżył" się na władze Speedway Ekstraligi, które ich zdaniem sprzeciwiają się idei wprowadzenia kwalifikatorów. O całej sprawie pisaliśmy TUTAJ!. Prezes Speedway Ekstraligi Ryszard Kowalski odpowiedział, że nie sprzeciwia się idei wprowadzenia kwalifikatorów. Twierdził jednak, że nie otrzymał szczegółów dotyczących tego rozwiązania. Zaznaczył także, że Speedway Ekstraliga posiada zapisy wideo z każdego meczu, które mogą stanowić podstawę do ukarania sędziów. Całość rozmowy z prezesem Speedway Ekstraligi TUTAJ!.
Z jednej strony mamy do czynienia z walką o wpływy byłych sędziów. To właśnie oni mieliby oceniać pracę sędziów podczas spotkań Ekstraligi. Ich oceny miałyby z kolei stanowić podstawę do obsady sędziowskiej na spotkania Speedway Ekstraligi w kolejnych sezonach. Jest to rozwiązanie kontrowersyjne z dwóch powodów. Po pierwsze oceniać sędziów mieliby ludzie, którzy w przeszłości sami popełniali błędy za pulpitem sędziowskim. Po drugie - najważniejsze - nie od dzisiaj wiadomo, że środowisko sędziowskie (podobnie jak całe środowisko żużlowe) jest podzielone. Po nominacjach sędziów do Ekstraligi nie brakuje głosów, że część sędziów czuje się pokrzywdzona. Kwalifikatorzy swoimi ocenami wpływaliby w sposób znaczący na obsadę sędziowską poszczególnych lig w kolejnych sezonach. Jaką mamy pewność, że na oceny wpływ będą miały tylko i wyłącznie umiejętności sędziowskie, a nie "kolesiowskie układy" pomiędzy byłymi i obecnymi sędziami? Uważam, że stuprocentowej pewności nie ma. Nikt o tym nie powie głośno, bo zarówno kluby, jak i władze Speedway Ekstraligi boją się zadzierać z sędziami, co jest logiczne, ale nie do końca zrozumiałe. Sędziowie muszą być bowiem poddani dokładnej weryfikacji. Speedway Ekstraliga to najlepszy żużlowy produkt ligowy na świecie i spotkania muszą prowadzić najlepsi sędziowie.
Co prawda działania Speedway Ekstraligi sprawiają wrażenie, że jej spotkania sędziują najlepsi arbitrzy. Można wręcz powiedzieć, że są nieomylni! Prezes Kowalski w wypowiedzi dla SportoweFakty.pl powiedział, że wszystkie spotkania ligowe są nagrywane i mogą stanowić podstawę do ukarania sędziów za ich błędy. Powstaje zatem pytanie: Dlaczego w sezonie 2010 Speedway Ekstraliga nie wystąpiła do GKSŻ z wnioskiem o ukaranie żadnego z sędziów? Przykłady błędów sędziowskich można by mnożyć. Jednak przymknięto na nie oko, lub uznano, że błędy sędziów nie zasługiwały na karę. Tutaj rodzą się kolejne pytania: Czy osoby odpowiedzialne za weryfikację sędziów Speedway Ekstraligi wykonały rzetelnie swoją pracę? Czy zostały z niej rozliczone? I wreszcie pytanie najważniejsze - dlaczego w tej sprawie nie interweniowało Stowarzyszenie Sędziów Żużlowych? Nie wiadomo.
Wiadomo jednak, że to samo Stowarzyszenie wystąpiło z pismem o ukaranie sędziego Leszka Demskiego, za ich zdaniem rażące naruszenie przepisów regulaminowych. Chodzi o imprezę pożegnalną Leigh Adamsa rozegraną na torze w Lesznie. Sędziego ukarano za to, że na torze pojawił się Piotr Pawlicki jr, który nie miał prawa się na nim pojawić. Jak się później okazało, decyzję o wpuszczeniu na tor Pawlickiego podjęto w parkingu wbrew przepisom regulaminowym. O przewinieniu sędziego Demskiego "uprzejmie doniosło" Stowarzyszenie Sędziów Żużlowych. Takie zachowanie dziwi z dwóch powodów. Po pierwsze wiadomo, że zawody tego typu jak pożegnanie Leigh Adamsa mają luźną formułę i organizatorzy wielokrotnie zaskakiwali kibiców niespodziankami, które zgodnie z regulaminem nie mogły mieć miejsca. Po drugie zastanawiam się, dlaczego w przypadku sędziego Demskiego nastąpiła tak zdecydowana reakcja SSŻ, a nie było jej w ogóle w przypadku na przykład 15 lecia startów Adama Skórnickiego? W tym turnieju również miały miejsce "atrakcje" niezgodne z regulaminem żużlowym. Na tę sytuację przymknięto jednak oko. Czy w tym przypadku również decydowały "kolesiowskie układy"? Pytanie pozostawiam otwarte. Otwartym pozostaje również pytanie, dlaczego zdecydowano się na "donos" na sędziego Demskiego, skoro jest to niezgodne z kodeksem sędziego żużlowego.
Twierdzę, że obecność kwalifikatorów na stadionach żużlowych nie wpłynie pozytywnie na poziom sędziowania. Wręcz przeciwnie - ich obecność może działać stresująco na sędziów. Biorąc również zachowania środowiska żużlowego opisane powyżej, wprowadzenie kwalifikatorów nie jest wskazane. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby ocenianie sędziów na podstawie zapisów wideo ze wszystkich spotkań. Byłoby, gdyby temat potraktowano poważnie. Tak niestety nie jest. Zamiast więc kłócić się o wprowadzenie kwalifikatorów, polecam częstsze organizowanie szkoleń dla sędziów, podczas których wykorzystano by zapisy wideo będące w posiadaniu sędziów i edukowano jak uniknąć błędów w przyszłości.