W trzecim wyścigu niedzielnego turnieju w Ostrowie doszło do groźnie wyglądającego karambolu. Jadący na trzeciej pozycji Cory Garchercole zanotował defekt motocykla, a będący tuż za nim Sebastian Brucheiser nie miał żadnych szans na ominięcie kolegi z drużyny. Brucheiser uderzył w motocykl Australijczyka, przy okazji zahaczając także samego zawodnika. - Nie było szans na żaden manewr. To był moment, zerwał mu się łańcuszek i Cory pojawił się tuż przede mną. Dobrze, że skończyło się to tak, a nie inaczej, bo mogło być znacznie gorzej. Pewnie jednak i tak dopiero w poniedziałek okaże się, co mi dolega. Jestem mocno poobijany. Boli mnie prawa ręką, którą już kiedyś miałem kontuzjowaną. Tomasz Główka doradzał mi, bym udał się w poniedziałek na prześwietlenie - powiedział Sebastian Brucheiser.
24-letni żużlowiec, choć poobijany to spisywał się w zawodach bardzo dobrze. Wygrał dwa wyścigu i ostatecznie z dorobkiem 9 punktów zajął wysokie szóste miejsce. - W ogóle nie miałem startować na tym motocyklu. W żużlu nieraz tak bywa, że przypadkiem trzeba wziąć ten teoretycznie gorszy silnik, który pasuje idealnie. Tak akurat wyszło, że drugi motocykl spisywał się lepiej, bo ten podstawowy po wypadku był trochę skasowany - tłumaczył żużlowiec Ostrovii.
Dobrą postawą Sebastian Brucheiser z pewnością dał sygnał trenerowi Janowi Grabowskiemu, że aspiruje do miejsca w składzie na mecz ligowy ŻKS Ostrovia. - Mam nadzieję, że przekonam trenera do siebie. Wszystko zależy od trenera. Jeśli motocykle będą spisywały się tak jak w niedzielę, mam nadzieję, że otrzymam szansę ligowego debiutu w meczu z Kolejarzem Rawicz. Zanim jednak do niego dojdzie, trener planuje rozegrać jeszcze w czwartek trening punktowany z Unią Tarnów, a także organizuje w piątek trening dla naszej drużyny. Jeszcze więc będzie okazja, by pokazać się z dobrej strony - kończy Sebastian Brucheiser.