- Przed ubiegłym sezonem moim głównym celem była lokata w pierwszej ósemce, ponieważ tak naprawdę nie miałem pojęcia, czego mogę się spodziewać. Wiedziałem, że będzie ciężko i wiedziałem, że pozycja wśród ośmiu najlepszych mnie usatysfakcjonuje - powiedział Holder.
Spory wpływ na ostateczny wynik uzyskany przez "Kangura" miała jego dobra forma w pierwszej części zmagań, w tym zwycięstwo w czerwcowym turnieju w Cardiff. - Tak, te zawody bez wątpienia mi pomogły. Kiedy kilka turniejów ułoży się po twojej myśli, wtedy twoja sytuacja od razu lepiej wygląda - dodał Australijczyk.
Końcówka sezonu w wykonaniu "Chrispy'ego" była mniej udana i w klasyfikacji generalnej wyprzedzili go ostatecznie Greg Hancock i Chris Harris, którzy na początku nie radzili sobie najlepiej. - Przyjeżdżając na ostatni turniej do Bydgoszczy nie spodziewałem się rewelacji. Nie myślałem o tym zbyt wiele, ale ewidentnie moja forma szła w dół. Bydgoski tor nie należy do moich ulubionych, ale nie tylko o to chodzi. Nie czułem się zbyt dobrze i wiedziałem, że będzie ciasno w klasyfikacji. Wściekłbym się, gdyby np. zabrakło mi jednego punktu do miejsca w pierwszej ósemce. Greg i Chris przez większą część sezonu byli poza cyklem. W ostatnich trzech lub czterech turniejach byli jednak w takim gazie, że zdołali ukończyć zmagania na piątej i szóstej pozycji - kontynuował 23-latek.
Inauguracja tegorocznych zmagań o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata nastąpi 30 kwietnia w Lesznie. Jaka jest recepta zawodnika Unibaksu Toruń na sukces w czempionacie? - Przy panujących regułach nie jest zbyt dobrze kwalifikować się do półfinałów z dorobkiem siedmiu czy ośmiu punktów. Najlepiej znaleźć się tam z dwucyfrową zdobyczą, a następnie wywalczyć jakieś punkty. Wtedy nawet przy braku awansu do finału twój wynik nie będzie wyglądał źle - zakończył Holder.