Artiom Łaguta dla SportoweFakty.pl: Marzy mi się mistrzostwo świata

Artiom Łaguta wraz ze swoim starszym bratem stanowi o trzonie drużyny Włókniarza Częstochowa. Jak do tej pory Lwy mają na swoim koncie trzy ligowe porażki. Co na temat dotychczasowych spotkań ma do powiedzenia Artiom?

- W pierwszym meczu z Lesznem zdobyłem 7 punktów z bonusami o ile dobrze pamiętam tak? No i przyznam, że pojechałem słabo, bo gdybym dorzucił parę punktów więcej to byśmy wygrali. Dużo lepiej było już z mojej strony w Gorzowie, bo wtedy zgromadziłem 9 oczek i dwa bonusy. Do wygranej zabrakło punktów któregoś z chłopaków - stwierdził Artiom Łaguta mając na myśli słabszą postawę Rafała Szombierskiego. Gwoli przypomnienia, forma "Szuminy" spowodowana była urazem kręgów szyjnych.

Przy okazji rozmowy z młodszym z braci Łagutów o dotychczasowych spotkaniach jego ekipy w Speedway Ekstralidze, zapytaliśmy go o opisywaną jakiś czas temu na naszych łamach kontrowersyjną sytuację, w której brał udział podczas inauguracyjnego meczu Włókniarza z Unią Leszno. - Batchelor? A to jest niepoważny chłopak chyba - powiedział Artiom wymownie sugerując ręką brak zdrowego rozsądku u Australijczyka. - Możesz to napisać. Czy mnie kopnął? Oczywiście, że tak. O tutaj, w tym miejscu - dodał Łaguta wskazując ręką na swoje lewe udo.

Ostatnia konfrontacja dla częstochowian była wyjątkowo nieudana. Częstochowianie polegli na własnym owalu ze Stelemtem Falubazem Zielona Góra różnicą aż 28 "oczek". Zawodników Włókniarza w tym dniu trapiły defekty motocykli na punktowanych pozycjach, które na pewno wypaczyły wynik. Nie zmienia to jednak faktu, że aktualny wicemistrz Polski jest bardzo silną i wymagającą drużyną. - Mecz z Zieloną Górą z mojej strony to była tragedia. Powiem więcej, było ch…. Zdobyłem tylko pięć punktów. Co to jest? Może gdybym pojechał lepiej i zdobyłbym ich więcej, a Griszy nie zrywałyby się łańcuchy to byłoby normalnie i może byśmy wygrali - stwierdził dość ostro Artiom.

W lany poniedziałek Lwy zmierzą się natomiast z Tauronem Azoty Tarnów. - W meczu z Tarnowem myślę, że wszyscy pojedziemy na sto procent. Ja na pewno. Jeśli wszyscy damy z siebie wszystko to powinniśmy wygrać. Bardzo bym tego chciał - oznajmił nasz rozmówca.

Artiom Łaguta na torze w Gorzowie

W Częstochowie pomimo trzech rozegranych spotkań nie milkną spekulacje dotyczące układu par w składzie. Bracia Łagutowie nie wyobrażają sobie jednak, aby mogli jeździć osobno. - Chcę jeździć z bratem, ale przyznam szczerze, że nie za bardzo jestem zadowolony z tego, że jeżdżę z dziewiątym numerem. Chciałbym z "jedenastką" i być w drugiej parze. Oczywiście nadal z Griszą! Ja jedenasty, on dwunasty numer i byłoby fajnie - powiedział młodszy z braci. Zapytany o to, czy nie mógłby w tej sprawie porozmawiać z menedżerem Jarosławem Dymkiem, odparł: - A nie wiem, możemy porozmawiać, ale nie wiem czy mu się spodoba ten pomysł. To on podejmuje decyzje i ja się ich słucham. Ja mam jeździć i zdobywać punkty.

Wydaje się, że rozgrywki Speedway Ekstraligi nabrały już tempa. Niebawem ruszy także cykl Grand Prix, w którym Artiom jest debiutantem. - Do Grand Prix przygotowany jestem na sto procent. Nie wiem jak pojadę. W Lesznie chciałbym wywalczyć co najmniej osiem punktów i dostać się do półfinału, a potem, kto wie, może wjadę do finału? - zastanawia się Łaguta. Czy będzie drugim Emilem Sajfutdinowem?- (śmiech) Ja chciałbym być takim pierwszym Łagutą. Marzy mi się mistrzostwo świata, czego jeszcze nie dokonał Emil, ale zobaczymy jak będzie - zakończył 21-latek z uśmiechem na ustach.

Komentarze (0)