Zbigniew Wojciechowski: Nie ma możliwości, żebyśmy nie weszli do I ligi

Pod koniec ubiegłego roku funkcję prezesa Lubelskiego Węgla KMŻ po Zbigniewie Wojciechowskim przejął Dariusz Sprawka. Wojciechowski został posłem na Sejm RP, lecz mimo wielu obowiązków, ojciec reaktywacji żużla w Lublinie wciąż jest ze swoją drużyną.

W 2009 roku, gdy Lublin wracał po roku przerwy na żużlową mapę Polski prezesem klubu został Zbigniew Wojciechowski, który od wielu lat był związany z lubelskim czarnym sportem. Funkcję sternika pełnił on z ogromnym zaangażowaniem, a w czasie problemów finansowych klubu sam pożyczał pieniądze na działalność drużyny. Obecnie jest on prezesem honorowym Lubelskiego Węgla KMŻ, ponieważ został posłem na Sejm RP. Wciąż pozostaje on ze swoją drużyną, a po meczu z Kaskadą Równe podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat inauguracji sezonu w Lublinie. Przypomnijmy, że w spotkaniu tym goście bliscy byli sprawienia sensacji, ponieważ w okrojonym składzie nisko przegrali z faworytem ligi. Lubelski Węgiel KMŻ pokonał bowiem na własnym torze Ukraińców zaledwie 47:43.

- Rzeczywiście zaskoczenie ogromne, ja nie chcę naszych chłopaków specjalnie usprawiedliwiać, ale oni sami chyba nie znali specjalnie naszego toru. Tak twardej nawierzchni w Lublinie ja nie pamiętam, a przecież z żużlem jestem od kilkunastu lat mocno związany - jako prezes, czy tak, jak teraz prezes honorowy. Inaczej też by to wszystko wyglądało, gdyby był Paweł Miesiąc, który z pewnością zdobyłby sporo punktów. W meczu z Równem także defekty spowodowały utratę wielu oczek, ale to dało emocje. To jest sport i generalnie dla widowiska to był duży sukces, natomiast daje to nam lekcję, że trzeba pewne korekty zrobić. Myślę że czeka nas kilka poważnych rozmów przed meczem z Wandą - stwierdził Wojciechowski.

Mimo, że przed sezonem na papierze drużyna Lubelskiego Węgla KMŻ wyglądała na niezwykle silną, na inaugurację zawiodła swoich fanów. Bardzo słabo spisał się jedyny wychowanek w barwach Koziołków, Tomasz Piszcz, dużo lepszego występu spodziewano się również po Zbigniewie Sucheckim. Doskonałej formy z zeszłego sezonu nie może odnaleźć Mariusz Puszakowski, a do tego słabo spisuje się jedyny Polski junior w składzie ekipy z Lublina Mateusz Łukaszewski. Co na ten temat sądzi były prezes LW KMŻ?

- Trzeba się zastanowić, czy jeszcze nie zrobić wzmocnień, zwłaszcza na pozycji juniora, bo u Łukaszewskiego, przynajmniej jak na razie, z formą jest słabo. Niewykluczone, że trzeba się będzie wzmocnić, ale nie będzie łatwo, bo najlepsi są już zagospodarowani - uważa prezes honorowy klubu z Koziego Grodu.

Mimo nie najlepszego występu w meczu z Kaskadą Równe, lublinianie niezmiennie uznawani są za faworytów w kontekście walki o I ligę. Z pewnością jednak LW KMŻ byłby dużo silniejszy, gdyby nie wprowadzona KSM, przez którą trener Rafał Wilk ma sporą łamigłówkę przy ustalaniu meczowego zestawienia.

- KSM to jest dla nas problem, bo gdyby nie to, dziś byśmy mieli inny skład, jeszcze mocniejszy. Ale taki dreszczyk emocji na początek to jest dobra rzecz. Ja dalej wierzę - nie ma możliwości, żebyśmy nie weszli do I ligi, awans jest dla nas pewny stuprocentowo. Ja po prostu nie widzę innej opcji. Już w ubiegłym roku powinniśmy awansować, bo w dwumeczu z Łodzią w rundzie finałowej byliśmy lepsi, ale cóż, takie były reguły w ubiegłym sezonie i przegraliśmy. Jestem przekonany, no może na 99,9 procent, że awansujemy do I ligi - optymistycznie zapowiada Zbigniew Wojciechowski.

Komentarze (0)