Krzysztof Buczkowski: Bydgoska publiczność nadal mnie ceni

Krzysztof Buczkowski w bydgoskim klubie startował przez cztery lata. Przez ten czas mocno zżył się z miejscowym środowiskiem, ale od dwóch sezonów udanie reprezentuje barwy I-ligowego GTŻ Grudziądz.

Ciepłe słowa wychowanek GKM mógł też usłyszeć podczas niedzielnego spotkania w Bydgoszczy. Właśnie to on dostał najwięcej braw na przedmeczowej prezentacji, z wyjątkiem Emila Sajfutdinowa. - Wszystko zgodnie zagrało, razem z mechanikami i motocyklami. Kibice nadal mnie dobrze pamiętają, więc było to niezwykłe miłe uczucie dostać tyle braw - uważa Buczkowski. - Dla takiej publiczności naprawdę warto jeździć i zdobywać punkty. I to niezależnie od tego jaki jest ostatecznie rezultat.

Niestety, drużyna Roberta Kempińskiego po dobrym początku sezonu została w Bydgoszczy sprowadzona na ziemię i teraz twardo będzie musiała walczyć o awans do pierwszej czwórki. Choć teraz przed GTŻ nieco łatwiejsze potyczki z Lokomotiwem Daugavpils i Orłem Łódź. - Każdemu w tej lidze idzie ciężko - uważa ''Buczek''. - Przecież nawet Polonia pechowo przegrała mecz z RKM ROW Rybnik. A my podczas derbów jeździliśmy właściwie w trójkę.

Właśnie na niedzielnej potyczce z Polonią w grudziądzkiej drużynie uaktywniły się dwie dziury. Do dwójki liderów Krzysztof Buczkowski - Tomasz Chrzanowski momentami starał się dołączył Davey Watt. Reszta zawodników pojechała poniżej oczekiwań. - David Rudd nie mógł wystartować, a Daniel King po swojej efektownej świecy pojechał do szpitala. W gruncie rzeczy finałowy rezultat nie był do końca taki zły. Gdybyśmy mogli wystartować w pełnym składzie z pewnością byłoby znacznie lepiej - zakończył Buczkowski.

Komentarze (0)