Gwiazdy uczczą pamięć Łukasza Romanka - zapowiedź V Międzynarodowego Turnieju Pamięci Łukasza Romanka
W sobotę o godzinie 18.00 w Rybniku rozegrany zostanie V Międzynarodowy Turniej Pamięci Łukasza Romanka. Pamięć rybniczanina uczczą największe asy światowego speedwaya.
Tomasz Lorek
Norrie Allen, Brytyjczyk z krwi i kości, którego nie przerażają tysiące kilometrów spędzone za kierownicą busa. Przed laty dał się poznać jako człowiek dbający o interesy Nowozelandczyka, Ivana Maugera. Jednak nic nie jest w stanie pokonać uroku rozmów jakie odbywały się w wysłużonym pojeździe Allena, kiedy opiekował się Markiem Loramem. Norrie hołdował odmiennym gustom muzycznym niż Mark. Jego dusza mieszka bliżej Wolfganga Mozarta, więc kiedy Mark wkładał do odtwarzacza płytę CD i proponował utwory amerykańskiej punkrockowej kapeli Offspring, nerwy Allena były wystawione na ciężką próbę. Kiedy dyskusja osiągała temperaturę islandzkiego wulkanu Eyjafjallajokull, Mark przypominał sobie o sztuce dyplomacji i inicjował rozmowę o przyrodzie. Loramski zachwycał się jej siłą, twierdził, że natura potrafi cudownie się odradzać pomimo, że człowiek naruszył harmonijny świat roślin i zwierząt. Wtedy Norrie spoglądał łaskawszym okiem na Marka i napawał się dumą, że jego podopieczny jest wrażliwym człowiekiem, który nie traktuje łąk, potoków i gór jak potencjalnego składowiska śmieci. Panowie uśmiechali się do siebie, zakopywali toporek, ale gdy tylko Mark odczekał chwilę i już nakarmił się sielanką, jął przekomarzać się i dworować z Allena. Loramski grzecznie wypomniał menedżerowi i mechanikowi jak przed laty zostawił go nieopatrznie na stacji benzynowej. Norrie żachnął się, dżentelmeni zarechotali na samo wspomnienie o słynnej akcji. Rzecz dotyczy podróży na pożegnalny turniej Duńczyka, Tommy’ego Knudsena. Norrie w swoim zwyczaju spokojnie prowadził busa. W pewnym momencie skontrolował stan paliwa i zatrzymał się na stacji benzynowej. Allen był przekonany, że Mark wciąż śpi. Tymczasem Loramski obudził się, kiedy Norrie tankował pojazd, gdyż musiał wyjść za potrzebą. Norrie zapłacił za paliwo i nie sprawdził czy Mark jest w busie, bo był święcie przekonany, że Loramski smacznie sobie śpi. Ruszył w kierunku ojczyzny Caroline Woźniacki, a Mark został bez telefonu komórkowego i bez pieniędzy na stacji benzynowej w Niemczech. Norrie przemierzał trasę, aż w okolicach Vojens zorientował się, że Marka nie ma na pokładzie. Zawrócił i odebrał zziębniętego Loramskiego ze stacji. Nietrudno zgadnąć, że ulubionym tematem rozmów w parkingu podczas turnieju Tommy’ego Knudsena, brązowego medalisty IMŚ z Wembley’81, była przygoda Allena i Lorama.
Norrie pamięta Łukasza Romanka. Wymawia jego imię i nazwisko tak czysto, że nie znając go, można byłoby wysnuć wniosek, że urodził się w Polsce. Allen to człowiek, który świadomie wybrał ożenek ze speedwayem zamiast z kobietą, ale może dzięki temu jest bliżej duszy żużlowców. Wciąż pamięta o dramacie Roberta Dadosa, którego odwiedzał w szpitalu. Śmierć Romanka była ciosem dla Allena. Norrie pytał czy może przyjechać busem na V międzynarodowy turniej pamięci Łukasza. Nie zapomniał okresu kiedy regularnie odwiedzał Rybnik z Markiem Loramem. Krzysztof Mrozek, pomysłodawca turnieju, otwiera szeroko bramy stadionu przed Allenem. W sobotni wieczór będzie okazja, aby odkurzyć karty historii i powspominać stare, rybnickie czasy. Nie będzie mógł przyjechać Chris Bomber Harris, aktualny podopieczny Allena, gdyż gwiazda Belle Vue Aces ma w sobotę bardzo ważną uroczystość rodzinną. Niemniej jednak, rybniczanom będzie szalenie miło gościć w parku maszyn wspaniałego człowieka, Norrie Allena, który cieszy się ogromnym szacunkiem wśród mechaników.
Zobacz także: Relacja LIVE WIDEO z Turnieju Pamięci Łukasza Romanka!
"Nie mam żadnych talentów - prócz namiętnej ciekawości" - Albert Einstein
Łukaszowi dane było zobaczyć przepiękne australijskie krajobrazy. Urzekający kolor nieba na antypodach, który zdumiewa wszystkich przybywających na ten kontynent. Łukasz był zodiakalnym Lwem. Chciał odkrywać świat, poznawać jego różnorodne smaki. Jednocześnie okazał się zbyt wrażliwy na huśtawki emocjonalne, które są chlebem powszednim w speedwayu. Nie jest łatwo młodemu człowiekowi, który dopiero wkracza w dorosły świat. Poznaje różne kultury, obserwuje brytyjski spokój i inną organizację pracy, po czym wraca do ojczyzny, którą targają ogromne namiętności, a na dokładkę przygląda się wielokulturowej Australii, w której życie traktuje się z należytym dystansem. Są ludzie, którzy błyskawicznie przestawiają się przyjeżdżając do innego kraju. Neil Street, Jack Young, John Newcombe mogli spać na pryczy, płynąć statkiem, jednego dnia smakować sushi, drugiego zwiedzać świątynię Buddy, trzeciego zapędzać się na meksykańskie pustkowia, a czwartego jeść smażeny syr z hranolkami i tatarską omaćką. Inni muszą powolutku wchodzić w nieznany teren, stąpać niczym po podmokłych łąkach, aby wychwycić właściwy balans. Takim osobom trzeba pomóc, być po trosze jak przewodnik, który ostrzeże przed zdradliwymi szczelinami lodowca i zabroni pójść w porze monsunów na Lhotse czy Makalu. Speedway jest sportem ekstremalnym, a więc z natury rzeczy należy spodziewać się wielu nieprzewidzianych sytuacji. Jest miejsce na ból, dramat, złość, ale trzeba gigantycznej siły mentalnej, aby wstać po koszmarnym upadku. Trzeba być jak skała, jeśli chce się wytrzymać napór rozpasanych ambicji prezesów, sponsorów i wrzaskliwego tłumu. Są zawodnicy, którzy potrafią uczynić z tego atut, którzy jadą jak z nut kiedy publiczność niemiłosiernie ich wygwizduje, wręcz proszą o negatywne emocje, bo to dodaje im sił. Na szczęście, nasza planeta jest tak cudownym kalejdoskopem ludzkich charakterów, że nie wszyscy mogą występować w roli dyrygentów. Niektórzy potrzebują ciszy, aby usiąść przy kontrabasie i wydobyć zeń piękne dźwięki. Są żużlowcy, którzy muszą popatrzeć przed wyścigiem na prasową fotografię wyuzdanej wokalistki Pink, są tacy, którzy nie przeżyją narastającego stresu startowego bez muzyki Iron Maiden, ale znajdą się również zawodnicy, którzy zatopią się w Madame Butterfly. I podobnie jak ona, z tęsknotą wypatrująca amerykańskiego statku przybijającego do brzegów Japonii, tak i oni oczekują wsparcia. Gdy pomoc nie nadchodzi, wybierają ekstremalne rozwiązania. Ludzkie. Mylimy się, upadamy, spieramy, godzimy. Mamy rozbudowaną paletę kolorów. Czasami przesyt barw i zbyt wielka swoboda wyboru emocji jest dla nas zabójcza, czasem ozdrowieńcza. Dopóki wątpimy, plączemy się w skomplikowanym świecie ludzkich emocji, dopóty tworzymy intrygujący obraz człowieka, który nie wstydzi się błąkać pomiędzy geniuszem a marnością. Afrykanie zwykli mawiać, że żal zwykle przychodzi za późno. Jakkolwiek banalnie to brzmi, trudno odmówić im przejrzystego spojrzenia na życie.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>