Andreas Jonsson był w sobotę jedną z największych atrakcji, o ile można to tak nazwać, V Międzynarodowego Turnieju Pamięci Łukasza Romanka. Szwed zawsze na rybnickim torze czuł się dobrze, o czym świadczy chociażby wygrana w pierwszym takim turnieju. Tym razem nie udało się powtórzyć tego wyniku, ale na podium AJ-a nie zabrakło. Lepsi okazali się tylko Jason Crump oraz Krzysztof Kasprzak.
- Zawsze chętnie przyjeżdżam do Rybnika i nadal będę to robił gdy otrzymam zaproszenie. Cieszę się, że po raz kolejny mogłem być w Rybniku i uczcić pamięć Łukasza Romanka. On był naprawdę dobrym zawodnikiem i dobrym człowiekiem - mówi Jonsson. - Cieszę się również, że udało mi się stanąć na podium tej imprezy. Jedynym przykrym aspektem całej tej imprezy jest fakt, że tak znakomicie zapowiadający się chłopak skończył tak, jak skończył.
Szwed mógł spokojnie myśleć o triumfie w całych zawodach, gdyby nie problemy z motorem już w pierwszym biegu. Sprzęt odmówił posłuszeństwa tuż przed upływającym czasem dwóch minut i ostatecznie zawodnik spóźnił się na start o dwie sekundy, za co został wykluczony przez sędziego zawodów Marka Wojaczka. Jak się później okazało właśnie tych punktów zabrakło do końcowego triumfu.
Po zawodach Krzysztof Kasprzak mówił, że turniej ten był znakomitym przetarciem przed niedzielną ligą. Jak było w przypadku Szweda? - Nie wiem czy był to pewnego rodzaju trening. Były to naprawdę wymagające zawody, które niestety niedobrze rozpoczęły się dla mnie, gdyż już na starcie pierwszego biegu zanotowałem defekt. Potem starałem się jak tylko mogłem, żeby uzbierać największą możliwą ilość punktów i było nieźle, bowiem w pozostałych startach straciłem tylko punkt - komentuje Jonsson, który rundę zasadniczą zakończył z dorobkiem 11 punktów.
Bieg finałowy z udziałem Crumpa, Kasprzaka i Tomasza Golloba dostarczył niebywałych emocji, ale jak i w całych zawodach, dużą rolę odegrały pola startowe, bowiem najlepsze były pierwsze i czwarte, a na nich stali Kasprzak oraz Crump. - W finale wybierałem pole startowe jako trzeci i przypadło mi drugie. Te nie było złe, ale nie było też tego dnia najlepsze. Chciałem szybko zejść do wewnętrznej, ale rywale byli naprawdę szybcy, szczególnie mam tutaj na myśli Jasona (Crumpa - przyp. red.), który doskonale napędził się po zewnętrznej. Co prawda udało się nawiązać walkę i było kilka mijanek, ale ostatecznie wygrana powędrowała do kogoś innego. To były naprawdę doskonałe zawody. Czuję, że moje motory są szybkie, a ja jestem w dobrej dyspozycji, czyli krótko podsumowując jest OK! - dodaje sympatyczny zawodnik Falubazu.
Andreas Jonsson gratuluje Gregowi Hancockowi dobrej jazdy. Czy podobnie będzie podczas niedzielnego meczu w Gorzowie Wielkopolskim?
Tak doskonała dyspozycja Andreasa z pewnością cieszy nie tylko fanów zielonogórskiego zespołu, ale i przede wszystkim trenera Marka Cieślaka. Już w niedzielę bowiem Stelmet Falubaz jedzie na mecz do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie czeka ich ciężka przeprawa z Caelum Stalą. Derbowy pojedynek dla niektórych traktowany jest jak "święta wojna". Inaczej do tego wszystkiego podchodzi jednak sam Jonsson, który z pewnością będzie jednym z najjaśniejszych postaci tego widowiska.
- Wiesz, to nie jest wojna - przekonuje AJ. - Nie wiem, jak dla ciebie czy innych osób, ale ja tego tak nie traktuję. Ja uważam, że to będzie naprawdę wielki i dobry dzień, a same zawody będą naprawdę znakomite. Patrzę na to jeszcze inaczej. To doskonała zabawa dla nas i dla fanów, gdyż to będzie doskonały żużel. Czy moja drużyna wygra? Zrobimy wszystko co będziemy w stanie zrobić, żeby wygrać te zawody. Chcemy cieszyć się z wygranej, ale i z dobrego żużla. Zarówno ja, jak i moi koledzy z drużyny pojadą tam, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Postaram się z pewnością wywalczyć tyle punktów ile tylko będę w stanie, żeby pomóc drużynie odnieść zwycięstwo.
Być może właśnie takiego podejścia niektórym w Polsce brakuje. Pojedynek w Gorzowie Wielkopolskim z pewnością będzie świętem speedway’a w naszym kraju, a wiecznie uśmiechnięty Szwed, który kocha widowiskową jazdę, na pewno zademonstruje kilka doskonałych manewrów, które na długo zapadną w pamięci kibiców czy Stelmetu Falubazu, czy to Caelum Stali.