Sebastian Ułamek dla SportoweFakty.pl: Bez wątpienia nie mamy atutu własnego toru

Sytuacja Tauronu Azotów Tarnów staje się bardzo nieciekawa. Po pięciu ligowych porażkach z rzędu Jaskółki okupują ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Liderem zespołu z Tarnowa jest Sebastian Ułamek, który potrzebuje jednak wsparcia kolegów by w końcu odnieść zwycięstwo.

Zespół z Tarnowa, który przed sezonem był stawiany w roli "czarnego konia" nie ma na swoim koncie ani jednego punktu. Mimo starań lidera zespołu, nadal brakuje punktów pozostałej części tarnowskiego teamu. Nie można oczywiście zapominać o rosnącej formie Krzysztofa Kasprzaka, który obok "Seby" stanowi trzon zespołu. Niestety w sporcie żużlowym jest tak, że aby wygrać spotkanie potrzebne są punkty nie tylko dwóch najlepszych jeźdźców. O tym jak ważne są zdobycze reszty zespołu, może świadczyć fakt, że do zwycięstwa z Unibaksem zabrakło naprawdę niewiele. Nie da się jednak wygrać spotkania w momencie kiedy na przygotowanym przez siebie torze lepiej czują się goście. - Bez wątpienia nie mamy atutu własnego toru. Została podjęta decyzja odnośnie przygotowania nawierzchni.Ma ona wyglądać tak samo jak ostatnio. Oczywiście jest fajna i widowiskowa jazda. Szkoda tylko, że nie ma w tym punktowego efektu z naszej strony - powiedział wyraźnie przybity po porażce Sebastian Ułamek.

Lider zespołu ma zawsze pod górkę. Nie dość, że kiedy jego drużyna przegrywa i musi tłumaczyć się za kolegów, to także każdy jego mniejszy błąd jest komentowany. W tym sezonie oprócz słabszego występu "Seby" w Częstochowie kibice z Tarnowa nie mają prawa uskarżać się na dyspozycję zawodnika, który od 2009 roku reprezentuje barwy "Jaskółek". - Ja daję z siebie wszystko. Czasem jest tak, że kolegom nie wyjdą jakieś biegi. Brakuje bardzo niewiele. Później jednak ciężko walczyć o zwycięstwo w ostatniej odsłonie. Wtedy startuje się już z zawodnikami z Grand Prix. To nie jest takie proste i niestety ktoś musi przyjechać ostatni - dodał podopieczny Mariana Wardzały.

W niedzielnym spotkaniu doszło do upadku Tadeusza Kostro .Junior tarnowskiego zespołu został odwieziony do szpitala. Po raz drugi kibice w Mościcach zamarli, kiedy na tor upadł Kamil Pulczyński i Łukasz Lesiak. - Tadek dostał bardzo duże uderzenie. Sam wstał z toru. Na początku wydawało się, że będzie w porządku. Jednak po samym kasku widać, że zawodnik ucierpiał. Po powrocie do parkingu miał zawroty głowy. Musiał pojechać do szpitala na kontrolne badania. Myślę jednak, że nie będzie groźniejszej rzeczy po tym upadku. Złamań też raczej nie ma. Teraz tylko kwestia czasu. Na pewno wszystko będzie w porządku - oznajmił kapitan "Jaskółek".

Sytuacja zespołu z Tarnowa staje się co raz bardziej niewesoła. Nie dość, że na ligowym koncie punktowych "przychodów" brak, to kolejne mecze będą bardzo ciężkie. Dwa wyjazdowe spotkania z rzędu to marne pocieszenie dla drużyny bez ligowego punktu. Pierwszą potyczką, będą derby Południa z "Żurawiami". - W Rzeszowie ogólnie mam dobrą passę. Tamtejszy tor mi zawsze odpowiadał. Trzeba będzie walczyć o zwycięstwo. W tej chwili trzeba szukać punktów na każdym torze. Co tu dużo mówić? Ja po prostu postaram się zrobić swoje. Mam nadzieję, że to przyniesie efekt - zakończył z optymizmem Sebastian Ułamek.

Komentarze (0)