- Ze swojej postawy podczas meczu w Tarnowie nie jestem zadowolony ponieważ znowu zdobyłem tylko cztery punkty. Chciałbym w końcu się przełamać i "zakręcić się" przynajmniej w granicach 6-7 "oczek". W pierwszym biegu może nie miałem najmocniejszych przeciwników, ale potem próbowałem walczyć z Sebastianem Ułamkiem. Nie udało mi się z tej rywalizacji wyjść zwycięsko przez błędy własne oraz niezbyt dobre dopasowanie do warunków torowych - wyjaśnia 19-latek.
Po wygranej w "Jaskółczym Gnieździe" podopieczny Jana Ząbika liczy, że zwycięski marsz Unibaksu zostanie kontynuowany również w następnej kolejce. Na MotoArenę przyjeżdża bowiem Włókniarz Częstochowa. Młody torunianin zdaje sobie jednak sprawę z tego jak nieobliczalny jest w tym sezonie zespół spod Jasnej Góry. - Rywal tylko teoretycznie i "na papierze" jest łatwy. Początkowe kolejki pokazały, że każdy z tamtejszych chłopaków potrafi jechać. Bracia Łagutowie, Daniel Nermark czy Rafał Szombierski to zawodnicy, którzy znakomicie się ścigają. Oni nie będą mieli nic do stracenia, jednak my na własnym obiekcie chcemy to spotkanie wygrać - mówi.
W ostatnich dwóch spotkaniach z rzędu Emil Pulczyński zanotował na swoim koncie cztery punkty. Jak sam przyznaje nie jest to jego szczyt marzeń. - Przed początkiem rozgrywek założyłem sobie, że będę "robił" przynajmniej pięć punktów w każdym spotkaniu. Na razie się to nie udaje, ale mam nadzieję, że z każdym meczem będzie coraz lepiej. Trzeba wziąć pod uwagę również fakt, że był to dopiero mój drugi występ po kontuzji i nie do końca jeszcze pewnie czuję się na motocyklu. Myślę, że z zawodów na zawody moja forma będzie rosnąć - opowiada z nadzieją.
Trzeba jednak od razu dodać, że zawodnik wystąpił zarówno w Tarnowie jak i tydzień wcześniej podczas batalii na własnym obiekcie przeciwko Unii Leszno z nie do końca zaleczoną kontuzją prawej ręki. - Odczuwam jeszcze lekki ból w czasie jazdy, ale jest to spowodowane tym, że jedna z kości nie zrosła się jeszcze do końca. Nim to się stanie upłyną jeszcze około dwa tygodnie - kończy.