Decyzję o ich wprowadzeniu podjęła w poniedziałek Główna Komisja Sportu Żużlowego. - Możemy być pewni jednego, że dzięki wspomnianej decyzji GKSŻ o obowiązkowym starcie z "nowymi" tłumikami rzeszowianie nie przygotują na niedzielne zawody, tak jak robili to w poprzednich sezonach na mecze z naszą drużyną, super przyczepnej nawierzchni toru. Zgodnie z wypowiedziami wielu zawodników jazda na bardzo przyczepnej nawierzchni jest niebezpieczna i silniki zaopatrzone w "nowe" tłumiki zupełnie się wtedy nie sprawdzają. Dzięki temu szanse na torze mogą się więc wyrównać - powiedział Paweł Baran na łamach Dziennika Polskiego.
W ostatnim czasie rzeszowianie mają kłopoty z urazami czołowych zawodników. - Przygotowując się do meczu w Rzeszowie nie koncentrujemy się na problemach naszych rywali. Bardziej patrzymy na siebie, na swój zespół i swoich zawodników. Nie ukrywam, że oczekujemy od naszych żużlowców, by wreszcie wszyscy pojechali w niedzielnym meczu na swoim normalnym, przyzwoitym poziomie i by żaden z nich nie zaliczył wpadki, tak jak było to w poprzednich meczach. Dla nas mecz w Rzeszowie jest pojedynkiem na przysłowiowym ostrzu noża. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że po przegranych pierwszych pięciu meczach tegorocznego sezonu atmosfera wokół tarnowskiego żużla nie jest najlepsza. Zdajemy sobie sprawę, że swoimi wynikami sprawiamy zawód nie tylko swoim kibicom, ale i naszym sponsorom, którzy oczekują od drużyny zdecydowanie lepszej postawy. Dlatego proszę mi wierzyć, że przygotowując się do niedzielnego meczu w Rzeszowie odczuwamy ogromne ciśnienie, które mimo wszystko będziemy chcieli wytrzymać i powalczyć o pierwsze w tym sezonie zwycięstwo - zapowiada menedżer tarnowskich Jaskółek.
Źródło: Dziennik Polski