- Spodziewaliśmy się, że nowe tłumiki zaczną w końcu obowiązywać, ale nie od teraz. To nagła decyzja, która jednak komplikuje zawodnikom przygotowania do najbliższego meczu. Uważam, że spokojnie można było wprowadzić nowe tłumiki z chwilą rozpoczęcia rundy rewanżowej - powiedział dla Gazety Pomorskiej Zdzisław Cichoracki.
Zdaniem wiceprezesa ds. sportowych GTŻ żużlowcy potrzebują więcej czasu niż kilka dni, aby przystosować sprzęt do nowych tłumików. - Problem ma każdy zawodnik w Polsce, nie tylko nasi. Przede wszystkim trudno jest w ogóle kupić nowy tłumik. Brakuje ich na rynku. Są przypadki, że zawodnicy muszą przepłacać. Nie jest to zdrowa sytuacja. Nie sądzę, aby każdy z zawodników, nie tylko GTŻ, zdążył je odpowiednio przetestować. Obawiam się, że także obcokrajowcy nie od razu się odnajdą. Jednak jeżdżą w Polsce na innych motocyklach, niż na zagranicznych torach. I muszą w nie wmontować nowe tłumiki, z którymi silnik powinien być inaczej skonfigurowany. Wielu żużlowców ma swoich tunerów za granicą. Czy zdążą wysłać im silnik do przestrojenia, dać czas mechanikowi na pracę i odebrać, w kilka dni? To raczej niemożliwe. Nie załadują też do samolotu motocykli, które mają w Anglii czy Szwecji na tamte tory i nie przywiozą ich do Polski - zakończył.
Źródło: Gazeta Pomorska