Jednak wyjazd na Ukrainę to nie tylko rywalizacja na żużlowym torze, ale kłopoty z przekroczeniem granicy. Podobnie było w przypadku Kolejarza. - Co prawda klub z Równego przysłał nam zaproszenia, dzięki którym tym razem było nieco łatwiej. Jednak nie uchroniło nas to od dodatkowych opłat. Musieliśmy po prostu dać komuś na granicy w łapę - przyznał Jerzy Drozd na łamach Gazety Wyborczej.
Jednak prezes opolskiego klubu jest za startami zagranicznych zespołów w polskiej lidze. - Kiedyś miałem inną opinię. Jednak w tym sezonie opowiadałem się za dopuszczeniem Równego i Miszkolca do rozgrywek. Uważam, że warto startować na innych torach poza Polską, to na pewno cenne doświadczenie dla zawodników. My sami też poznajemy nowych ludzi, a szczególnie w Równem jesteśmy witani bardzo życzliwie. Poza tym widać, że zainteresowanie żużlem jest tam duże. Prezes klubu mówił nam, że na mecze przychodzi nawet po osiem tysięcy osób - powiedział Drozd.
Źródło: Gazeta Wyborcza