Nie jest łatwo startować w tak emocjonującym meczu - wypowiedzi po meczu GKŻ Lotos Gdańsk - KM Intar Lazur Ostrów

Gdańszczanie po szalenie zaciętym pojedynku wygrali mecz na szczycie pierwszej ligi z drużyną KM Intar Lazur Ostrów. W obliczu słabszej formy Bjarne Pedersena i zdrowotnej dyspozycji Tomasza Chrzanowskiego kluczowa okazała się postawa zawodników drugiej linii.

Daniel King (KM Intar Lazur Ostrów): To mój pierwszy występ na torze w Gdańsku. Fajny tor, tylko bardzo śliski. Jechało mi się dzisiaj dosyć dobrze. Jeśli chodzi o drużynę, to zawsze jest bardzo ciężko, kiedy jedzie się bez podstawowych zawodników, takich jak u nas Dryml i Harris. Przegraliśmy, ale mamy punkt bonusowy, więc nie jest chyba źle.

David Ruud (KM Intar Lazur Ostrów): Bardzo ciężkie spotkanie. To nie był dobry mecz w moim wykonaniu, jednak drużyna pokazała się z dobrej strony, wynik cały czas był na styku. Gdańszczanie byli dzisiaj lepszą drużyną i to nie ulega wątpliwości. Trzeba jednak pamiętać, że nie jechaliśmy w pełnym składzie, więc wywiezienie stąd punktu bonusowego to zawsze jakieś osiągnięcie.

Adrian Gomólski (KM Intar Lazur Ostrów): Były to dobre zawody, niestety przegrane. Do połowy zawodów wszystko szło fajnie, w dobrym kierunku. Później zmieniły się jednak warunki torowe i nie dopasowaliśmy się tak, jak trzeba. Gdańska drużyna była lepsza w końcówce i zasłużenie wygrała. Na pewno uzyskaliśmy dziś dobry wynik. Są dobrzy zmiennicy, skład jest wyrównany i w razie czego można liczyć na pozostałych zawodników. Za bardzo nie mógł się dopasować Robert Miśkowiak, ale to jest żużel. Najważniejsze, że cało i zdrowo odjechaliśmy zawody.

Magnus Zetterstroem (GKŻ Lotos Gdańsk): Od początku wiedzieliśmy, że to będzie bardzo ciężkie spotkanie, Ostrów ma bardzo mocny skład. Wcześniej spadł deszcz i baliśmy się, że to może pomóc gościom. Na szczęście daliśmy radę wygrać i jesteśmy szczęśliwi. Z mojego występu jestem bardzo zadowolony. Jak widać z żużlowcem może być jak z winem - można być coraz lepszym, nawet gdy ma się już mój wiek (śmiech - przyp. Red.). Przede wszystkim cieszy jednak zwycięstwo drużyny, zrobiliśmy dzisiaj kawał dobrej roboty i mogliśmy świętować z naszymi kibicami. To wspaniałe.

Bjarne Pedersen (GKŻ Lotos Gdańsk): To mój najsłabszy występ w Polsce w tym sezonie. Mam za sobą około ośmiu, czy siedmiu bardzo dobrych występów z rzędu. Czasami musi zdarzyć się ten gorszy dzień. Czuję się jednak w dobrej formie, nie mam problemów ze zbyt napiętym kalendarzem. Nie do końca wszystko grało dzisiaj z silnikami, w pierwszych biegach byłem wolny, ale na szczęście wygraliśmy ten mecz.

Tomasz Chrzanowski (GKŻ Lotos Gdańsk): Zawody były nerwowe, zwłaszcza w pierwszej fazie, gdzie się zerwali goście. Wyścigi były przerywane przez wypadki, ale liczy się efekt końcowy. Wygrała nasza drużyna, każdy indywidualnie wyciągnie wnioski. Nie jest to mecz przegrany, nikt nie będzie rozliczany, liczą się duże punkty. Niestety nie ma punktu bonusowego, ale trzeba się cieszyć ze zwycięstwa. We wtorek jadę w Szwecji i następnie wracam na stół rehabilitacyjny, aby być w pełni sił. Należy się cieszyć z tego, że przy mojej słabszej dyspozycji i Bjarne Pedersena druga linia nie zawiodła. Mam słaby tydzień poprzez występ w lidze szwedzkiej, półfinał Mistrzostw Polski, kończąc na dniu dzisiejszym. Podczas tych imprez był używany ten sam sprzęt, tu też wyciągniemy wnioski i silniki wracają na stół. Ja naładuję swoje akumulatory i wszystko będzie dobrze. We wtorek przydarzył mi się przykry wypadek w Szwecji, gdzie się mocno poturbowałem. Ucierpiało moje kontuzjowane kolano plus druga noga i bark. Takie wypadki przytłumiają, ale trzeba się pozbierać.

Renat Gafurov (GKŻ Lotos Gdańsk): Jestem w miarę zadowolony ze swojej jazdy i cieszę się, że wygraliśmy dzisiejsze zawody. Będę się starał, aby moje wyniki były takie jak dziś. Takie emocjonujące mecze jak ten z Ostrowem może lubią kibice, ale dla zawodników jest to bardzo duża presja i dla nikogo z nas nie jest łatwo brać udział w takim meczu.

Krzysztof Jabłoński (GKŻ Lotos Gdańsk): Nareszcie dogadałem się ze sprzętem. Przez dwa miesiące nie wiedziałem co się dzieje. Cały mój team miał duży orzech do zgryzienia. Pojawiały się usterki w sprzęgłach, zbyt elastyczne ramy, zaciągane łańcuchy i nie wiedzieliśmy co jest tego przyczyną. Nie traciliśmy czasu na to, żeby dochodzić po kolei co jest tego przyczyną i wymieniliśmy praktycznie całe podwozia na nowe. Efekty widać, myślę że tak powinno być już od początku sezonu. Z Magnusem Zetterstroemem jesteśmy bardzo dobrą, wyrównaną parą, gdyż jeden i drugi może być prowadzącym parę. Nie jest czasami tak łatwo, jak to wygląda, bo samo nazwisko nie jedzie. Jak się ma słabszego partnera w parze, to można powiedzieć że o zwycięstwo walczy trójka zawodników. Na tym poziomie w biegu równo walczą czterej zawodnicy ii nie zawsze można pojechać tak, jak się chce.

Komentarze (0)