Po niedzielnym pojedynku w Rybniku dziennikarze mieli problemy ze zdobyciem wypowiedzi zawodników gospodarzy. - Nie znam powodu, dla którego nie doszła do skutku konferencja - mówił po meczu prezes klubu Michał Pawlaszczyk. - O tym wszystkim można już mówić tylko z sarkastycznym uśmiechem. Przykro jest mi, może i przykro jest zawodnikom. Nie wiem, czy powinienem ja państwa przepraszać za to, w jaki sposób zawodnicy potraktowali dziennikarzy. Nie chcą się z państwem spotkać i odpowiadać na pytania nie wiedzieć dlaczego. Być może jest to kwestia wstydu, a może rozpaczy? Nie mam zielonego pojęcia...
Sławomir Drabik twierdzi, że rybniccy zawodnicy nie uciekali przed dziennikarzami. - Mecz był przegrany. Wiadomo jak to jest w takich sytuacjach, każdy się pakuje i wypad. Nie było jednak takiej akcji, że uciekaliśmy przed dziennikarzami. Trzeba gadać nawet jak mecz jest przegrany. Tak to niestety bywa - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
"Slammer" zapytany o to czy przyczyną słabych występów rybnickich żużlowców są opóźnienia w wypłacaniu wynagrodzeń nie zaprzeczył. - Wolę tego nie komentować. Na razie jest jak jest. Z tego co prezesi mówią będzie dobrze. Po meczu mieliśmy spotkanie i coś tam ponoć ruszyło. Zobaczymy jak to się poukłada. To jest normalne, że w takich sytuacjach koło się zamyka. Chyba jednak nie tylko Rybnik ma takie trudności. Problemy finansowe ma większość klubów. Jak się nie ma środków to jest naturalne, że wyniki są jakie są - mówi zawodnik.
Drabik z humorem podchodzi do perspektywy przygotowywania sprzętu przed kolejnym spotkaniem. Żużlowiec podkreśla, że przy panujących obecnie temperaturach i nowych tłumikach sytuacja zawodników z niższych lig jest coraz trudniejsza. - Coś się odkręci, coś się złoży (śmiech). - W piwnicy poszukam. Przy tych nowych tłumikach konieczne są grube inwestycje. Co z tego, że miałem silnik po remoncie skoro on padł w trzecim biegu. Nie wiem jeszcze dokładnie co się z nim stało, ale wygląda to na coś poważnego. Przy tej pogodzie na dużym torze są z tą nową rurą spore problemy. Części w silniku nie wytrzymują. Niektórzy jadą po dwa biegi w meczu i muszą zmieniać motor. Inni odjadą z tym pięć biegów, to zależy z kim się o tym rozmawia. Nie jesteśmy w stanie odpowiednio wychłodzić maszyn. Można to zrobić z zewnątrz, ale w środku nadal są rozpalone. Były przypadki, że ktoś jechał bieg po biegu jako rezerwa taktyczna i mu się wszystko urywało. W ostatnim meczu Antonio jechał na trzech motorach. To daje do myślenia. Kiedyś można było odjechać siedem wyścigów w meczu na jednym motocyklu.
Reprezentant KS ROW Rybnik nie wyklucza, że zawodnicy z niższych lig nie będą mieli niedługo na czym jeździć. - Ci, którzy zarabiają niewiele w niższych ligach są w ciężkiej sytuacji. Jak chce się ścigać na w miarę dobrym poziomie to konieczne są częste serwisy sprzętu, na które wielu zawodników w obecnej sytuacji nie stać. Niewykluczone, że za 2 miesiące niektórzy nie będą w ogóle mieli na czym jechać - podsumował Drabik.