W Gdańsku pojechało kilku mniej doświadczonych zawodników Lokomotivu. - Na pewno nie mam zastrzeżeń do Lebiediewa, bo to szesnastoletni chłopak i pierwszy raz próbuje różne tory. Najważniejsze, że nie upadł na tor i jakoś sobie radził. Tarasienko też zdobył swoje punkty, chociaż on zna już gdański tor. Słabiej pojechał natomiast Kjastas Puodżuks i dobra jazda Povazhnego nic nie dała. Gieruckis i Karawackis jechali jak mogli - ocenił postawę swoich podopiecznych Nikołaj Kokin, trener Lokomotivu Daugavpils.
Za czasów, gdy Kokin był czynnym żużlowcem, łotewski żużel stał na niższym poziomie, niż teraz. - Tak, to prawda. Czasy się zmieniły i teraz nasza drużyna jeździ w polskiej lidze - zauważył Kokin, który nie widzi szans na to, że na Łotwie powstanie jeszcze jakaś drużyna żużlowa. - Nie ma na to szans, bo żużel jest tylko w Daugavpils, gdzie mecze ogląda wielu kibiców. Kiedyś był żużel w Rydze, ale tam nie było kibiców. Mało chłopaków garnie się jednak do żużla, a tutaj trzeba bardzo ciężko pracować, szczególnie jak chce się jeździć w polskiej lidze, która ciągle się rozwija - powiedział Kokin w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Łotysze przegrali nad polskim morzem różnicą 32 punktów, mimo że na początku walczyli jak równy z równym. - Mecz trwa 15 biegów i spodziewałem się, że Wybrzeże odskoczy. Nie stosowaliśmy rezerw taktycznych, bo były takie ustalenia, aby każdy zawodnik się objeździł - przyznał Kokin, którego drużyna nie ma już praktycznie szans na awans do pierwszej czwórki. - Były ustalenia że powalczymy o pierwszą czwórkę, jednak kontuzję doznał Maksim Bogdanow i będziemy walczyć o utrzymanie. Jestem przekonany, że wygramy wszystkie mecze u siebie z drużynami dolnej czwórki, kwestia tylko jak pójdzie nam na wyjazdach. Dobrze jeździ Kylmaekorpi, ale poza żużlem klasycznym występuje też w Grand Prix na długim torze i krzyżuje nam to trochę szyki - przyznał Nikołaj Kokin.