Jerzy Kanclerz rozmawiał z Gizatullinem bezpośrednio po fatalnym występie w Poznaniu. - Od razu po meczu poszedłem do Denisa, żeby dowiedzieć się, skąd taki słaby wynik. Miał się określić. Nie był jednak w stanie wytłumaczyć, dlaczego nie zdobył nawet punktu. Nie umiał stwierdzić, czy była to wina sprzętu, czy może problem leżał w nim samym. No cóż, nie da się ukryć, że Gizatullin po raz kolejny nas zawiódł, przegrał przecież nawet z juniorem Marcinem Wawrzyniakiem. Sytuacja jest ciężka, bo spodziewaliśmy się, iż będzie mocnym punktem zespołu, a w ostatnich spotkaniach wyraźnie odstaje.
Dyrektor sportowy faworyta I ligi uważa jednak, że Rosjanin dostanie szansę na rehabilitację. - Najprawdopodobniej w środę wraz z Robertem Sawiną podjęta zostanie decyzja odnośnie startu "Gizy" w niedzielnym meczu z Gdańskiem. Raczej Denis pojedzie, bo co prawda Damian Adamczak to młody, perspektywiczny żużlowiec, ale na takiego rywala potrzeba doświadczenia. Gizatullin pokazał poza tym przecież w w tym sezonie, że potrafi jeździć, w 7 meczach zdobył 37 punktów.
Jerzy Kanclerz twierdzi, że zawodnikowi trzeba pomóc w sytuacji, w jakiej się znalazł. - W zasadzie dzięki Denisowi w dużej mierze wygraliśmy arcytrudny mecz w Gnieźnie. Po tym spotkaniu pewnie wszyscy mieliśmy nadzieję, iż już na stałe będzie on solidnym punktem zespołu. Mimo jego ostatnich słabych występów i przegranych z juniorami, należy mu pomóc się odbudować. Robert Kościecha też miał w tym sezonie chwile słabości, a jednak wrócił do odpowiedniej dyspozycji. Wierzymy, że z Denisem będzie podobnie - zakończył.