Juniorzy zrobili różnicę - relacja ze spotkania Start Gniezno - Lechma Poznań

Derby Wielkopolski pomiędzy Startem a Lechmą Poznań nie przyniosły kibicom zbyt wielu emocji. W zespole gości równorzędną walkę z gnieźnianami nawiązywali jedynie Robert Miśkowiak i Norbert Kościuch, a to było zbyt mało, aby myśleć o korzystnym wyniku. Dodajmy, że tego dnia w składzie gospodarzy wystąpiło aż pięciu wychowanków i czterech juniorów!

Goście stawili się w Grodzie Lecha osłabieni brakiem awizowanych wcześniej Petera Ljunga oraz Krzysztofa Słabonia. Ich miejsce zajęli Norbert Magosi i Adrian Szewczykowski. Ponadto trener Mirosław Kowalik miał do dyspozycji m.in. krajowych liderów w osobach Roberta Miśkowiaka i Norberta Kościucha. Po numerem siódmym pojawił się powracający do składu Rosjanin Ilia Czałow.

Gospodarze wystawili teoretycznie słabszy skład - stąd absencja takich zawodników jak Scott Nicholls, czy Simon Gustafsson. Nie zabrakło za to nowego nabytku Startu, Taia Woffindena oraz krajowych seniorów. Skład uzupełnili młodzieżowcy, stąd aż czterech zawodników ze statusem juniora w meczowej siódemce. Miejscowych kibiców cieszył również fakt, że poza Brytyjczykiem i Michałem Szczepaniakiem mogli oglądać w barwach swojego klubu samych jego wychowanków.

- Nie wiem co się dzieje z naszymi chłopkami, ale to jest naprawdę przykre w jaki sposób przegrywamy wyścigi - mówił po spotkaniu trener Kowalik. Właściwie słowa szkoleniowca Lechmy mogą posłużyć za komentarz do postawy większości jego podopiecznych. Poza Miśkowiakiem i Kościuchem poznaniacy spisywali się fatalnie. Dość powiedzieć, że oprócz wspomnianej dwójki tylko Frank Facher zdołał dojechać do mety przed jakimkolwiek rywalem. "Szarpać" próbowali Szewczykowski i Magosi, ale zapału starczało im zwykle na pół okrążenia. Ambitną jazdę prezentował za to Czałow, jednak i on nie był w stanie skutecznie rywalizować ze świetnie dysponowanymi gospodarzami.

- Porobiłem trochę błędów. Nie będę zresztą ukrywał, że nie jest to mój ulubiony tor - komentował w parku maszyn Miśkowiak. "Misiek" stoczył ładny pojedynek o biegowe zwycięstwo z Krzysztofem Jabłońskim i był tego dnia najlepiej dysponowanym zawodnikiem gości. Kameleonową dyspozycję zaprezentował Kościuch, który albo wygrywał bieg, albo przyjeżdżał daleko za rywalami.

- Można powiedzieć, że zrobiłem dzisiaj życiówkę - cieszył się Oskar Fajfer. Rzeczywiście, zdobycz punktowa tego młodego zawodnika wyglądała imponująco, podobnie jak jego postawa na torze. "Oski" kilkakrotnie wykazał się dużymi umiejętnościami, które pozwoliły mu na wyprzedzanie rywali. Warto tutaj wspomnieć chociażby bieg czternasty. Na jego starcie ustawili się właśnie 17-latek oraz Wojciech Lisiecki. Za przeciwników mieli znacznie bardziej doświadczonych Fachera i Szewczykowskiego. Początkowo goście prowadzili 4:2, jednak najpierw Fajfer uporał się z "Adikiem", a w chwilę później "Lisek" minął po kolei obu rywali. Za ten popis wychowankowie Startu zgarnęli zdecydowanie największą tego dnia porcję braw. - Cieszę się, że dało to tyle radości kibicom. Dla mnie była to dodatkowa satysfakcja, bo wcześniej miałem sporego pecha - komentował Lisiecki.

Świetne spotkanie "odjechali" również Woffinden, Kacper Gomólski oraz Michał Szczepaniak. "Szczepan" zaczyna potwierdzać, że najgorsze w tym sezonie ma już za sobą. Efektowną jazdę prezentowali z kolei Brytyjczyk i "Ginger". Warto tutaj wspomnieć o geście Polaka, który tuż przed metą czwartego wyścigu pozwolił się wyprzedzić koledze z zespołu. - Chciałem, aby zaczął starty w naszym zespole trójką - mówił 18-latek, który po problemach w Rybniku znowu zachwycał kibiców skuteczną jazdą. Woffinden zaliczył kapitalny debiut, a w kolejnych biegach podobna pomoc kolegów nie była mu już potrzebna. Były uczestnik cyklu Grand Prix po prostu puszczał sprzęgło i odjeżdżał rywalom. Miał w sobie tyle swobody, że na wyjściach z łuków jedną rękę ściągał z kierownicy i pozdrawiał kibiców. Za to po meczu nikomu nie odmówił prośby o autograf, czy zdjęcie, ciesząc się ze zwycięstwa bezpośrednio z kibicami.

- To jest już praktycznie przesądzone, nie ma się co łudzić - odpowiedział trener Kowalik na pytanie o to, czy jego zespół zakończy rozgrywki w końcem lipca. Porażka w Gnieźnie rzeczywiście zmniejsza do minimum szanse poznaniaków na awans do czołowej czwórki. Niemal pewni miejsca w niej są za to czerwono-czarni. Teraz jednak braci Jabłońskich i spółkę czekają najważniejsze mecze w rundzie zasadniczej z GTŻ-em Grudziądz i Polonią Bydgoszcz. To m.in. te pojedynki będą bardzo istotne w kontekście walki o ekstraligę.

Start Gniezno 60:

9. Krzysztof Jabłoński - 6+1 (2,2,2*,0)

10. Wojciech Lisiecki - 2+1 (0,d,-,0,2*)

11. Mirosław Jabłoński - 5+3 (2*,2*,1*,-)

12. Michał Szczepaniak - 12+1 (3,3,2,2,2*)

13. Tai Woffinden - 12 (3,3,3,3,-)

14. Oskar Fajfer - 11+3 (2*,-,2*,2*,2,3)

15. Kacper Gomólski - 12+2 (3,2*,3,1*,3)

Lechma Poznań 30:

1. Norbert Kościuch - 10 (3,1,0,3,3,d)

2. Frank Facher - 3+1 (1,0,1,1*,0)

3. Norbert Magosi - 1 (0,1,-,-)

4. Adrian Szewczykowski - 3 (1,0,1,1)

5. Robert Miśkowiak - 10 (0,3,3,2,1,1)

6. Maciej Fajfer - 1 (0,-,1,0,-)

7. Ilja Czałow - 2 (1,1,0,0)

Bieg po biegu:

1. (64,12) Kościuch, K.Jabłoński, Facher, Lisiecki 2:4

2. (64,31) Gomólski, O.Fajfer, Czałow, M.Fajfer 5:1 (7:5)

3. (64,75) Szczepaniak, M.Jabłoński, Szewczykowski, Magosi 5:1 (12:6)

4. (65,25) Woffinden, Gomólski, Czałow, Miśkowiak 5:1 (17:7)

5. (64,97) Szczepaniak, M.Jabłoński, Kościuch, Facher 5:1 (22:8)

6. (64,34) Woffinden, O.Fajfer, Magosi, Szewczykowski 5:1 (27:9)

7. (64,03) Miśkowiak, K.Jabłoński, M.Fajfer, Lisiecki (d3) 2:4 (29:13)

8. (64,79) Woffinden, O.Fajfer, Facher, Kościuch 5:1 (34:14)

9. (64,78) Gomólski, K.Jabłoński, Szewczykowski, Czałow 5:1 (39:15)

10. (64,41) Miśkowiak, Szczepaniak, M.Jabłoński, M.Fajfer 3:3 (42:18)

11. (64,19) Woffinden, Miśkowiak, Facher, Lisiecki 3:3 (45:21)

12. (64,35) Kościuch, O.Fajfer, Gomólski, Czałow 3:3 (48:24)

13. (64,22) Kościuch, Szczepaniak, Miśkowiak, K.Jabłoński 2:4 (50:28)

14. (65,22) O.Fajfer, Lisiecki, Szewczykowski, Facher 5:1 (55:29)

15. (64,96) Gomólski, Szczepaniak, Miśkowiak, Kościuch (d4) 5:1 (60:30)

Sędzia: Piotr Nowak (Toruń)

NCD: w 7. biegu uzyskał Robert Miśkowiak - 64,03

Widzów: ok. 4000 (w tym ok. 100 przyjezdnych)

Startowano według I zestawu

Komentarze (0)