Po drugiej stronie barykady znalazł się Paweł Hlib. Wychowanek gorzowskiej Stali na swoim koncie zapisał tylko jeden punkt, choć w większości biegów starał się nawiązać walkę z gospodarzami. - Ciągle mam jakieś kłopoty z motocyklami i swoimi silnikami - mówi Hlib. - Swojego występu jednak nie będę oceniał, bowiem po takiej zdobyczy punktowej właściwie nie ma czego podsumowywać. Momentami dobrze wychodziłem ze startu, ale na dystansie rywale mijali mnie jak chcieli.
Gdańszczan na pewno mocno boli strata punktu bonusowego. - Gdybym przywiózł dwa punkty więcej, dodatkowe oczko zostałoby u nas - smuci się doświadczony żużlowiec. - Nie ma co ukrywać, zawodnicy Polonii są naprawdę niezwykle szybcy. Przy moim starciu z Robertem Kościechą nie można komentować decyzji arbitra - mówi dalej Hlib. - Jednak przy wejściu w drugi łuk podniosło mu przednie koło i poczułem z tyłu nadjeżdżającego i kładącego się przeciwnika. Ponadto zahaczył mnie swoim hakiem i próbowałem się od niego oderwać.
Przyjezdnych zaskoczył też nieco miejscowy tor. Do tej pory w Bydgoszczy nawierzchnia była przygotowana dosyć przyczepnie. W niedzielę po kilku wyścigach zrobiły się duże koleiny. - Przed meczem sądziłem, że gospodarze przygotują znacznie bardziej przyczepny tor, choć nie było aż tak miękko jak chciałem. Nie było też kartofliska, bo mogło być gorzej. Nie będę oceniał występu reszty kolegów z zespołu. Potrafiliśmy jednak po słabym początku się podnieść i podjęliśmy walkę w końcówce o punkt bonusowy - zakończył Hlib.