Chris Holder dla SportoweFakty.pl: Zacząłem poważniej traktować żużel i od razu widać efekty

Jason Crump od kilku lat jest pierwszoplanową postacią australijskiego żużla. W tym sezonie po piętach zaczął deptać mu Chris Holder, który po czterech dotąd rozegranych turniejach Grand Prix legitymuje się takim samym dorobkiem punktowym, jak Crump. - Zacząłem poważniej traktować żużel i od razu widać efekty - przyznaje zawodnik urodzony w Sydney.

23-latek w ostatnim czasie przeżywa wielkie chwile. Można śmiało powiedzieć, że właśnie w tym sezonie gwiazda Holdera zaczęła świecić pełnym blaskiem i zawodnik z Antypodów na dobre rozwinął skrzydła. O tym, że 23-latek przejawia ogromny talent do uprawiania czarnego sportu, wiadomo było od dawna. Do tej pory głośniej było jednak o jego pozasportowych wybrykach, niż udanych występach na żużlowym torze. Teraz sytuacja uległa zmianie i Holder większą wagę zaczął przykładać do uprawiania sportu. - Zacząłem poważniej traktować żużel i od razu widać efekty. Skupiam się tylko i wyłącznie na żużlu i nie zaprzątam sobie głowy innymi sprawami. To jest moja recepta na dobre wyniki. Ponadto mój sprzęt dotąd również nie zawodzi, co pomaga i ułatwia mi tylko zadanie - podkreśla Holder.

W minioną niedzielę toruński zespół z Holderem w składzie stoczył niezwykle wyrównany bój z częstochowskim Włókniarzem. Losy pojedynku ważyły się do ostatniego biegu, w którym wygraną Aniołom uratował Rune Holta. - Spotkanie było bardzo ciężkie. Sprawy nie ułatwiał tor, który obdarzony był dużą ilością dziur, przez co ani przez chwilę nie można było się zrelaksować na motocyklu. Mogliśmy zdobyć troszeczkę więcej punktów, ale nie można narzekać. Rywale postawili spory opór. To był dla nas udany wieczór - mówi Kangur. - Oczywiście, że wiedzieliśmy, że nie będzie tutaj łatwo o punkty. Bracia Łagutowie są rewelacyjni i bardzo szybcy, Daniel Nermark również spisuje się dobrze. Nie było łatwo o punkty, zresztą jak zawsze. Zawody były wyrównane, ale w końcowym rozrachunku to my wygraliśmy i cieszymy się z tego.

Chris Holder ma póki co powody do zadowolenia w tym sezonie

Na częstochowskim torze Holder pozostał w swojej ekipie w cieniu Rune Holty i Ryana Sullivana. Australijczyk tym razem wywalczył dziewięć punktów i po zawodach kręcił nosem z niezadowolenia. - Nie jestem za bardzo zadowolony z mojej zdobyczy punktowej. Miałem trochę problemów z silnikami. Nie spisywały się najlepiej. Po drugim swoim wyścigu zmieniłem motocykl i było lepiej. Może byłoby jeszcze lepiej, gdybym wcześniej się zdecydował na taki krok. Cóż, mogę powiedzieć, że jeden silnik jest naprawdę dobry, a reszta to gówno - dodał dosadnie.

Nie ulega jednak wątpliwości, że tegoroczny sezon jest póki co najlepszym w karierze 23-latka. Australijczyk znakomicie prezentuje się przede wszystkim w cyklu Grand Prix, gdzie zgłasza realny akces do walki o medale. Holder już dwukrotnie zameldował się na "pudle", a deszczowe Grand Prix Szwecji w Goeteborgu rozstrzygnął na swoją korzyść. - W Grand Prix wszystko układa się dla mnie bardzo dobrze i jestem z tego powodu szczęśliwy. Trzeba uczciwie powiedzieć, że Grand Prix to wyzwanie i nie jest tam łatwo. Możliwość stawania na podium w tych turniejach to coś fantastycznego. Mam nadzieję, że w następnych odsłonach walki podtrzymam tylko dobrą passę. Jeśli uda mi się utrzymać taką dyspozycję, to zobaczymy, jak ułoży się sytuacja - kończy Chris Holder.

Komentarze (0)