Maciej Janowski: Po zębatkach nikogo nie podpatrywałem

Niedzielny mecz Caelum Stali Gorzów i Betardu Sparty Wrocław, był średnio udany dla Macieja Janowskiego. Co prawda końcówka zawodów w jego wykonaniu była wyborna, jednak na początku młody zawodnik prezentował się mizernie.

Betard Sparta Wrocław stawiła niesamowity opór gorzowskiej drużynie na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Mimo teoretycznie mocniejszego składu, Caelum Stal musiała wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności aby pokonać swoich rywali z Dolnego Śląska satysfakcjonującą liczbą punktów. - Przede wszystkim powiem, że cała nasza drużyna pojechała naprawdę fajnie, jednak ja zepsułem to troszeczkę swoimi paroma biegami. Dobrałem źle przełożenia, kierując się swoimi dziwnymi wnioskowaniami. Mimo tego, że mi ten mecz nie do końca wyszedł, zawody mogły się podobać. Gospodarze sprezentowali tor doskonały do walki. Nie pozostaje nam jednak nic innego, jak pogratulować zawodnikom Caelum Stali, za zwycięstwo w meczu i zdobycie punktu bonusowego - powiedział Maciej Janowski, zdobywca ośmiu punktów w spotkaniu.

Już w pierwszym wyścigu wrocławianin zanotował taśmę i osamotniony Patryk Malitowski musiał uznać wyższość dwójki swoich rywali. W kolejnym biegu było lepiej, lecz w następnych Janowski znów prezentował się jak cień samego siebie. Odwet przyszedł dopiero na ostatnie biegi - Początek meczu zepsułem taśmą i tak naprawdę zacząłem je od swojego drugiego startu, gdzie nie było wcale źle, bo trzymałem się dość blisko Tomasza Golloba. Następnie zostałem delikatnie wywieziony na zewnętrzną, skąd trudno było się zabrać i wtedy popełniłem największy błąd, idąc w złą stronę z ustawieniami. Te dwa wyścigi były więc tragedią i dopiero na ostatnie wyścigi poszło tak jak miało pójść - stwierdził żużlowiec Betardu Sparty.

Zespół z Wrocławia pozostawił w Gorzowie bardzo dobre wrażenie. Mimo przedsezonowych spekulacji, w których legendarną Spartę stawiało się w czeluściach tabeli, podopieczni Piotra Barona pokazują, że prawdopodobnie będą liczyli się w walce o pierwszą czwórkę. - Postawę naszego zespołu mogę ocenić dobrze, bo nawiązaliśmy walkę i delikatnie nastraszyliśmy gości. W Gorzowie naprawdę bardzo ciężko zdobywa się punkty. Wydaje mi się więc, że powinniśmy być z siebie zadowoleni, chociaż oczywiście mogło być lepiej. Szkoda tego punktu bonusowego, bo o to przede wszystkim dzisiaj walczyliśmy - skomentował Janowski. - Ja sam przespałem początek, zepsułem ten bieg po całości i chyba sobie tego nie wybaczę - dodał z uśmiechem na ustach.

W środę poprzedzającą spotkanie, na gorzowskim torze odbyła się pierwsza runda Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Mimo że w zawodach nie startowała młodzieżowa ekipa z Wrocławia, Maciej Janowski był obecny na trybunach gorzowskiego stadionu. - Przede wszystkim nie przyjechałem tutaj w środę podpatrywać przełożeń, czy na jakieś przeszpiegi (śmiech) - wyjaśnił szybko. - Byłem po prostu przejazdem z Przemkiem Pawlickim, bo lecieliśmy później do Anglii. Spoglądałem na to jakie są mniej więcej ścieżki, w jaki sposób chłopaki się wyprzedzają, więc może jedynie to. Po zębatkach nikogo nie podpatrywałem (śmiech) - dodał na zakończenie.

Komentarze (0)