Andreas Jonsson: To już historia, trzeba skupić się na kolejnym meczu

8 punktów wraz z jednym bonusem wywalczył Andreas Jonsson dla Falubazu Zielona Góra w wyjazdowym spotkaniu z Unią Leszno. Wynik ten nie pomógł zawodnikom Myszki Miki, którzy przegrali ten pojedynek w ostatniej odsłonie dnia.

- Miałem naprawdę zły dzień. Nie mogę być nawet w najmniejszej mierze usatysfakcjonowany. Wszyscy w drużynie pojechali bardzo dobrze, poza mną i Jonasem. Przyznam, to my zawaliliśmy. Niestety tak się jednak czasami zdarza. Naprawdę ciężko jest, aby wszyscy zawodnicy pojechali w każdym meczu na wysokim poziomie. Najgorsze, że straciłem zbyt wiele punktów, które były potrzebne drużynie. Naprawdę miałem fatalne spotkanie, nie mogłem znaleźć właściwych ustawień motocykla. Udało mi się spasować dopiero na ostatni wyścig, ale to było już o wiele za późno - skomentował spotkanie Skandynaw.

Grand Prix w Kopenhadze obfitowało w upadki. Andreas zapoznał się z nawierzchnią w dwunastej gonitwie wieczoru po fatalnie wyglądającej kolizji z Gregiem Hancockiem. Czy na jego postawę miał wpływ stłuczony nadgarstek? - Z moim nadgarstkiem nie jest aż tak źle. Czuję ból, ale nie sądzę, by miało to wpływ na porażkę. Nie pojechałem tak dobrze jak powinienem i tyle. Wystartowałem z pierwszego pola i raptem zgasł mi zapłon, a motocykl stanął. Mało brakowało, bym przeleciał przez kierownicę. Obejrzałem się i zobaczyłem Grega. Cieszę się jednak, że ani on, ani ja nie ucierpieliśmy. To najważniejsze. Nie mam wytłumaczenia dla tego biegu. Później trudno było wrócić. Musiałem przeskoczyć na drugi motocykl, a on już nie jechał tak dobrze jak poprzedni. Zabrakło mi jednego punktu, aby dostać się do półfinału. Rozpocząłem zawody dobrze, potem niestety poszło w dół. Trudno - przyznał.

Andreas Jonsson wraz z Jonasem Davidssonem przez zawodnikiem Unii Leszno

To drugi przegrany przez Falubaz pojedynek wyjazdowy. Wcześniej drużyna ta została pokonana w derbach Ziemi Lubuskiej w Gorzowie. Czy zawodnik zamierza wyciągnąć wnioski ze swojego występu? - Czasami miewa się gorsze spotkania i trzeba sobie zdać sprawę z faktu, dlaczego tak się stało. To się czasem zdarza, nawet najlepszemu zawodnikowi. Szkoda, że tym razem padła na mnie kolej. Nie chce jednak się załamywać. Wyczekuję już kolejnego spotkania, nic już nie poradzę na to, co się dziś stało. To już historia i muszę się teraz skupić na kolejnym spotkaniu. Byłem może trochę zmęczony po Grand Prix. Poza tym odczuwałem skutki tego upadku. Próbowałem naprawdę dać z siebie wszystko. O niedocenieniu rywala nawet nie było mowy. Nigdy tego nie robię. Wiem, że tu w Lesznie zawsze są trudne spotkania. Ten tor jest niezwykle ciężki i specyficzny. Zawsze doceniam rywali i robię wszystko co w mojej mocy, aby zdobyć jak najwięcej punktów. Tak było i tym razem - odpowiedział zawodnik.

Komentarze (0)