- Nie było żadnych szans, żeby pojechać te zawody. Godzinę po planowym rozpoczęciu cały czas pada deszcz, więc w ogóle nie było o czym mówić. Nie wiem, na kiedy zostanie wyznaczony nowy termin. Jutro pewnie kluby się dogadają - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl sędzia niedzielnych zawodów, Andrzej Terlecki.
Arbiter z Gdyni podkreślił, że zawodnicy nie byli zainteresowani jazdą w tym meczu. - Generalnie żużlowcy nie mają nic do gadania. To jest moja decyzja, ja ją podejmuję i za nią odpowiadam. Zawodnicy nie byliby zbyt szczęśliwi, gdyby mieli jechać. Zarówno jednej, jak i drugiej drużyny.
Obfite opady deszczu spowodowały, że tor przy ulicy Wrocławskiej nie nadawał się do jazdy. - W zależności od miejsca, na torze było od pięciu do dziesięciu centymetrów mazi. Niestety, szyna, która jeździła po torze nie zbierała tego, tylko rozciągała po torze. Kiedy o 20:30 wyszedłem na owal, nawierzchnia była nawet lepsza niż po tej kosmetyce. To wszystko po prostu się rozwalało. Najzwyczajniej w świecie nie dało się jechać. Były prognozy, że ma przestać padać, ale jak widać się nie sprawdziły, co jeszcze o tej porze, czyli o 21:30, widzimy za oknem - zakończył sędzia.