Unia Leszno niespodziewanie łatwo radziła sobie z gośćmi z Gorzowa. Zdziesiątkowane kontuzjami Byki prowadzenie objęły w pierwszym biegu zawodów i nie oddały go już do samego końca. Zastanawiający jest fakt, że trener Czesław Czernicki stosując rezerwy taktyczne posyłał do boju takich zawodników jak Nils Kristian Iversen czy Matej Zagar, mimo że w składzie swojej drużyny miał do dyspozycji aż dwóch indywidualnych mistrzów świata - Tomasza Golloba i Nicki’ego Pedersena.
Po meczu przeciwko Unii Leszno Duńczyk przyznał, że leszczynianie byli poza zasięgiem zawodników Stali. - Zostaliśmy pokonani przez lepszy zespół. Unia była silniejsza od nas. Oczywiście nigdy nie jest łatwo, gdy rywalizuje się w takich warunkach jak dzisiaj. Cieszę się, że bez problemu odjechaliśmy to spotkanie do końca.
Dwudniowe opady deszczy w Lesznie postawiły niedzielne zawody pod dużym znakiem zapytania. Mimo niesprzyjającej aury leszczynianie zdołali przygotować tor pozwalający na rozegranie spotkania. - Nie sądziłem, że ten mecz się odbędzie. Leszczynianie wykonali świetną robotę jeśli chodzi o przygotowanie toru. Musieliśmy co prawda trochę poczekać, ale dzięki nim udało nam się odjechać to spotkanie. Tor w Lesznie jest dość długi, co przy takich warunkach było pomocne. Dobrze, że nie musieliśmy przekładać tego meczu.
"Power" nie szuka przyczyn swojego "przeciętnego" występu w nieodpowiednim przygotowaniu nawierzchni na stadionie imienia Alfreda Smoczyka. - Tor nie był najlepszy, ale po takich opadach nie należało się niczego innego spodziewać. Można było się na nim ścigać i było bezpiecznie. Nie mogę narzekać na nawierzchnię.
Nicki Pedersen zaznacza, że jest dobrze przygotowany do sezonu i zapowiada walkę o najwyższe cele. - W tym roku wszystko idzie mi dobrze. Ogólnie uważam, że nie mam większych problemów. Staramy się w każdym spotkaniu wypaść jak najlepiej. W tym spotkaniu Unia była dla nas za mocna.
Nicki Pedersen w meczu przeciwko Unii wygrał tylko 1 bieg
na Instagramie 
na Facebooku 
