Ireneusz Igielski dla SportoweFakty.pl: Co nas nie zabije to nas wzmocni

Mimo przeciwności losu Unia Leszno dobrze spisuje się w drugiej części rundy zasadniczej. W rewanżowej serii spotkań Byki przegrały jak dotąd tylko jeden mecz. Ireneusz Igielski przypomina, że od sierpnia 2009 roku żaden zespół nie wygrał w Lesznie.

Osłabiona brakiem Damiana Balińskiego i Juricy Pavlica leszczyńska Unia rozegrała w ostatnim czasie trzy spotkania na własnym torze z zespołami liderującymi w tabeli. Byki pokonały Caelum Stal Gorzów i Stelmet Falubaz Zieloną Górę oraz zremisowały z Unibaxem Toruń. Ireneusz Igielski jest w pełni usatysfakcjonowany rezultatami tych spotkań. - Wziąłbym takie rozwiązanie w ciemno. Dwa zwycięstwa i remis z zespołami, które są faworytami rozgrywek to dobry wynik. Proszę nie zapominać, że od sierpnia 2009 roku nie przegraliśmy w Lesznie. Wtedy wyeliminował nas z rozgrywek Włókniarz. 2010 rok był dla nas zupełnie inny. Mieliśmy jeszcze Adamsa i inaczej się jechało. Wiedzieliśmy, że 2011 rok będzie dla nas bardzo trudny. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę przed sezonem, że są zespoły silniejsze od nas. Do dzisiaj mamy tego świadomość. Wiemy jednak gdzie tkwi nasz potencjał i gdzie drzemią rezerwy - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl dyrektor zarządzający Unii Leszno.

Irenusz Igielski uważa, że trudności z jakimi zmaga się w tym roku leszczyński zespół czynią go jeszcze mocniejszym. - W ciągu 10 dni straciliśmy 3 podstawowych zawodników. Wydawało się, że nie pozostaje nam nic innego jak usiąść i płakać. Potem dochodziły kolejne złe wieści. Tobiasza Musielaka potrącił samochód a Adam Skórnicki miał wypadek na drodze. Tyle przeciwności losu ile spotkało nas w tym sezonie, że aż trudno to sobie wyobrazić. Wychodzimy jednak z założenia, że co nas nie zabije to nas wzmocni.

Słabe występy w Lesznie zanotował Edward Kennett. Wydaje się bardzo mało prawdopodobnym, żeby Anglik utrzymał miejsce w zespole, kiedy do zdrowia wrócą kontuzjowani zawodnicy Byków. - Podpisując kontrakt z Edwardem nie liczyliśmy, że będzie to lider czy jakiś mocny punkt drużyny. On tak naprawdę został ściągnięty w trybie awaryjnym. Trochę nad nim popracowaliśmy. Fajnie, że dobrze pojechał we Wrocławiu, ale szkoda, że tak wiele punktów pogubił w Lesznie. My wiemy, że ten chłopak ma potencjał i potrafi jechać. Jego silniki nie do końca nadają się na leszczyński tor. To co pasowało we Wrocławiu nie sprawdza się już u nas. Widać jednak, że nie brakuje mu ambicji.

Źródło artykułu: