Nakłady finansowe są takie same jak w pierwszej lidze - rozmowa z Marcinem Liberskim, zawodnikiem Orła Łódź

Dla Marcina Liberskiego tegoroczny sezon jest ostatnim w gronie juniorów. Wychowanek ostrowskiego klubu przed początkiem ligowych zmagań zdecydował się na przeprowadzkę do Orła Łódź. W rozmowie z naszym portalem "Libero" opowiada o startach w Łodzi i planach na przyszłość.

Jarosław Galewski: Przed początkiem sezonu zdecydowałeś się na starty w Łodzi. Czy jesteś zadowolony z tej decyzji?

Marcin Liberski: Przed sezonem w Ostrowie kontrakty podpisali Adrian Gomólski i Maciej Piaszczyński, którzy bardzo dobrze prezentowali się w poprzednim sezonie. Już zimą było wiadomo, że nie miałbym okazji do częstych startów. Teraz można sobie gdybać, co by było, gdybym został, bo przecież Maciej spisuje się nieco słabiej. Takie rozważania nie mają chyba jednak sensu. Równie dobrze Maciej mógł utrzymać formę z poprzedniego sezonu i wtedy siedziałbym na ławce. Nie żałuję, że przeszedłem do Orła Łódź. Mam okazje do startów, chociaż i tak nie są one zbyt częste. Cieszę się, że jakoś to wszystko się układa. Po zakończeniu tego sezonu pomyślę o przyszłym. Dopiero wtedy zastanowię się, czy zmieniać klub czy zostać w Łodzi.

Jesteś na zawodowym kontrakcie i w dodatku startujesz w drugiej lidze. Czy jest ci trudno pod względem finansowym?

- W moim przypadku nakłady finansowe są takie same jak w pierwszej lidze. Zawsze staram się przygotowywać w jak najlepszy sposób. Jest na pewno trudno i świadczy o tym sytuacja Sebastiana Brucheisera, który w tym sezonie przeszedł na kontrakt zawodowy i nie dał sobie rady. Na pewno wpłynęło na to także wiele innych czynników, ale nie da się ukryć, że dużym problemem jest mniejsza ilość spotkań w drugiej lidze. Korzystając z okazji, chciałbym podziękować wszystkim moim sponsorom za to, że mnie wspierają. Bez nich byłoby naprawdę ciężko.

Czy podobnie jak Sebastian Brucheiser widzisz przepaść organizacyjną pomiędzy klubami z Ostrowa i Łodzi?

- W ostrowskim klubie wszystko jest na miejscu. W Łodzi jest zupełnie inaczej. Wystarczy powiedzieć, że siedziba klubu znajduje się w budynku pewnej firmy. Trzeba jednak zauważyć, że niektóre kluby nie są zorganizowane nawet tak jak Orzeł Łódź. Nie zapominajmy, że jest to druga liga. Myślę, że nie ma sensu na cokolwiek narzekać.

Jak zareagowałeś na decyzję o zakończeniu kariery przez Sebastiana Brucheisera?

- Na pewno było to zaskoczenie. Sebastianowi nie układało się od samego początku. Przejście na kontrakt zawodowy, z którym jest związane utrzymanie dwóch motocykli, wcale nie jest takie łatwe. W drugiej lidze trzeba zdobywać powyżej dziesięciu punktów, żeby spokojnie na wszystko wystarczyło.

Pierwszy rok na zawodowym kontrakcie był dla Ciebie bardzo słaby. Jakie wnioski zostały wyciągnięte po minionym sezonie?

- Na pewno dużo się nauczyłem. Cały czas miałem pod górkę. Zanotowałem niesłychanie wiele defektów. Zatarłem aż dwanaście silników. To naprawdę kosmiczna liczba. Nie ukrywam, że kosztowało mnie to niesłychanie wiele pieniędzy, ale nie poddałem się. Postanowiłem jechać dalej i myślę, że to zaprocentuje w przyszłości.

Jak psychicznie zniosłeś poprzedni sezon?

- Z pewnością było trudno. Nie ukrywam, że psychika odgrywa bardzo dużą rolę. W Ostrowie po prostu mi nie szło i wpływ na to miały różne czynniki. Bardzo ważna była dla mnie pomoc przyjaciół i sponsorów. Oni wierzyli we mnie cały czas i myślę, że odwdzięczam im się teraz zdecydowanie lepszą postawą. Chciałbym jednak, żeby było jeszcze lepiej i cały czas robię wszystko w tym kierunku.

Można powiedzieć, że w Łodzi rozpoczynasz wszystko od nowa?

- Mam nadzieję, że uda mi się odbudować. Na pewno jest lepiej, chociaż ostatnie mecze pojechałem niestety trochę słabiej. Przyczyną tego jest mała liczba startów. Na szczęście teraz przed nami wiele imprez młodzieżowych, w których będę mógł podnosić swoją formę. Myślę, że wyjdzie mi to na plus i w meczach ligowych będę prezentował bardzo wysoki poziom.

Co chciałbyś osiągnąć z ostrowską drużyną w rozgrywkach młodzieżowych?

- Na pewno chciałbym awansować do finału MDMP. Cały czas wierzę, że nam się to uda. Myślę, że w finale także mielibyśmy bardzo duże szanse. Nie ukrywam, że byłoby fajnie zdobyć jakiś medal.

Z pewnością śledzisz poczynania ostrowskiej drużyny w rozgrywkach ligowych...

- Klub z Ostrowa cały czas walczy i robi wszystko, żeby wyniki były jak najlepsze. Powiem szczerze, że jestem zaskoczony składem na ten sezon, który już zimą prezentował się bardzo dobrze. Życzę ostrowskiej drużynie awansu!

Masz 21 lat. Może już czas na starty za granicą?

- Oczywiście, że tak. Cały czas próbuję coś załatwić, ale niestety nie jest to łatwe. Wiadomo, że większość klubów ma już pozamykane składy. Jest jednak cicha nadzieja, że w razie kontuzji jednego z zawodników mogę zająć jego miejsce. Mam na myśli Premier League. Na pewno duża liczba startów w Anglii mogłaby przyczynić się do lepszej jazdy. Z pewnością zaprocentowałaby także znajomość tamtejszych torów.

Angielska liga nie jest tą najbardziej opłacalną pod względem finansowym...

- Można to nadrobić ilością spotkań. Czasami bywa tak, że w tygodniu startuje się w trzech lub czterech meczach. Nawet w przypadku jednego słabego występu zawodnik jest w stanie spokojnie się utrzymać. Jest także możliwość wynegocjowania bardzo dobrych warunków. Klub może zapewnić mechanika i transport. Koszty związane z pobytem w Anglii zmniejszają się. Jestem przekonany, że jazda w tamtejszej lidze wyszłaby mi na plus.

Kolejny sezon będzie dla ciebie pierwszym w gronie seniorów. Obawiasz się przejścia do tej kategorii?

- Jeszcze o tym nie myślę. Na pewno odnalezienie się w nowych realiach będzie trudniejsze. Widać to między innymi na przykładzie Karola Ząbika czy też Pawła Hliba, którzy rok temu prezentowali bardzo wysoki poziom. Przejście do kategorii seniorów spowodowało jednak spadek formy. Mam nadzieję, że w moim przypadku wszystko się jakoś poukłada i ten spadek nie będzie wysoki, a może będzie nawet lepiej niż teraz.

Co chciałbyś osiągnąć z drużyną Orła Łódź w tym sezonie?

- Cały czas chcemy awansować. Niestety, kilka spotkań nie ułożyło się po naszej myśli. Przegraliśmy trzy mecze jednym punktem i to bez wątpienia bardzo duża strata. Walczymy jednak do końca i zobaczymy, jakie będą tego efekty. Chcemy awansować i tego życzę sobie oraz całej naszej drużynie.

Źródło artykułu: