Marek Cieślak przed DPŚ: Zamierzamy bezpośrednio awansować do finału

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Już w poniedziałek reprezentanci naszego kraju wystartują w brytyjskim King's Lynn w półfinale Drużynowego Pucharu Świata. Selekcjoner kadry, Marek Cieślak, zapowiada walkę o trzeci z rzędu tytuł.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed rokiem Polacy zdominowali gorzowski półfinał Pucharu Świata i bezpośrednio awansowali do duńskiego finału w Vojens, gdzie ostatecznie rozprawili się miejscowymi żużlowcami. Tym razem batalia o tytuł najlepszej narodowej drużyny świata wydaje się być łatwiejsza dla podopiecznych Marka Cieślaka. W brytyjskim King's Lynn Polacy zmierzą się między innymi z gospodarzami, którzy od kilku lat stoją bardziej na zapleczu światowej czołówki. Półfinał uzupełnią reprezentacje Rosji i Czech. Największym zagrożeniem naszej drużyny wydawała się być "Sborna", jednak najprawdopodobniej w Anglii stawi się ona bez swoich trzech gwiazd - Emila Sajfutdinowa oraz Grigorija i Artioma Lagutów. W takim wypadku żużlowcy z największego państwa świata walczyć będą raczej o awans do gorzowskiego barażu z typowanymi na outsiderów brytyjskiego półfinału Czechami.

Selekcjoner polskiej kadry nie lekceważy jednak rywali. W czwartek do Gorzowa przyjechał z siedmioma zawodnikami. Do podstawowej, wyselekcjonowanej piątki Cieślak dokooptował juniorów - Macieja Janowskiego i Przemysława Pawlickiego. - Nie ma co ukrywać, że stoimy przed poważnym wyzwaniem. Między innymi dlatego zaprosiłem do Gorzowa dwóch młodych, perspektywicznych zawodników, którzy są przyszłością naszego żużla. Cały czas są z nami Przemek Pawlicki i Maciek Janowski. Obaj powoli pukają do drzwi dorosłej reprezentacji, bo mimo młodego wieku już teraz mogliby stanowić o jej sile. Do reprezentacji powołanych jest dziesięciu zawodników i w każdej chwili mogę skorzystać z usług każdego z nich - zaznaczył.

Tuż przed czwartkowym treningiem pojawiło się wiele spekulacji na temat miejsca w składzie dla Janusza Kołodzieja. W ubiegłym roku "Koldi" był jednym z liderów polskiej kadry, jednak bieżący sezon jest dla niego o wiele gorszy. - Dobrze, że mogliśmy się zjechać do Gorzowa i sobie dzisiaj potrenować. Jest to dla moich zawodników okazja do przypomnienia sobie tego ciężkiego toru. Jeśli chodzi z kolei o skład, to trzon zespołu jest jasny, a po treningu odpowiemy sobie na wszystkie znaki zapytania - mówił Cieślak. Największym znakiem zapytania było właśnie miejsce Kołodzieja w kadrze na King's Lynn. Jak się okazało, zawodnik leszczyńskiej Unii wystartuje w brytyjskich zawodach.

Baraż i finał, do którego Polacy chcą awansować bezpośrednio, rozegrany zostanie na torze w Gorzowie. Poprzednie lata pokazywały, że nasi reprezentanci są silni wszędzie, ale na własnych torach, przy sprzyjających warunkach pogodowych, wręcz niepokonani. Cieślak nie zamierzał jednak polegać na ubiegłorocznej dominacji naszych zawodników w gorzowskim półfinale i zdecydował się na zorganizowanie kilku indywidualnych jazd dla naszych reprezentantów. - Nie mówiłbym o tym w ramach treningu, podczas którego żużlowcy walczą o miejsce w składzie. Jest to po prostu czas, w którym mamy wolny tor w Gorzowie i możemy przyjechać tu z maszynami, aby każdy z reprezentantów mógł sobie wykonać kilka indywidualnych okrążeń dla przypomnienia geometrii, która jak już wspomniałem, do najłatwiejszych nie należy - podkreślił.

- Zanim jednak dostaniemy się do finałowej batalii w Gorzowie, czeka nas półfinał w King's Lynn, gdzie musimy zmierzyć się z trzema drużynami. Jest to pierwszy krok do zdobycia trzeciego z rzędu Pucharu Świata. Zamierzamy jednak wygrać na brytyjskim obiekcie i bezpośrednio awansować do finału w Gorzowie - zakończył Marek Cieślak.

Źródło artykułu: